Trener Tomasza Majewskiego, Henryk Olszewski przyznał, że po zwycięstwie swojego zawodnika czuje przede wszystkim zmęczenie. - Myślałem, że się wykończę - mówi i zdradza, że chętnie poszedłby na piwo, aby się trochę rozluźnić. Zdradza też, że Tomkowi pomógł "murzyński luz w mięśniach" i chustka, której nie prał od czterech lat.
- Myślałem, że się wykończę. Mam arytmię, a ten konkurs mnie jeszcze dobijał. Najchętniej bym usiadł albo się położył - mówił dziennikarzom trener Tomasza Majewskiego, Henryk Olszewski. Przypomniał też, by nie robić z wygranej "nie wiadomo czego". - Wygraliśmy, ale zaraz są kolejne zawody, to już jest historia. Poza tym to niszowa dyscyplina sportu - powiedział.
Według niego, Majewski pokonał rywali psychiką. - W złoto uwierzyłem dopiero po ostatnim rzucie Storla. W mojej opinii był najgroźniejszym rywalem. Fizycznie zawodnicy są mniej więcej tak samo przygotowani. Decyduje równowaga psychiczna. Nie można ulec emocjom, trzeba odpowiednio ukierunkować koncentrację. Tomek rywali pokonał psychicznie. Wytrzymał całe napięcie. W ostatnim rzucie jeszcze wbił Storlowi gwóźdź do trumny - ocenił.
"Ile można patrzeć na moją gębę?" - Jak dla mnie, to Amerykanie byli słabi cały sezon. Pchanie na podwórku, gdzieś w kącie ponad 22 metry na nikim nie robi wrażenia. Trzeba stanąć razem z przeciwnikiem, zmierzyć się z nim i wtedy pokazać, co się potrafi. Ja już rano kolegom trenerom z innych reprezentacji powiedziałem, kto się będzie liczył. I miałem rację - zaznaczył Olszewski.
A poza treningiem, jakie triki stosuje trener? Krótko przed konkursem zaczyna unikać swojego zawodnika. - Nie można do końca zawodnika niańczyć. Na stadionie jest zdany praktycznie tylko na siebie, więc musi być samodzielny. Jest taki moment, w którym ja się usuwam na bok. Nie chcę mu przeszkadzać. On mnie widzi codziennie na śniadaniu, na obiedzie, na kolacji i na dwóch treningach. Ile można patrzeć na taką starą gębę? - mówił.
"Jak mój trzeci syn"
Jak zdradził, Tomkowi pomaga też luz - i ten, psychiczny, i fizyczny. - On ma taki trochę "murzyński mięsień" - powiedział. Dodatkowo szczęście Majewskiemu miała przynieść chustka, którą miał również na Igrzyskach w Pekinie. - Specjalnie nie prał cztery lata, żeby przeciwnicy od smrodu się poprzewracali - powiedział.
Przyznał też, że chętnie poszedłby na piwo ze złotym medalistą, ale już są "wyciągani na inne spotkania". - A wypiłbym z przyjemnością piwo. Bo raz, że chce mi się pić, a dwa, że może bym się rozluźnił trochę - powiedział Olszewski.
- Tomek jest jak mój trzeci syn. Jest zaakceptowany w rodzinie - dodał.
Autor: jk / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24