Będzie nowy trener reprezentacji. - Musi to być decyzja szybka, ale bardzo rozsądna. Na pewno poradzimy się paru trenerów krajowych - mówił na konferencji prasowej prezes PZPN Grzegorz Lato. Poinformował też, że są już chętni z zagranicy, m.in. "z Czech i Brazylii". Zmian nie będzie za to na razie w samym PZPN, bo mimo wcześniejszych deklaracji Lato do dymisji się nie poda. Do 5 lipca postanowi, czy będzie kandydował w październikowych wyborach na prezesa.
- Najpierw musiałem porozmawiać z Franciszkiem Smudą. Są pewne procedury wdrażania nowego trenera. Zależność jest jedna. Trenerzy z zagranicy to nie są małe kwoty do płacenia - mówił prezes na konferencji prasowej, zdradzając poniekąd, że jego faworytem do objęcia kadry byłby polski szkoleniowiec.
Czechy, Brazylia, ale rozmów nie było
- Nie chcę wam dzisiaj powiedzieć, że powiem do 5 lipca, kto jest nowym trenerem. Zdaję sobie sprawę z tego, że musi to być decyzja szybka, ale bardzo rozsądna. Na pewno poradzimy się paru trenerów krajowych. Jest też kilku trenerów z zagranicy, którzy może chcieliby mniejszych pieniędzy, ale za to duże premie za awans do mistrzostw świata - dodał.
Prezes PZPN wyraził też zdziwienie spekulacjami mówiącymi o tym, że Maciej Skorża został już "namaszczony" na nowego trenera kadry. - Nie było żadnych rozmów ze Skorżą. Pierwszy raz słyszę, że Smuda wybrał go na swojego następcę. W wielu krajach jest tak, że po trenerze kadrę przejmuje jego asystent, który był z nim kilka lat. Mnie się wydaje, że tak powinno być kiedyś i to by było najlepsze - tłumaczył.
Lato zdradził też, że jego rzeczniczka Agnieszka Olejkowska miała w trakcie konferencji prasowej nazwiska trenerów zagranicznych, którzy złożyli już swoje propozycje, ale ich nie ujawnił. - Rozdzwoniły się telefony z Czech, z Brazylii - dodał jednak.
Prezes uspokajał też, że to nie on będzie dokonywał wyboru trenera, a zarząd PZPN. - Dyrektor sportowy w związku może rekomendować trenera, jest też zarząd 27 czerwca i będzie omawiana kwestia Franciszka Smudy. To nie będzie tak, że ja sobie wymyślę trenera i podam go na tacy - stwierdził.
Uczulił też na to, że żaden trener nie podpisze z kadrą krótkiego kontraktu, ale celem związku będzie zawarcie umowy tylko na czas trwania eliminacji do mistrzostw świata w Brazylii, które potrwają od września tego roku do listopada 2013 roku.
Lato dodał, że nowy trener poprowadzi kadrę już w najbliższym meczu, czyli spotkaniu towarzyskim z Estonią.
"Nie widzę powodów do dymisji"
Odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące jego przyszłości w związku Lato był konkretny i stwierdził, że nie poda się do dymisji z powodu słabego występu Polski na Euro. - Powiem tak. Są wybory 26 października i nie widzę podstaw, bym podawał się do dymisji. PZPN zrobił ze swojej strony wszystko, by tę reprezentację przygotować - oznajmił.
Był też wyraźnie zirytowany poniedziałkową wypowiedzią minister sportu Joanny Muchy, która mówiła, że "liczy na głębokie zmiany w PZPN-ie". Lato stwierdził, że decyzję o ewentualnym kandydowaniu na kolejną kadencję podejmie w ciągu dwóch tygodni. - Z panię minister w ogóle nie rozmawiałem. Nic nie obiecałem. Podejmę decyzję po skończeniu mistrzostw Europy. Mamy dziś piłkarskie święto. Zostały jeszcze trzy mecze w Polsce. Państwo dowiedzą się o mojej decyzji do 5 lipca. A do ministrów mam prośbę: niech się zajmą swoimi resortami - skwitował.
Odniósł się też po chwili do wywiadu udzielonego "Przeglądowi Sportowemu" w listopadzie ub. roku, gdy powiedział, że nie jest "przyspawany do stołka" i odejdzie, jeśli nie będzie sukcesu na Euro. - Podtrzymuję te słowa. Jestem chyba też jednym z nielicznych, który potrafi się przyznać do błędów - stwierdził skwapliwie.
Wojenki, podjazdówki
Lato odniósł się też do słów Kuby Błaszczykowskiego dotyczących rzekomych problemów z dostepnością biletów na mecze dla rodzin piłkarzy.
