Ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro trwała ponad cztery godziny. Pokazy artystyczne oraz przemarsz sportowców zakończyło przemówienie pełniącego obowiązki prezydenta Brazylii Michela Temera oraz odpalenie na Maracanie znicza przez byłego maratończyka Vanderleia de Limę.
Na legendarnym stadionie przeszła przy rytmach samby defilada zawodników z 207 ekip. To rekordowa liczba krajów uczestniczących w największej sportowej imprezie świata.
Słowom Temera, ogłaszającego rozpoczęcie igrzysk, towarzyszyły dość głośne gwizdy. W Brazylii panuje niezadowolenie społeczne wywołane kryzysem gospodarczym i rozczarowaniem klasą rządzącą. Od 11 maja Temer pełni tymczasowo obowiązki prezydenta Brazylii, zastępując zawieszoną Dilmę Rousseff.
Kuerten wbiegł z ogniem
Kilkanaście minut później znicz zapalił de Lima, brązowy medalista olimpijski z Aten, pozbawiony wówczas szans na złoto przez atak demonstranta. Nie sprawdziły się zatem spekulacje mediów, że pod nieobecność chorego "króla futbolu" Pelego zaszczytu zapalenia znicza dostąpi Gustavo Kuerten. Słynny tenisista, trzykrotny triumfator French Open, był jednym z ostatnich uczestników sztafety z ogniem olimpijskim - to on wbiegł na stadion. Pochodnię przekazał już na Maracanie koszykarce Hortencii Marcari, a ta - de Limie.
Trwającą cztery godziny uroczystość wypełniła głównie defilada sportowców. Chorążym polskiej reprezentacji był piłkarz ręczny Karol Bielecki. W około 120-osobowej grupie Biało-Czerwonych (nie wszyscy sportowcy biorą udział w defiladzie) można było dostrzec siatkarzy, piłkarzy ręcznych, szablistki, wioślarzy oraz ich trenerów. Polacy prezentowali się nieźle. Mężczyźni - ubrani w czerwone spodnie, niebieskie marynarki z orłem na piersi oraz biały podkoszulek, a panie - w kolorowych, zwiewnych, długich spódnicach i w białych bluzkach.
Przemarsz tradycyjnie rozpoczęli reprezentanci Grecji, gdzie w starożytności narodziły się igrzyska, a w 1896 roku zorganizowano pierwsze nowożytne. Zakończyli go gospodarze - Brazylijczycy. Tuż przed nimi entuzjastycznie witano dziesięcioosobową ekipę uchodźców z ogarniętych wojną krajów Bliskiego Wschodu. Gorąco oklaskiwane były i inne reprezentacje, choć pewną rezerwę widzów dało się wyczuć, gdy maszerowali Rosjanie. Z igrzysk wykluczono z powodu wielkiego skandalu dopingowego znaczną część Sbornej, w tym niemal wszystkich lekkoatletów.
Historia i ekologia
Zanim murawę Maracany wypełnili uczestniczący w defiladzie sportowcy, publiczność obejrzała 50-minutowy spektakl przedstawiający burzliwą historię Brazylii. Zaczęto od czasów przed portugalską kolonizacją, później był okres trwającego blisko 400 lat niewolnictwa, wreszcie współczesność. Widowisku towarzyszyły znane motywy muzyczne Kraju Kawy, na czele z bossa novą "A Garota de Ipanema" Toma Jobima, którą wykonał wnuk nieżyjącego już kompozytora - Daniel. W rytm tej melodii wkroczyła na murawę topmodelka Gisele Buendchen. Hymn Brazylii w sposób subtelny, przy akompaniamencie gitary, zaśpiewał jeden z najsłynniejszych brazylijskich muzyków - Paulinho da Viola.
Nie zabrakło także poruszenia problemu ekologii - Brazylia szczyci się ograniczeniem wylesiania Amazonii o 80 proc. oraz posiadaniem od 2005 roku największego obszaru nietkniętych lasów na Ziemi. To drzewa mają być jedyną ochroną przed efektem cieplarnianym, na skutek którego topnieją lodowce. To zdaniem organizatorów może doprowadzić do zalania wielu miast, z Amsterdamem i Rio de Janeiro na czele. Ratunkiem ma być postawienie na ekologię.
Spektakl, wyreżyserowany przez Fernando Meirellesa, twórcę m.in. "Miasta Boga" i "Wiernego Ogrodnika", był stosunkowo skromny w porównaniu z ceremoniami inaugurującymi poprzednie igrzyska. Na jego przygotowanie wydano ok. 27,5 mln euro - trzy razy mniej niż w Londynie przed czterema laty. - Niech ta ceremonia stanie się antydepresantem dla Brazylijczyków - mówił w jednym z wywiadów Meirelles, nawiązując do kryzysu gospodarczego, w którym pogrążony jest kraj.
Mało głów państw
Na trybunie honorowej zasiadło 37 szefów państw. Do Rio przyjechali m.in. prezydent Francji Francois Hollande i premier Włoch Matteo Renzi, reklamujący kandydatury Paryża oraz Rzymu do organizacji igrzysk w 2024 roku. Głów państw było jednak znacznie mniej niż na poprzednich uroczystościach w Pekinie (80) i w Londynie (70).
Igrzyska, które po raz pierwszy odbywają się w Ameryce Południowej, nie cieszą się popularnością wśród Brazylijczyków. Według niektórych badań nawet połowa mieszkańców kraju jest przeciwna wydawaniu publicznych pieniędzy na widowisko sportowe, a niezadowolenie potęgują doniesienia o korupcji przy budowie olimpijskich aren, braku transparentności i profesjonalizmu.
Do 21 sierpnia o medale w 306 konkurencjach będzie rywalizować około 10,5 tys. sportowców. Polskę reprezentować będzie 242 sportowców w 23 dyscyplinach. Jest to czwarta pod względem liczebności ekipa w historii występów Biało-Czerwonych. Najwięcej - 306 sportowców - startowało w 1980 roku w Moskwie. 288 osób pojechało do Monachium (1972), a 263 osiem lat temu do Pekinu. Jak dotąd w dorobku mamy łącznie 271 medali. Ostatnie trzy igrzyska kończyliśmy z dziesięcioma.
Autor: iwan / Źródło: sport.tvn24.pl, PAP