Podczas mistrzostw Europy rosyjscy kibice uczestniczyli już w niejednej awanturze. Napastnik reprezentacji tego kraju Fiodor Smołow stwierdził jednak, że to angielscy i walijscy fani prowokowali Rosjan do bójek, które wybuchły w Lille przed meczami drugiej rundy w grupie B.
15 czerwca w Lille policja musiała użyć gazu łzawiącego, aby rozproszyć grupy kibiców. Aresztowano 36 osób osób. Francuzi chcieli uniknąć zajść, do jakich doszło wcześniej przed i w trakcie meczu Rosji z Anglią w Marsylii. Wówczas Rosjanie zaatakowali Wyspiarzy m.in. na stadionie po meczu obu drużyn.
Nie walczyć na stadionie
Smołow spytany o zachowania rosyjskich kibiców stwierdził, że to nie oni byli winni awantur, do jakich doszło w Lille przed środowym meczem ze Słowacją.
- Filmy, które zostały opublikowane w internecie, w sposób oczywisty pokazują, że Anglicy i Walijczycy prowokowali naszych fanów – ocenił piłkarz Zbornej.
- Oczywiście takie rzeczy nie powinny dziać się na trybunach. Jeśli ludzie mają zamiar walczyć, nie powinni tego robić na stadionie – stwierdził rosyjski zawodnik.
Mecz o podwyższonym ryzyku
W poniedziałek rosyjscy i walijscy kibice spotkają się przed ostatnim meczem grupowym swoich zespołów w Tuluzie. Istnieją obawy, że znowu może dojść do starć. Rosyjski trener Leonid Słucki uważa jednak, że tym razem będzie spokojnie.
- Awantury to już przeszłość. Po tym, co działo się w Marsylii, organizatorzy zrobią już wszystko, aby było bezpiecznie – przewiduje selekcjoner.
W poniedziałek Rosja musi wygrać w ostatnim meczu grupowym z Walią, aby zagwarantować sobie awans. Może też zostać wykluczona z turnieju, jeśli jej kibice wezmą udział w burdach na stadionie, podobnie jak to miało miejsce w Marsylii.
Autor: dasz/ja / Źródło: sport.tvn24.pl, Reuters