|

Uciekają, bo są LGBTI. Czy ci uchodźcy znajdą dom w Polsce jak John?

Protest przeciwko prześladowaniu osób LGBT+ w krajach Wspólnoty Narodów
Protest przeciwko prześladowaniu osób LGBT+ w krajach Wspólnoty Narodów
Źródło: Wiktor Szymanowicz/Future Publishing via Getty Images
Uciekają przed śmiertelnym niebezpieczeństwem. I to dosłownie, bo w kraju, z którego pochodzą, za pocałunek, spacer za rękę, seks z osobą tej samej płci mogą zapłacić najwyższą cenę. A w "lepszym" przypadku - zostać wychłostanym, wtrąconym do więzienia lub zapłacić karę grzywny.

Uciekają, by żyć i móc być sobą. Bez obawy o własne bezpieczeństwo. Bez konieczności nieustannego ukrywania się. Bo w kraju ojczystym są prześladowani i dyskryminowani, bo należą do określonej społeczności. Bo ich orientacja seksualna lub tożsamość płciowa komuś się nie podoba.

Dokąd uciekają? Gdzie znajdują bezpieczną przystań, a nawet dom? Są w Europie kraje gościnne. Czy Polska do nich należy? Ile wniosków o azyl w związku z orientacją seksualną rozpatrzył polski Urząd do Spraw Cudzoziemców i ile takich azylów przyznał?

I dlaczego wyjątkiem są Ukraińcy?

Różowa migracja

Czy prześladowania ze względu na orientację seksualną mogą w ogóle stanowić przesłankę do tego, by objąć daną osobę ochroną międzynarodową? Mogą, ale w praktyce niekoniecznie stanowią. Także w naszym kraju. Według zespołu SOGICA (Sexual Orientation and Gender Identity Claims of Asylum) pracującego przy Europejskiej Radzie ds. Badań Naukowych, orientacja seksualna i tożsamość płciowa nadal są tylko dodatkową informacją w procesie przyznawania azylu. I to mimo tego, że liczba wniosków o udzielenie azylu składanych przez gejów, lesbijki, osoby biseksualne, transseksualne, interseksualne (LGBTI) rokrocznie rośnie. Zjawisko to nasiliło się tak bardzo, że nawet otrzymało swoją nazwę - pink migration (różowa migracja). Wciąż jednak osoba, która ucieka na przykład z Czeczenii czy Afganistanu prędzej otrzyma ochronę międzynarodową ze względu na sytuację polityczną aniżeli ze względu na orientację seksualną. Albo ktoś, kto wyjechał z Ukrainy, raczej dostanie status uchodźcy, bo w jego kraju toczy się wojna, a nie dlatego, że jego tożsamość płciowa nie jest respektowana.

Co zaskakuje, bo przecież mechanizmy i regulacje prawne pozwalające na objęcie ochroną międzynarodową takiej osoby wypracowane zostały już lata temu. Artykuł 1 Konwencji genewskiej dotyczącej statusu uchodźców stanowi, że termin "uchodźca" odnosi się do każdej osoby, która "na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem z powodu swojej rasy, religii, narodowości, przynależności do określonej grupy społecznej lub z powodu przekonań politycznych przebywa poza granicami państwa, którego jest obywatelem (…)". Również artykuł 21 Karty praw podstawowych Unii Europejskiej zakazuje dyskryminacji ze względu na orientację seksualną.

Także Polska na mocy ustawy z dnia 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej uregulowała (przynajmniej formalnie) tę kwestię. - Cudzoziemcowi nadaje się status uchodźcy, jeżeli na skutek uzasadnionej obawy przed prześladowaniem w kraju pochodzenia z powodu rasy, religii, narodowości, przekonań politycznych lub przynależności do określonej grupy społecznej nie może lub nie chce korzystać z ochrony tego kraju - zaznacza Anna Kabulska z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich. A osoby LGBTI należą właśnie do określonej grupy społecznej. Grupy nierzadko prześladowanej ze względu na swoją nieheteronormatywność, inność, odstępstwo od odgórnie obowiązującej normy, którą narzuca reżimowa władza bądź radykalnie konserwatywne w tym zakresie społeczeństwo. No bo czym innym jak nie prześladowaniem właśnie nazwać pozbawianie kogoś wolności lub nawet wymierzanie kary śmierci za bycie osobą homoseksualną?

