Silna ławka rezerwowych może okazać się kluczem w wyścigu po mistrzowską koronę. Z pewnością liczy na to Lech, który pod tym względem bije na głowę niemal wszystkie ekipy ligi, w tym Legię, która do drugiej części rozgrywek przystąpi z przewagą pięciu punktów nad poznańskim zespołem.
Na siedem kolejek przed końcem to Legia i Lech mają największe szanse na tytuł. Patrząc na aktualną sytuację w tabeli zdecydowanym faworytem w wyścigu jest zespół Heninga Berga. Lech ma jednak w swoim ręku poważny atut - ławkę rezerwowych. Jak wyliczył "Przegląd Sportowy", to zmiennicy z Poznania, a nie z Warszawy dają więcej swojemu zespołowi.
Większe pole manewru jakim dysponuje trener mistrzów Polski nie przekłada się na efekty w postaci liczby goli i asyst zmienników w jego zespole.
W Kownackim siła?
Pod tym względem Lech jest od Legii zdecydowanie lepszy.. Spora w tym zasługa młodego Dawida Kownackiego, który przez pierwszą część sezonu dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców i czterokrotnie popisywał się kluczowymi podaniami przy trafieniach kolegów.
Wszystkie trzy gole dla legionistów zdobył wchodząc z ławki Wladimer Dwaliszwili, chyba najbardziej krytykowany do tej pory gracz warszawskiej drużyny. Oprócz tego zmiennicy z Łazienkowskiej mogą zapisać na swoim koncie tylko jedną asystę.
Ten jeden gol...
Poznański zespół prowadzi w klasyfikacji kanadyjskiej. Równać może się z nim Jagiellonia i Cracovia. Gównie za sprawą Bekima Balaja. Albańczyk, który zaliczył łącznie pięć goli i dwie asysty, w ostatnim meczu z Piastem nie wykorzystał jednak stuprocentowej okazji, co kosztowało białostocki zespół utratę miejsca w pierwszej ósemce. W grupie spadkowej zawodnicy Michała Probierza będą rywalizować między innym i z ekipą "Pasów".
Autor: TG / Źródło: "Przegląd Sportowy"