Nam też wszyscy mówili, że przegramy 0:5 albo 0:6. Tymczasem skończyło się 1:1 i awansowaliśmy do MŚ. Więc skończmy z biadoleniem, Anglię można pokonać - mówi Jan Domarski, strzelec historycznej bramki na Wembley w 1973 roku.
We wtorek biało-czerwoni grają mecz, który o niczym nie przesądza, ale którego wynik może "zostać" z kadrą na długo. Zwłaszcza jeśli okaże się dla niej zwycięski.
- Anglię można pokonać, chociaż skład zawsze będzie miała świetny. Najgorzej, jak przegrywa się spotkania w szatni, zanim wyjdzie się na boisko. Wiara czyni cuda. Jeśli nasi zawodnicy zagrają na 150, a najlepiej 200 procent możliwości, wtedy będzie długo oczekiwany sukces. Legendarny trener Kazimierz Górski powtarzał, "dopóki piłka w grze...". Nie traćmy więc nadziei - powiedział Domarski.
"Przykro mi..."
17 października 1973 roku Polacy zremisowali na Wembley z Anglią 1:1. Gol Domarskiego był jednym z dwóch strzelonych przez niego w kadrze narodowej; z orzełkiem na piersi wystąpił w 17 spotkaniach. Niemal 39 lat później biało-czerwoni powalczą z ekipą Roya Hodgsona o punkty el. MŚ 2014.
- Gdybym nie zdobył tej bramki, zapewne nikt by o mnie dziś nie pamiętał i nie dzwonił. Z jednej strony jest mi bardzo miło i wciąż odczuwam radość wspominając mecz w Londynie, ale z drugiej bardzo przykro, że tyle lat nie udało się nam pokonać Anglików - podkreślił.
Piłkarze Waldemara Fornalika zaczęli eliminacje do brazylijskiego mundialu od wyjazdowego remisu z Czarnogórą 2:2 i zwycięstwa u siebie z Mołdawią 2:0. W piątek pokonali w meczu towarzyskim RPA 1:0.
- Potyczka towarzyska i o stawkę to zupełnie dwie inne sprawy. Trener Fornalik nie może skorzystać ze wszystkich graczy, ale on wie najlepiej na kogo musi postawić - dodał Domarski.
Autor: adso/fac / Źródło: PAP