Tacy pełni obaw, jak przed ćwierćfinałem w Fortalezie, brazylijscy piłkarze jeszcze na tym mundialu nie byli. Swoim kibicom fundują grę kończąca się niestrawnością i palpitacjami serca, a ich kolumbijscy rywale - wręcz odwrotnie. Zachwycają efektownym stylem i niszczą wszystkich, których spotykają na swojej drodze. Przed meczem cała Brazylia modli się o zdrowie Neymara, a Kolumbia - o kolejny przebłysk geniuszu Jamesa Rodrigueza.
Dla Canarinhos mundial miał być - takie były oczekiwania narodu - podzielony na dwie części. Zabawę i finał, w którym spodziewano się większego wysiłku. Ale ten nieoczekiwanie dla 200-milionowej społeczności pojawił się już wcześniej. Męki Brazylijczyków rozpoczęły się wraz z pierwszym meczem grupowym (pamiętna pomoc sędziego w pokonaniu Chorwatów) i widoczne były także w 1/8 finału (wyeliminowali Chile dopiero po rzutach karnych).
Gdyby teraz na ulicach Sao Paulo czy Rio de Janeiro przeprowadzić sondę, który z piłkarzy Luiza Felipe Scolariego nie zasłużył na publiczną chłostę za mundialową formę, pewnie 8 na 10 Brazylijczyków odpowiedziałaby: Neymar. Reszta, że David Luiz.
Wcielenie boga futbolu
W swoim kraju Neymar jest wcieleniem kolejnego boga futbolu. Co rusz spogląda z kolejnego reklamowego baneru. Ma dopiero 22 lata, a już kontrakt z 16 sponsorami. Młodzi Brazylijczycy chcą go naśladować, noszą koszulki z jego nazwiskiem, diamentowe kolczyki, gruby krzyż na szyi i czapkę odwróconą daszkiem do tyłu - to jego znaki rozpoznawcze.
Ciąży na nim ogromna presja, bo Brazylia żąda szóstego tytułu mistrzowskiego, ale na razie nie zawodzi. Nastrzelał cztery gole, ale chce więcej, bo marzy mu się jeszcze trafienie finałowe, jak na MŚ w 2002 roku Ronaldo. - Powiedziałem kiedyś, że pewnego dnia osiągnę to samo co on - wyznał jakiś czas temu Neymar.
Łakomy kąsek
Ale żeby tego dokonać, prowadzone przez niego "Kanarki" muszą odesłać do domu Kolumbię i Jamesa Rodrigueza, który wyrósł na największą gwiazdę turnieju.
James z 5 golami na koncie jest najlepszym strzelcem, a ten zdobyty w ekwilibrystyczny sposób z Urugwajem jest faworytem do bramki mistrzostw. To rówieśnik Neymara, też występuje z "10" na plecach i jest nie mniej wszechstronny - może grać z przodu, ale najczęściej umieszczany jest za napastnikiem. Dla Los Cafeteros jest niezastąpiony, strzelał gole w reprezentacji w każdym z sześciu ostatnich spotkań. Sprawił, że w Kolumbii zapomniano o kontuzji Radamela Falcao, która zamiast na mundial, wysłała go na wakacje.
Już teraz licytują się o niego najwięksi w Europie. Ponoć Real rzucił na stół 80 mln euro. Jeśli AS Monaco się skusi (a wcale nie musi, bo ma bogatego właściciela, rosyjskiego miliardera Dmitrija Rybołowlewa), wartość młodego Kolumbijczyka w rok wzrośnie prawie dwukrotnie i ci, którzy pukali się w czoło, gdy klub z Księstwa kupował Rodrigueza za 45 mln euro, spalą się ze wstydu. Zresztą już mogą.
Mecz Brazylia - Kolumbia o godz. 22.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24.pl