Środa, 30 grudnia Dopadł ich kryzys, stracili wszystko. Zamieszkali więc na działce w Kwidzynie - w domku użyczonym przez znajomych. Obecność lokatorów na działce nie spodobała się jednak prezesowi ogródków działkowych. Rodzinie wyłączono prąd.
Gdyby nie życiowy zakręt, pan Tomasz Wower z rodziną pewnie nie trafiłby na ogródki działkowe. Niestety, po upadku rodzinnej firmy transportowej, trzeba było sprzedać wszystko, by spłacić długi. W tym i dom.
Rodzina została bez dachu nad głową. Na szczęście przyjaciele zaproponowali domek na działce. - To był nasz jedyny ratunek, jedyny kąt gdzie mieliśmy punkt zaczepienia. Bo nie stać nas na wynajem, ani zakup mieszkania tym bardziej – mówi pan Tomasz Wower.
"A oni myślą, że co? Pana Boga za nogi złapali?"
Na działce żyją od kwietnia. Jednak kilka tygodni przed świętami prezes ogródków działkowych odłączył im prąd. Poszło o wysokość rachunków. - A oni myślą, że co? Pana Boga za nogi złapali? - pyta Kazimierz Laskowski, prezes ogródków działkowych w Kwidzynie.
Problem dotyczy zamontowanego w domku podlicznika. Jak wynika z jego wskazań, opłata za ostatni rachunek wynosi 120 złotych. Taką kwotę obiecała pokryć opieka społeczna. Prezes ogródków dzieli jednak koszty prądu po równo między wszystkich działkowców i o żadnych indywidualnych podlicznikach nie chce słyszeć. Chce, by rodzina płaciła rachunki na podstawie wskazań głównego licznika przy transformatorze. - To, że oni mają swój podlicznik, to dla mnie jest za mało - mówi prezes Laskowski, który powołuje się na rozmowę z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej. - Jak się okazało, że do zapłaty jest kwota 345 złotych to MOPS powiedział, że oni mogą zapłacić 120. A resztę kto? Krasnoludki zapłacą? – pyta prezes.
Burmistrz: Rzecz jest naprawdę błaha
Gdy o sprawie zrobiło się głośno, urząd miasta zadeklarował, że ureguluje całą kwotę. - Rzecz jest naprawdę błaha i nagle urosła do problemu, kiedy potrzebna jest interwencja mediów. To można było załatwić tydzień, czy dwa tygodnie temu, kiedy ten problem się pojawił. Prąd już będzie na stałe. Jestem po rozmowie z prezesem ogródków działkowych – deklaruje Andrzej Krzysztofiak, burmistrz Kwidzyna.
Jak się okazało, jeszcze tego samego dnia prąd w domku państwa Wowerów znowu się pojawił. - Mam nadzieję, że pana prezesa nigdy nie spotka taka sytuacja, że będzie musiał u siebie na swojej działce zamieszkać i nie przyjdzie drugi prezes i mu wyłączy prąd. Zwłaszcza w zimę – komentuje całą sprawę Marek Kozłowski, przyjaciel rodziny, który udostępnia działkę. Bo nie ma wątpliwości, że takim ludziom - którzy sami chcą pokonać może największy zakręt w swoim życiu - trzeba podać pomocną dłoń.