Ojczyzny się nie wybiera

Mamy XXI wiek, a zachowania homoseksualne w wielu regionach naszego globu wciąż są penalizowane. Według raportu z 2019 roku State-sponsored homophobia przygotowanego przez ILGA (International Lesbian, Gay, Bisexual, Trans and Intersex Association) aż 68 krajów świata posiada przepisy kryminalizujące stosunki homoseksualne. W 2006 roku takich krajów było aż 92. Są to przede wszystkim państwa afrykańskie (32) i azjatyckie, leżące w rejonie Bliskiego Wschodu (21). Ale też niektóre państwa Ameryki Łacińskiej (9) i Oceanii (6).

Również według raportu ILGA z 2019 roku, 43 spośród wspomnianych 68 państw penalizujących nieheteronormatywność kryminalizuje zarówno męskie, jak i żeńskie kontakty homoseksualne. Z kolei w 11 spośród tych krajów grozi za nie kara śmierci. Są to: Afganistan, Arabia Saudyjska, Iran, Jemen, Katar, Mauretania, Pakistan, Somalia, Sudan, Zjednoczone Emiraty Arabskie (z wyjątkiem Dubaju, gdzie homoseksualizm podlega karze 10 lat pozbawienia wolności) i Nigeria (w 12 stanach). Niektóre opracowania dodają do tego zestawienia Czeczenię.

Śmierć to oczywiście najwyższy wymiar kary. Ale w każdym z tych 68 państw osoby LGBTI są narażone na szereg innych represji. Amnesty International wymienia tutaj między innymi: karę dożywotniego pozbawienia wolności, tortury, kary cielesne, przymusowe terapie konwersyjne czy odmowę legalizacji organizacji LGBTI. Nie dziwi zatem, że osoby z tej społeczności starają się uciec przed prześladowaniami i szukają dla siebie miejsca na ziemi, gdzie po prostu będą mogły być sobą i będą bezpieczne.

Krainy mlekiem i miodem płynące

Jakie kraje najchętniej wybierają na swój nowy dom? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ nie wszystkie państwa europejskie gromadzą dane na temat liczby przyznanych azylów ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową.

- Obstawiłbym Niemcy lub Danię - mówi Miłosz Przepiórkowski, członek zarządu fundacji LAMBDA Warszawa. - Niemcy ze względu na ogólny, dość przyjazny klimat w stosunku do uchodźców, w tym uchodźców muzułmańskich. A Danię, bo co roku przybywa jej punktów w raporcie ILGI (International Lesbian, Gay, Bisexual, Trans and Intersex Association) - wyjaśnia.

Polska najbardziej homofobicznym krajem w Unii Europejskiej
Polska najbardziej homofobicznym krajem w Unii Europejskiej
Źródło: ILGA-Europe

Raport ILGA ocenia prawodawstwo i praktykę stosowania prawa wobec społeczności LGBT w poszczególnych krajach Europy. W tegorocznym zestawieniu ILGA Dania uplasowała się na podium. Z 74 procentami (na 100 możliwych) zajęła drugie miejsce. Przed nią znalazła się jedynie Malta. Jak można przeczytać na stronie Copenhagen Pride, w 2020 roku do Danii wpłynęło 2717 wniosków o azyl. Większość osób ubiegających się o nadanie statusu uchodźcy pochodziła z krajów afrykańskich i z Bliskiego Wschodu. Osoby te starały się o ochronę międzynarodową z różnych powodów. Jednym z nich była właśnie ucieczka przed prześladowaniami ze względu na przynależność do społeczności LGBTI. Strona Copenhagen Pride nie podaje, ile osób azyl w Danii otrzymało.

Osoby uchodźcze LGBTI do tej pory chętnie osiedlały się również w Wielkiej Brytanii. Jak wynika z danych opublikowanych na oficjalnej stronie brytyjskiego rządu, w 2020 roku aż 1012 osób złożyło wniosek o udzielenie azylu ze względu na prześladowania z powodu orientacji seksualnej. Głównie byli to obywatele Pakistanu, Bangladeszu i Nigerii. 1012 wniosków to i tak mniej niż w latach ubiegłych. Przykładowo w 2016 roku aż w 2212 dokumentach pojawił się wątek orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Skąd ten spadek? Jego przyczyn najpewniej należy upatrywać w wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, ale też w pandemii COVID-19, która znacznie ograniczyła możliwości przemieszczania się ludzi.

