"To był szalony wieczór, który rozpoczął się od niesamowitego meczu" - pisze brytyjski "Guardian" w relacji ze spotkania Polska-Grecja inaugurującego turniej Euro. Internetowe wydanie gazety stwierdza, że po "odważnym" i "zuchwałym" początku podopiecznych trenera Franciszka Smudy, "niesamowicie uparci" rywale wyszli z kryzysu i zasłużyli na punkt.
"Ten mecz mógł być traktowany jako test na prawdziwe możliwości Polaków" - napisała redakcja w komentarzu, stwierdzając że biało-czerwoni w piątkowe popołudnie musieli wiedzieć, iż "nic nie przyjdzie im tego dnia łatwo".
Zuchwali, z bohaterem
"Niebywała atmosfera na Stadionie Narodowym, tumult i euforyczne krzyki kibiców robiły ogromne wrażenie. Polscy kibice przed samym meczem nie wiedzieli jednak, czym ma być dla nich Euro: po prostu powodem do dumy i turniejem, z uczestniczenia w jakim należy się zwyczajnie cieszyć, czy może imprezą, w której należy liczyć na triumfalny marsz ich drużyny narodowej" - stwierdzono na wstępie, uznając że Polacy w meczu zdali test i być może przed nimi kolejne dobre występy.
"Ich początek był zuchwały i pełen wigoru. Polacy jednak wiedzieli, że inaczej nie wydrą Grekom zwycięstwa i tak będą musieli grać cały czas. Bramka Lewandowskiego dodała im skrzydeł, ale wkrótce swoją rolę w meczu zaczał odgrywać sędzia" - opisuje pierwszą połowę Guardian.
W opinii komentatora dziennika to jego decyzje o pokazaniu dwóch czerwonych kartek przesądziły w dużej mierze o tym, że "mecz zostanie zapamiętany". Z czasem bowiem biało-czerwoni zaczęli tracić inicjatywę, a ta - mimo gry w osłabieniu - przeszła na stronę Greków. "Gra Polaków była przez sporą część meczu nieokiełznana, a trener Smuda ponad wszystko ceniący ostrożność, nie zmieniał w jego trakcie składu" - dodano w komentarzu.
W rezultacie "mecz mógł się zakończyć tylko remisem, bo po golu strzelonym przez Greków w 51. minucie to oni przejęli inicjatywę".
Na uznanie brytyjskiego dziennika zasłużył oczywiście Przemysław Tytoń, który wszedł na boisko w miejsce odesłanego do szatni Wojciecha Szczęsnego i obronił rzut karny Giorgosa Karagounisa. Jak słusznie zauważył jednak jego komentator - "karny był po prostu kiepsko wykonany".
Autor: adso\mtom / Źródło: Guardian