Piątek, 16 października Gdańsk, tereny portowe, ulica Ku Ujściu. Na niezagospodarowanym placu od kilku miesięcy przewalają się ludzkie kości. Policją zainteresowała się tą sprawą dopiero po interwencji reportera Prosto z Polski. Nie wiadomo do kogo należą szczątki, ale pochodzą prawdopodobnie sprzed kilkudziesięciu lat.
O szokującym znalezisku poinformował TVN24 Marian Bogowski. - Każdy człowiek ma prawo do godnego pochówku i nie mogą się kości walać, tu gdzie dziki rozrzucają te kości - mówi pan Marian, wskazując na przewalające się na placu szczątki. Wśród nich wyraźnie widać fragmenty ludzkiej czaszki. Policja dotarła na miejsce w godzinę po telefonie od reportera PZP.
Przyjechał biegły i prokurator
Do portu dotarli także pracownicy zieleni miejskiej, biegły sądowy oraz prokurator Mariusz Skwierawski. Ten ostatni stwierdził, że kości pochodzą od osoby lub osób, które zmarły kilkadziesiąt lat temu. - Teren jest zabezpieczony i w dalszym etapie czynności zostanie zamówiona ekipa, która przyjedzie tutaj i będzie wydobywać kości spod ziemi - wyjaśnia dalsze czynności w tej sprawie prokurator Skwierawski. - Sprawa jest robiona na gorąco i mamy dużo czynności do wykonania - tłumaczy Aleksandra Malinowska z gdańskiej policji.
Terenem na którym znaleziono szczątki zarządza port, lecz jego przedstawiciele nie chcieli wystąpić przed kamerami. Wiadomo jedynie, że na placu pracowało kilka firm, ale żadna z nich nie powiadomiła policji o makabrycznym znalezisku.
Czy był tu cmentarz?
Znawca Gdańska profesor Andrzej Januszajtis sugeruje, że na placyku znajdował się kiedyś cmentarz. - Cmentarz mógł być wokół poprzedniego miejsca kościoła. Bez zbadania tych szczątków, bez stwierdzenia z jakiego okresu pochodzą, trudno coś powiedzieć - mówi historyk.
Szczątki mogą pochodzić także z cmentarza wojennego. Po 1945 na licznych małych cmentarzykach chowano niemieckich żołnierzy.