Z kolei pierwszymi europejskimi państwami, które zaczęły zbierać dane na temat osób ubiegających się o status uchodźcy ze względu na orientację seksualną i tożsamość płciową, były Belgia i Norwegia. Najstarsze, do których udało mi się dotrzeć, pochodzą z 2008 roku i zostały zawarte w raporcie "Ucieczka przed homofobią" przygotowanym przez organizacje COC Netherlands i Vrije Universiteit Amstardame. W 2008 roku w Belgii rozpatrzono pozytywnie 226 wniosków o azyl w związku z niebezpieczeństwem grożącym z powodu orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej. W Norwegii - zaledwie trzy.

Dlaczego tak mało? Bo dla części krajów europejskich stosowanie w praktyce przepisów penalizujących homoseksualność przez państwo ojczyste jest wymogiem niezbędnym do tego, by daną osobę objąć ochroną międzynarodową. Co to oznacza? Nie wystarczy sam zapis w Kodeksie karnym, który zakazywałby zachowań homoseksualnych. Te zachowania muszą być realnie egzekwowane, by decyzję azylową rozpatrzyć pozytywnie. Co więcej, sceptycyzm części państw budzi trudność w weryfikacji orientacji seksualnej osoby uchodźczej. W raporcie "Ucieczka przed homofobią" jest wyraźnie zaznaczone, że nie są to kategorie medyczne ani psychiatryczne i że ustalanie orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej powinno się opierać wyłącznie na deklaracji wnioskodawcy.

To oczywiście pozostawia pewną furtkę do nadużyć. W 2020 roku głośno było o uchodźcach z Ugandy, którzy... kłamali na temat swojej homoseksualności, by otrzymać azyl w Holandii. Holenderski urząd imigracyjny przeprowadził śledztwo w sprawie niemal 200 pozytywnie rozpatrzonych wniosków, złożonych w latach 2014-2017 przez ugandyjskich mężczyzn i kobiety, którzy deklarowali swą nieheteronormatywność. W oparciu o dokumenty ze śledztwa urzędowego dziennikarze przeprowadzili własne. Wykazało ono, że wiele osób, które otrzymały azyl, nie miało nic wspólnego ze środowiskiem LGBTI. Pojawiły się nawet informacje, że obywatele Ugandy mieli przechodzić specjalne szkolenia, na których uczyli się udawać osoby homoseksualne przed urzędnikami imigracyjnymi. To oczywiście pojedyncze przypadki, które niestety pogarszają sytuację społeczności LGBTI i mogą zmniejszać szansę otrzymania ochrony międzynarodowej przez osoby, które naprawdę jej potrzebują, bo ich dobrostanowi psychicznemu, zdrowiu, a nawet życiu zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo.

"Fenomeny"

W Polsce przyznanie statusu uchodźcy ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową wciąż jest precedensem. - Te przypadki są pojedyncze i raczej przekazywane sobie między organizacjami i osobami prawniczymi jako "fenomeny". Być może zmieni to obecny wzrost liczby osób uchodźczych z Ukrainy - podkreśla Sarian Jarosz, specjalista ds. badań z Amnesty International Polska. - Niestety źródła są opłakane i na przestrzeni ostatniej dekady dostęp do informacji został znacznie utrudniony, a nie ułatwiony - dodaje.

To prawda, że trudno znaleźć jakiekolwiek statystyki na ten temat. Wydaje się, że tego typu danymi dysponować powinien Urząd do Spraw Cudzoziemców (UdSC) - urząd zajmujący się wjazdem obcokrajowców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, pobytem na nim, udzielaniem statusu uchodźcy, azylu i ochrony międzynarodowej. Jednak nic bardziej mylnego. Na moje zapytanie, ile osób uciekających z kraju ojczystego przed prześladowaniami ze względu na orientację seksualną otrzymało w Polsce status uchodźcy, UdSC odpowiedział krótko: "Nie posiadamy danych, które pozwoliłyby udzielić odpowiedzi na Pani pytania".

