LeBron James wzniósł się na wyżyny swoich umiejętności, a do tego pokazał niezłomną wolę. W ostatnich sekundach dogrywki "Król" trafił dwa bardzo ważne rzuty i poprowadził Cavaliers do zwycięstwa nad Atlanta Hawks 114:111. Do awansu do finału NBA Kawalerzystom brakuje już tylko jednego zwycięstwa.
37 punktów, 18 zbiórek i 13 asyst - z takim dorobkiem spotkanie z Hawks zakończył LeBron. Rzadko się zdarza, nawet na parkietach NBA, oglądać taki popis jednego aktora. Nie mówiąc już o tym, że udało mu się to w play-offach, w których gra się dużo trudniej niż w sezonie regularnym. Poza tym po raz kolejny musiał "grać za trzech", za kontuzjowanych Kevina Love'a (w tych play-offach już nie zagra) i Kyriego Irvinga.
Zimna krew LeBrona
Jeszcze bardziej imponujące jest jednak to, jak James zagrał w decydującej o losach tego meczu końcówce dogrywki. Na około pół minuty do ostatniego gwizdka z zimną krwią trafił za trzy z rogu i dał prowadzenie 112:111. W kolejnej akcji w ataku też wziął ciężar gry na swoje barki i po agresywnym wejściu pod kosz rzucił celnie nad obrońcą. Jastrzębie miały jeszcze szansę na wyrównanie, ale dwie ostatnie próby z dystansu były niecelne.
LeBron w najważniejszym momencie stanął na wysokości zadania, choć nie był to dla niego łatwy mecz - wystarczy zaznaczyć, że lider Cavs nie trafił swoich pierwszych 10 rzutów z gry. Spotkanie zakończył na dość słabej skuteczności, poniżej 38 proc. (14/37 z gry, 1/6 za trzy). Ale nawet gdy nie zdobywał punktów, to i tak był więcej niż przydatny na boisku - zbierał na obu tablicach (8 w ataku), a do tego ściągał na siebie uwagę obrońców i znajdował dobrze ustawionych w ataku kolegów.
Dał z siebie wszystko
Nie pozwolił nam przegrać. David Blatt
- Nie pozwolił nam przegrać - powiedział po spotkaniu trener Kawalerzystów David Blatt.
Po ostatnim gwizdku sędziego było widać, ile wysiłku kosztował Jamesa ten mecz, który osunął się na parkiet i przez kilka dobrych sekund klęczał, zanim uradowani koledzy pomogli mu wstać. - Dałem z siebie wszystko. Jestem liderem, to nie ma znaczenia jak się czuje, muszę grać dobrze - stwierdził LBJ.
Po jednym dniu odpoczynku obie ekipy we wtorek znów zmierzą się w meczu nr 4, ponownie w Cleveland. W serii do czterech zwycięstw Cavs prowadzą już 3:0. Jastrzębie stoją zatem przed nie lada wyzwaniem - jeszcze nikomu w historii NBA nie udało się wygrać serii po przegraniu pierwszych trzech spotkań. Natomiast "Król" ma zamiar po raz piąty z rzędu wystąpić w finale NBA - w poprzednich latach udało mu się to z Miami Heat.
Wynik meczu nr 3 finału Konferencji Wschodniej: Cleveland Cavaliers - Atlanta Hawks 114:111 (po dogr.) (w serii do czterech zwycięstw jest 3:0 dla Cavs)
Autor: Krzysztof Krzykowski / Źródło: sport.tvn24.pl