Ten mecz zapisze się w annałach polskiego futbolu. W 1/8 finału Euro 2016 po 120 minutach gry remisowaliśmy ze Szwajcarią 1:1 i po raz pierwszy w historii reprezentacja Polski musiała wykonywać rzuty karne. Udało się. Biało-Czerwoni byli bezbłędni, rywale pomylili się raz i to my zagramy w ćwierćfinale z Chorwacją albo Portugalią.
Tym razem Adam Nawałka nie eksperymentował ze składem. W odróżnieniu od meczu z Ukrainą, w którym dał pograć kilku zmiennikom, przeciwko Helwetom wystawił żelazną jedenastkę w ustawieniu 4-4-2.
Milik znów nieskuteczny
Gra dwoma napastnikami powinna była nam była dać prowadzenie już w pierwszej minucie. Arkadiusz Milik świetnie zaatakował Johana Djourou, który pod presją wycofał piłkę do Yanna Sommera. Ten, zaatakowany przez Roberta Lewandowskiego, wybił prosto pod nogi zawodnika Ajaksu, który jednak z linii pola karnego nie trafił do pustej bramki.
Biało-Czerwoni doskonale weszli w mecz i kontrolowali sytuację na boisku. Dość powiedzieć, że Szwajcarzy po raz pierwszy z piłką w naszej "szesnastce" znaleźli się dopiero w dziesiątej minucie.
Od tego momentu rywale zaczęli dochodzić do głosu i gra się nieco wyrównała. Mimo to do przerwy pod naszą bramką groźnie zrobiło się tylko raz, ale Michał Pazdan doskonale zablokował wchodzącego w pole karne Stephana Lichtsteinera.
TurboGrosik do Błaszczykowskiego...
To my mieliśmy jednak więcej z gry i to my schodziliśmy na przerwę z prowadzeniem. Najpierw kolejną świetną sytuację zmarnował jednak Milik, który po dośrodkowaniu Jakuba Błaszczykowskiego znów spudłował, choć też miał piłkę na swojej - lepszej - lewej nodze. W 39. minucie na przebój poszedł jednak Kamil Grosicki, minął dwóch rywali i wyłożył piłkę Błaszczykowskiemu. Ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Sommerowi.
Po zmianie stron inicjatywę musieli przejąć goniący wynik Szwajcarzy, dzięki czemu mieliśmy jeszcze więcej okazji do kontrataków. Już w ciągu pierwszych dziesięciu minut trzy razy szybko przemieściliśmy się pod bramkę rywali, ale strzały Lewandowskiego i Błaszczykowskiego świetnie bronił golkiper Helwetów.
Niestety, Szwajcaria coraz mocniej dochodziła do głosu i kilka razy zmusiła Łukasza Fabiańskiego do bardzo trudnych interwencji. Bramkarz Swansea długo trzymał nam jednak wynik. Szczególnie popisał się robinsonadą przy lecącym w samo okienko strzale z rzutu wolnego Ricardo Rodrigueza.
Cudowny gol Shaqiriego
W 79. minucie nie miałby już nic do powiedzenia, gdyby nie Kamil Glik, który na linii bramkowej zatrzymał uderzenie Djourou, oraz poprzeczka, w którą trafił dobijający Haris Seferović. Niestety, chwilę później tyle szczęścia już nie mieliśmy, bo fantastycznymi nożycami z linii pola karnego popisał się Xherdan Shaqiri.
Oznaczało to, że czeka nas dogrywka, w której od początku widać było, że to piłkarze Vladimira Petkovicia odpoczywali po fazie grupowej dwa dni dłużej. Jeszcze w jej pierwszej połowie skurcze złapały Krzysztofa Mączyńskiego, za którego wszedł Tomasz Jodłowiec.
Wejście pomocnika Legii, a chwilę później również Sławomira Peszki niewiele zmieniło. Szwajcarzy mieli zdecydowanie więcej sił i to oni przez całą dogrywkę dyktowali warunki gry, a my większość jej czasu broniliśmy się całą jedenastką w polu karnym lub jego okolicach.
Ale nawet gdy piłka mijała wszystkich naszych graczy z pola, wciąż mogliśmy liczyć na Fabiańskiego. W 113. minucie z najbliższej odległości głową próbował go pokonać Eren Derdiyok, ale bramkarz Swansea popisał się kapitalnym refleksem i sparował strzał na rzut rożny.
Bezbłędni w karnych
Nasza głęboka defensywa przyniosła skutek i o tym, czy zagramy w ćwierćfinale, miała zadecydować pierwsza w historii reprezentacji Polski seria rzutów karnych. W nich Lewandowski, Milik, Glik, Błaszczykowski i Grzegorz Krychowiak uderzali bezbłędnie, za to Xhaka przestrzelił i to my jesteśmy w ósemce najlepszych drużyn Europy!
Autor: iwan//rzw / Źródło: sport.tvn24.pl