Amerykanów na mundialu już nie ma, ale ich bramkarz może być spokojny o miejsce w panteonie najskuteczniejszych golkiperów w historii MŚ. Jeszcze żaden specjalista od łapania piłek nie popisał się na jednych mistrzostwach tyloma udanymi interwencjami, co dwojący się i trojący w Brazylii Tim Howard.
Na takie miano Howard zapracował sobie szczególnie meczem z Belgią w 1/8 finału. Rozgrywający najlepszy mecz w karierze bramkarz Evertonu bronił fantastycznie, m.in. zatrzymał strzały Edena Hazarda, Divocka Origiego, Kevina Mirallasa czy Kevina De Bryne'a. FIFA podała później, że Amerykanin zatrzymał aż 16 strzałów Belgów, czym ustanowił nowy rekord mistrzostw świata. Poprzedni wynosił 13 udanych interwencji i należał do Peruwiańczyka Ramona Quirogi, który bronił jak w transie podczas jednego ze spotkań Argentina '78.
Statystycy wyliczyli też, że łącznie w czterech meczach podczas brazylijskiego mundialu Howard popisał się 28 udanymi interwencjami. Tylko w jednym meczu z Belgią Howard miał o cztery skuteczne parady więcej niż w trzech poprzednich - z Ghaną, Portugalią i Niemcami.
Howard wśród legend
To pozwoliło mu zrównać się z legendarnym Peterem Shiltonem, który na mundialu we Włoszech 24 laty temu też popisał się podobnym wyczynem. Angielski bramkarz zrobił to jednak w siedmiu spotkaniach (średnio notował cztery udane interwencje na mecz, Howard - 7).
Na czele tej klasyfikacji, obejmującej mistrzostwa świata od 1990 roku, jest Turek Rustu Recber, który w siedmiu meczach na mundialu w Korei Południowej i Japonii wybronił aż 36 strzałów (średnia 5,1). Dwie interwencje mniej zgromadził Szwed Thomas Ravelli na mistrzostwach w 1994 roku w Stanach Zjednoczonych.
Na kolejnych MŚ w Rosji Howard będzie miał 39 lat, zatem pierwsze miejsce wciąż stoi dla niego otworem.
Autor: lukl/twis/zp / Źródło: sport.tvn24.pl