Środa, 10 marca 85-letni pan Henryk z Warszawy otrzymał od Zarządu Dróg Miejskich nietypowe wezwanie. Okazało się, że zalega z opłatą za parkowanie samochodu na kwotę blisko dwóch tysięcy złotych. Mężczyzna jest bardzo zdziwiony, bo samochodu nie ma już od ponad 15 lat.
Byłem ciągany przez gestapo, byłem ciągany przez UB, ale nigdy nic nieprawnego nie dokonałem - tłumaczy Henryk Kowalczyk. Jednak inaczej uważa Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie. Według niego mężczyzna kilkadziesiąt razy nie zapłacił za parkowanie samochodu.
Do zapłaty prawie 2 tys.
- Żądają ode mnie zapłaty 1950 złotych za parkowanie głównie na Placu Starynkiewicza - opowiada mężczyzna. Według zarządu tyle właśnie wynosi należność za 39-krotne parkowanie w centrum stolicy w latach 2004 -2006. Jednak, jak tłumaczy starszy mężczyzna, choć w swoim życiu miał 12 samochodów, to już od 15 lat nie wsiada za kierownicę.
Innego zdania jest przedstawiciel ZDM w Warszawie. - Domniemamy, że to był samochód pana Henryka i domniemamy, że to on nie zapłacił opłat za płatne parkowanie - mówi Adam Sobieraj. Jego domniemanie dotyczy samochodu o numerze rejestracyjnym WGA 8791. Okazuje się, że faktycznie kilkanaście lat temu pan Henryk był właścicielem Tawrii o takich numerach, jednak już dawno samochód sprzedał.
Jedna rejestracja, dwa samochody
Choć mężczyzna pozbył się Tawrii, to rejestracja nie zmieniła właściciela - wynika z informacji, do których dotarł ZDM. - Rejestracje należą do pana Henryka i były na samochodzie Tico - twierdzi Sobieraj. I właśnie tu pojawia się główna rozbieżność. Bo choć mężczyzna był właścicielem numeru, to Tico nigdy nie posiadał.
Teraz ZDM wraz z 85-letnim mężczyzną wyjaśnia jak się stało, że tablicami o takich samych numerach oznaczone były dwa samochody. Nasuwa się pytanie, czy tablice zostały skradzione, czy pomyłka zaszła w ewidencji. Z formalnego punktu widzenia pan Henryk jest właścicielem zielonego Tico, którego jak twierdzi, nie widział na oczy. Jest też odpowiedzialny za bezprawne parkowanie.
eko/tr