Premium

W Rosji lepiej nie chorować. "Najlepsze rzeczy, jakie mają nasi medycy to te, które ukradli Ukraińcom"

Zdjęcie: Mikhail Svetlov/Getty Images

Braki kadrowe, problemy z dostępnością leków ratujących życie, a nawet protez oraz wysoka śmiertelność rannych żołnierzy - z powodu ataku na Ukrainę Rosja mierzy się z kryzysem służby zdrowia. Kreml zdaje się jednak nie dostrzegać problemu.

Na dwa miesiące przed rosyjską inwazją na Ukrainę mieszkańców Pietrokamienskoje w obwodzie swierdłowskim w centralnej Rosji praktycznie pozbawiono dostępu do opieki zdrowotnej. Decyzją władz jedyny szpital i przychodnia w promieniu wielu kilometrów zostały zamknięte. Wszystko przez to, że w placówce zabrakło dyrektora i 17 lekarzy oraz pielęgniarek. Zrezygnowali z pracy, bo od kilku miesięcy nie dostawali wypłat. Zaoferowano im co prawda zatrudnienie w Niżnym Tagile, ale żadne z nich nie chciało codziennie dojeżdżać do pracy ponad 60 kilometrów.

Poza mieszkańcami Pietrokamienskoje z powodu zamknięcia szpitala do lekarza nie mogą pójść także ludzie żyjący w 28 innych okolicznych wioskach. Nie wiadomo, kiedy i czy w ogóle władze obwodowe zainteresują się tym problemem i spróbują znaleźć rozwiązanie.

Z rosyjską służbą zdrowia było źle na długo przed agresją na Ukrainę, a po niej jest już tylko gorzej.

Wyjeżdżają, bo nie chcą na front

Nie ma oficjalnych informacji, ilu medyków łącznie opuściło Rosję po rozpoczęciu pełnoskalowej wojny w 2022 roku. Według danych służby granicznej, tylko w dniu ogłoszenia poboru do wojska z kraju wyemigrowało ponad 150 lekarzy. Ilu w następnych dniach, tygodniach i miesiącach? O skali zjawiska mogą świadczyć pewne poszlaki. Kanał na Telegramie o nazwie "Relokacja medyków do Kazachstanu" przed mobilizacją liczył raptem kilkuset członków. Obecnie jest ich ponad 5 tysięcy. Cały czas pojawiają się na nim nowe posty dotyczące tego, jak najłatwiej dostać się do tego kraju i znaleźć pracę.

W ostatni wtorek dziennikarze skupieni w projekcie śledczym "Sistema" opisali ucieczkę 250 lekarzy, którzy wylecieli z Rosji krótko po ogłoszeniu mobilizacji na fikcyjny kongres naukowy. Samolot był wyczarterowany, wszyscy uczestnicy lotu mieli zaproszenia na kongres, który "miał się odbyć w Armenii". Gdy w dniu wylotu okazało się, że lotnisko w Erywaniu nie przyjmuje samolotów, błyskawicznie wydrukowano zaproszenia na kongres w Kazachstanie. Ale nie oni jedni opuścili Rosję.

Czytaj dalej po zalogowaniu

premium

Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam