Drugi mecz na mistrzostwach i od razu jak finał. Hiszpańscy piłkarze zostali pierwszymi obrońcami tytułu, którzy zaczęli mundial tak katastrofalnie. W środę mogą być jedną nogą za burtą turnieju.
W XXI wieku dwukrotnie zdarzyło się tak, że broniący tytułu zespół żegnał się z mundialem po fazie grupowej. W 2002 roku zbyt silne dla Francji okazały się reprezentacje: Danii, Senegalu i Urugwaju. Natomiast przed czterema laty w RPA Włosi w konfrontacjach z Paragwajem, Nową Zelandią i Słowacją uzbierali tylko dwa punkty.
Ale jeszcze nigdy w długiej historii MŚ nie zdarzyło się, by mistrz kolejny turniej zaczął od porażki różnicą czterech goli, czyli coś, co Hiszpanów spotkało w piątek z rąk (nóg) piłkarzy "Oranje". - Wiemy, że stoimy pod ścianą, ale jesteśmy na tyle doświadczonym zespołem, że potrafimy sobie poradzić z presją - zapewniają jednym chórem wciąż aktualni mistrzowie świata i Europy.
Co ich czeka w zależności od wyniku na mitycznej Maracanie?
JEŚLI PRZEGRAJĄ będą mogli powoli się pakować i myśleć o powrocie do ojczyzny w glorii największych przegranych mistrzostw. Po dwóch porażkach szanse na wyjście z grupy staną się wyłącznie iluzoryczne. Hiszpanie muszą trzymać kciuki, żeby w następnej serii spotkań Chile pokonało Oranje. Sami campeones będą musieli rozbić Australijczyków na tyle przekonująco, żeby poprawić swój niekorzystny bilans bramek (1:5), który prześladować ich będzie do końca rozgrywek grupowych. To bardzo fantastyczny scenariusz.
JEŚLI ZREMISUJĄ to nie będą na straconej pozycji, ale utrudnią sobie i tak już mocno skomplikowaną sytuację. Po wysokiej porażce z "Pomarańczowymi" mają - o czym wspomnieliśmy wyżej - bardzo niekorzystny bilans bramek i aby go poprawić, będą musieli wysoko pokonać Australijczyków i liczyć na porażkę Chile z pewną gry w 1/8 finału Holandią.
JEŚLI WYGRAJĄ to wcale nie będą mogli czuć się komfortowo, bo muszą pokonać później Socceroos i liczyć, że Chilijczycy stracą punkty z Holendrami.
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl