- Oskarżony zabił moją żonę Justynę, a lista odniesionych obrażeń to dwie strony A4 pisane drobnym maczkiem. Jej ciało zostało rzucone na 92 metry. Zmasakrowane. A nasz syn jedyne, czego się dowie, jak dorośnie, to to, że kierowca, zamiast przeprosić, próbował udowodnić, że jechał prawidłowo - mówił w środę przed sądem mąż ofiary wypadku na Wisłostradzie. - Ja po prostu pańskiej małżonki nie widziałem - odpowiedział mu Paweł K. Czy zobaczyłby ją, gdyby jechał wolniej?
- 3 listopada 2021 roku, czyli trzy lata, dwa miesiące i 12 dni temu, w tragicznym wypadku zmarła moja żona, moja ukochana żona - mówił w środę w sądzie mąż zmarłej na Wisłostradzie pieszej.
Justyna wracała z 40. urodzin przyjaciela. Piła alkohol, więc zamówiła taksówkę. W pewnym momencie kierowca zauważył, że pasażerka czuje się gorzej. Zatrzymał się na pasie do jazdy prosto. Miał czerwone światło. Włączył awaryjne. Wtedy Justyna wyszła z samochodu. Zaczęła pokonywać Wisłostradę, idąc w kierunku Wisły.
Na środkowym pasie potrącił ją kierujący mazdą. Zginęła na miejscu. Kto był winny wypadku? Taksówkarz, który zatrzymał się w miejscu niedozwolonym, czy kierowca mazdy, który potrącił pieszą, mając zielone światło? Prokuratura nie miała wątpliwości: ten drugi. Bo choć piesza pojawiła się w miejscu, w którym być jej nie powinno, on na liczniku miał co najmniej 120 km/h (a mógł mieć 70 km/h).
Zachowanie taksówkarza uznano również za niebezpieczne i mające "pośredni wpływ" na zdarzenie, jednak odpowiedział on tylko za wykroczenie.
Proces przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia właśnie się zakończył. Podczas środowej rozprawy strony wygłosiły mowy końcowe.
Prokurator: kierowca powinien zachować ostrożność
Prokurator Marcin Ogłoziński w ostatnim słowie zwracał uwagę na nadmierną prędkość, z jaką poruszał się oskarżony. - Pojazd poruszał się z prędkością minimalną 120 kilometrów na godzinę w miejscu, gdzie prędkość dozwolona przepisami wynosiła 70. Powtarzam: minimum 120 kilometrów na godzinę. Zdaniem biegłego prędkość ta mogła być jeszcze wyższa - opisywał prokurator.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam