Wtorek, 2 marca 11-letni Sebastian, który w połowie lutego został odebrany rodzicom, zostanie w domu dziecka przez najbliższe trzy miesiące. Tak zadecydował sąd po opinii pracowników opieki społecznej. Sprawa budzi ogromne kontrowersje, ponieważ rodzicom Sebastiana ograniczono prawa rodzicielskie nie z powodu patologii, ale ze względu na złą sytuację materialną i chorobę matki.
Chłopiec trafił do domu dziecka "Pogodny Dom" ostatniego dnia szkoły, tuż przed feriami. Pracownice opieki społecznej pojawiły się na jednej z lekcji z nakazem sądowym w ręku. Polecenie nadeszło z Miejskiego Ośrodka Opieki Społecznej, który wystąpił do sądu o zajęcie się sprawą 11-letniego Sebastiana.
Kurator zadecyduje o powrocie
- Szukamy rozwiązań, które zapewnią mu jak najlepsze warunki do rozwoju. Oczywiście chcę podkreślić, że decyzje podejmuje sąd - mówi Tomasz Włodek z Wydziału Polityki Społecznej Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Jeśli tylko rodzice zastosują się do zaleceń kuratora sądowego, Sebastian będzie mógł wrócić do domu. Pani Jolanta, mama 11-latka, musi podjąć leczenie i znaleźć pracę.
W domu jest trudno, ale bez patologii
Rodzice Sebastiana są biedni, ale twierdzą, że dobrze zajmują się synem. - Ograniczono nam prawa rodzicielskie, na podstawie tego, że Jola ma niby depresje, że domem się nie zajmuje, że dziecku jeść nie daje, co jest bzdurą - mówi pan Dariusz, ojciec Sebastiana.
Pan Dariusz, tata chłopca, ma amputowaną nogę i nie może zajmować się rodziną, a matka, jak twierdzą pracownicy opieki społecznej, cierpi na depresję, która uniemożliwia jej wypełnianie obowiązków rodzicielskich. To właśnie problemy psychiczne, a nie bieda, są główną przyczyną interwencji opieki społecznej.
Nauczyciele Sebastiana mówią, że chłopiec świetnie sobie radzi w szkole i podkreślają jego silny związek z matką.