- Nie są nam potrzebne wojenki, podjazdówki, bo za dwa miesiące mamy pierwszy mecz eliminacyjny (do MŚ-red.) w Czarnogórze, a zaraz potem Mołdawię. Nie mam pretensji do Kuby Błaszczykowskiego za to, co powiedział o biletach, bo mecze to są nerwy i stres. Ja byłem zawodnikiem i wiem, że w ferworze walki można coś niepotrzebnie powiedzieć. Dlatego powtarzam: nie mam do Kuby Błaszczykowskiego żalu - podkreślił.
Lato nie będzie miał też problemu z utrzymaniem przez niego pozycji kapitana reprezetacji w kolejnych latach. - Kuba to jest wybitny zawodnik. Jak przyjdzie nowy trener i go powoła, i zawodnicy będą chcieli, by był kapitanem - ja nie bedę miał nic przeciwko temu - skwitował.
"Zawiedliśmy"
Prezes chwalił też starania związku o dobre przygotowanie kadry do turnieju. - Myślę, że w historii reprezentacja nie miała takich warunków przygotowań. PZPN zrobił dosłownie wszystko, żeby nie było później, że coś zaniedbaliśmy. Kadra miała wszystko: od psychologa, trenera, przez gabinety odnowy, odżywki, po stroje sponsora - wyliczał.
- Sami zawodnicy mówili do samego końca, że nigdy nie mieli takich warunków. Nie mam pretensji do drużyny, bo to jest nasza wspólna porażka. My mamy naprawdę dobrą drużynę. To są podstawy, które w perspektywie dwóch lat dadzą efekty i pojedziemy na mistrzostwa świata do Brazylii, mimo tego, że mamy bardzo trudną grupę.
- Jest nam przykro, że nie wyszliśmy z grupy. Ale zaznaczam: tutaj nie ma "my-oni". To jest jedna drużyna. Założenie było proste. Minimum wyjście z grupy. Niestety zawiedliśmy - wyznał.
909 biletów, "więc niech nikt nie mówi..."
Później przyszedł czas na "wyliczankę". Prezes szczegółowo wymienił, kto i ile biletów dostał na poszczególne mecze.
Na mecz Polska-Grecja reprezentacja otrzymała 286 biletów. Każdy z zawodników osiem, ci co odpadli (z szerokiej kadry przed Euro - red.) po cztery bilety i 17 członków sztabu też po cztery bilety. Na mecz z Rosją 302 bilety. Zawodnicy po 10 biletów, ci poza kadrą po cztery i sztab tak samo - czytał Lato z kartki. - Na mecz z Czechami było to zaś 291 biletów. Zawodnicy dostali po dziewięć - dodał.
Następnie Lato poinformował, że wszystkie wejściówki zostały przekazane dyrektorowi reprezentacji Konradowi Paśniewskiego 4 czerwca, a w dniach meczów dochodziła tylko pula dodatkowych biletów, o której załatwienie poprosili piłkarze.
Było to 50 biletów na mecz Polska-Rosja, które dotarły do piłkarzy o 11.00 przed meczem i 23 na mecz z Czechami. - Więc jeśli ktoś mi mówi, że nie miał biletów, to te bilety od 4 czerwca były w rękach dyrektora i było wiadomo, gdzie ich szukać. W sumie kadra dostała 909 biletów, a Franciszek Smuda na każdy mecz miał własną pulę dziesięciu - zakończył wątek.
Ponad 2 miliony do podziału
Lato poinformował też, że piłkarze dostaną za dwa zdobyte punkty na Euro 500 tys. euro do podziału i po 15 tys. euro "startowego" za trzy mecze grupowe. - Nie wiem, jak te 500 tys. zostanie podzielone, bo rada drużyny zdecydowała, że to będzie określone procentowo w zależności od tego, jak kto grał w meczu remisowym - mówił.
- Startowe były zawsze w polskiej reprezentacji. Na Euro 2008 też było to 15 tys. euro. Uznaliśmy, że podniesiemy atmosferę, żeby chłopcy wiedzieli, o co grają. To zostawiam do państwa oceny - powiedział.
- Łącznie piłkarze Franciszka Smudy dostaną do podziału ponad 2,2 mln zł. Kadra szkoleniowa ma inną pulę, a Franciszek Smuda ma umowę, która gwarantuje mu bonusy o 150 proc. większe od piłkarzy - dodał.
PZPN ma też szansę na duży bonus od UEFA. Ten jednak zostanie przyznany w zależności od oceny organizacji turnieju. - On może wynieść dwa, cztery, pięć milionów euro, ale ile wyniesie, tego nie możemy dzisiaj stwierdzić - tłumaczył Lato.
Autor: adso//bgr / Źródło: TVN24 /x-news.pl