Andrzej Krupa, ojciec Michała: - Codziennie budzę się w piekle. Każdego dnia zastanawiam się, po co jeszcze żyję. Razem z żoną straciliśmy najważniejszą osobę w naszym życiu, naszego jedynego syna, naszą przyszłość. Jesteśmy za starzy na kolejne dzieci. Co nas więc czeka na starość? Pusty dom.
Iwona Wołoszczenko, babcia Michała: - Od dwóch i pół roku chodzę na terapię. Usłyszałam od psychoterapeutki, że żałoba trwa rok. Nieprawda. Nie ma dnia, żebym nie myślała o Michale. Mieszkam w Warszawie, ale bardzo często przyjeżdżam na cmentarz do Góry Kalwarii. Jadę autobusem numer 742, znam już każdy przystanek. Kupuję żywe kwiaty, bo wiem, że wnuk takie lubił.
23-letni wnuk był jej bratnią duszą.
Rozmawiamy w restauracji w podwarszawskiej Górze Kalwarii.
- Michał tu w przeszłości pracował, był kelnerem - zaczyna Andrzej Krupa.
- Kiedyś przyszłam tutaj na obiad, zostawiłam mu sowity napiwek. Wziął pieniądze i wrzucił do puszki, która stoi przy ladzie. Zapytałam: "Co robisz? Te pieniądze są dla Ciebie". Powiedział: "nie, babuniu, my się tutaj dzielimy". Żył bardzo intensywnie, dużo podróżował, wszystkim dawał szansę - dodaje Iwona Wołoszczenko.
Studiował zarządzanie, dorabiał w rodzinnej firmie, po studiach planował do niej dołączyć na stałe. Pasjonował go sport. Był zawodnikiem drużyny seniorów oraz trenerem grup dziecięco-młodzieżowych Klubu Sportowego "NADSTAL" Krzaki Czaplinkowskie.
Andrzej Krupa: - Był otwarty, ciekawy świata. Miał narzeczoną. Chciał stworzyć rodzinę. Podjął w życiu tylko jedną złą decyzję: wsiadł do tego samochodu.
Impreza
Był 9 kwietnia 2023 roku, Wielka Niedziela.
Michał spędził cały dzień z rodziną. Wieczorem poszedł do kolegi, 200 metrów od domu. To było pierwsze wyjście na imprezę od kilku miesięcy. Wcześniej każdy weekend spędzał na kursie trenerskim w PZPN. Tytuł trenera otrzyma już po śmierci.