Metaforyczny "Wilkołak" Adriana Panka to kino niepokoju, dyskomfortu, niepozwalające widzowi wygodnie rozsiąść się w fotelu. Jednocześnie po debiutanckim "Daas" stanowi kolejny dowód na to, że Adrian Panek to świeży, ciekawy głos w polskim kinie.
Akcja drugiego filmu Adriana Panka rozgrywa się latem 1945 roku.
Dla ośmiorga dzieci, wyzwolonych z obozu Gross-Rosen, utworzony zostaje prowizoryczny sierociniec w opuszczonym pałacu wśród lasów. Ich opiekunką staje się dwudziestoletnia Hanka (Sonia Mietielica), również była więźniarka.
Po okropieństwach obozu bohaterowie powoli odzyskują resztki utraconego dzieciństwa. Nie jest to jednak takie proste, gdyż koszmar minionych dni szybko do nich powraca.
W okolicznych lasach krążą bowiem obozowe wilczury. Wypuszczone przez esesmanów jeszcze przed wyzwoleniem Gross-Rosen, wygłodzone oraz zdziczałe zwierzęta osaczają pałac w poszukiwaniu pożywienia. Powoduje to, że w przerażonych dzieciach uruchamia się obozowy instynkt przetrwania.
Film Panka łączy w sobie elementy kina historycznego, horroru oraz mrocznej baśni. Widać tu inspirację "Władcą much" Williama Goldinga, przefiltrowaną przez wrażliwość reżysera.
Autor: tmw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fot. Łukasz Bąk (c) 2017 Balapolis/Mastercard Off Camera