Wszyscy kibice w USA wiedzą jaki potencjał drzemie w Golden State Warriors. Teraz drużyna znad Zatoki San Francisco zyskuje wielki atut - trenerem został słynny Steve Kerr, jeden z najlepiej rzucających "za trzy" koszykarzy w historii.
Warriors grali chyba najefektowniejszą koszykówkę w lidze, w pierwszej rundzie play-off do wyeliminowania faworyzowanych Los Angeles Clippers drużynie z Oakland (w 2018 roku chce wrócić do San Francisco) zabrakło tylko pięciu punktów.
Liderem Warriors jest niesamowity Stephen Curry - nikt nie ma wątpliwości, że syn Della, ma potencjał, by zostać MVP ligi.
Nie chciał do "Wielkiego Jabłka"
Teraz dostaje na ławce Kerra, pięciokrotnego mistrza NBA - trzy razy wygrywał w Chicago Bulls, dwa razy z San Antonio Spurs. W "Bykach" prowadził go najlepszy trener w historii, Phil Jackson, w "Ostrogach" kultowy wręcz Gregg Popovich.
Po zakończeniu kariery pracował przede wszystkim jako analityk i komentator dla stacji telewizyjnej TNT. W międzyczasie przez trzy lata (2007-10) pełnił funkcję generalnego menedżera w Phoenix Suns. Kerra chcieli też zatrudnić New York Knicks. Kerr wybrał jednak ofertę Warriors, ponieważ chciał zostać w Kalifornii, gdzie mieszka jego rodzina. Wybór pomiędzy Currym, Lee, Iguodalą, a przereklamowanym Carmelo Anthonym, też był prosty.
Autor: kcz / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: nba.com