Podobną odpowiedź na swoją interpelację (z marca 2022 roku) od MSWiA (któremu Urząd do Spraw Cudzoziemców podlega) otrzymał poseł Maciej Gdula. - Ministerstwo poinformowało, że szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców nie prowadzi statystyk dotyczących przyczyn ubiegania się o taką ochronę ani powodów jej przyznania, z uwagi na to, że informacje odnoszące się do sfery prywatności osób, których one dotyczą, stanowią dane wrażliwe (tzw. wymóg dyskrecji) - przytacza odpowiedź Sarian Jarosz. - Również polska Straż Graniczna nie gromadzi takich danych, w szczególności odnoszących się do kwestii orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej - dodaje.

Jeśli więc nie urzędy i instytucje państwowe, to może organizacje pozarządowe dysponują jakimiś liczbami, szacunkami? Na moją prośbę próbują się dokopać do jakichś twardych danych.

- Ostatnimi źródłami, do jakich dotarłem, w których pojawia się informacja dotycząca liczby i proporcji złożonych wniosków przez osoby LGBTI jest - co mówi samo za siebie - raport Kampanii Przeciw Homofobii z 2011 roku i raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka z 2014 roku (10 złożonych wniosków, jeden rozpatrzony pozytywnie w latach 2006-2010) - informuje mnie po kilku dniach Jarosz.

A co z wnioskami złożonymi po 2010 roku? Tu napotykamy na informacyjną wyrwę, prawdziwą czarną dziurę. Światełko w tunelu pojawia się podczas rozmowy z członkiem zarządu fundacji LAMBDA Miłoszem Przepiórkowskim. - Z tego, co pamiętam, w 2020 roku taki status otrzymały trzy osoby - mówi.

Również Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich przyznaje, że problemy osób uchodźczych z orientacją seksualną lub tożsamością płciową w tle są raczej rzadkością. - Wśród wpływających do Biura Rzecznika Praw Obywatelskich spraw dotyczących szeroko rozumianej problematyki ochrony praw migrantów stosunkowo rzadko zdarzały się - i zdarzają - takie, w których jako istotny dla sprawy pojawia się wątek orientacji seksualnej czy tożsamości płciowej - informuje mnie Anna Kabulska z Biura RPO.

W raporcie Rzecznika Praw Obywatelskich "Sytuacja prawna osób nieheteroseksualnych i transpłciowych w Polsce" z 2019 roku pojawia się informacja o dwóch znanych biuru przypadkach nadania statusu uchodźcy z uwagi na orientację homoseksualną (chodzi o obywateli Maroka i Ugandy). O tych przypadkach powiemy nieco więcej w dalszej części artykułu, bo - jako że są "fenomenami" - odbiły się szerokim medialnym echem.

- Amnesty International wie też o dwóch osobach z Iranu, które uzyskały status przed 2019 rokiem oraz o trzech mężczyznach z Iraku, którzy ubiegali się o nadanie statusu uchodźcy na przełomie 2021 i 2022 roku po wielokrotnych pushbackach na granicy polsko-białoruskiej. Jednak w wyniku dodatkowego narażenia na zagrożenie zdrowia i życia, na ile wiemy, te osoby nie przebywają już w Polsce - mówi Sarian Jarosz z Amnesty International.

Batalia o Johna

Trzeba przyznać, że są to bardzo nieliczne przypadki, które raczej należy rozpatrywać w kategorii "fenomenów". A jeśli "fenomen", to i swego rodzaju medialna sensacja. A sensacja, bo za bardzo nie wiadomo, co z taką osobą zrobić, jako że - co pokazuje wspomniany brak informacji w tym zakresie - trudno tu mówić o wypracowanym odgórnie systemie pomocowym i jakiejkolwiek procedurze postępowania w przypadku osoby uchodźczej LGBTI.

Idealnie pokazał to przykład "Johna z Ugandy", który od 2009 roku starał się o nadanie statusu uchodźcy w Polsce, twierdząc, że jest gejem i w związku z tym grożą mu prześladowania w kraju ojczystym. W tamtym czasie Kodeks karny Ugandy przewidywał karę pozbawienia wolności, nawet dożywotniego, za stosunki seksualne między osobami tej samej płci. Sam John spędził 10 dni w areszcie za uprawianie seksu z mężczyzną. W późniejszych latach ugandyjski parlament próbował zaostrzyć to i tak już drakońskie prawo, procedując ustawę znaną pod nazwą "Kill the Gays bill", która za stosunki homoseksualne przewidywała karę śmierci. Nigdy jednak nie weszła ona w życie ze względów proceduralnych.

Ale wróćmy do Johna. Polscy urzędnicy kazali mu przynieść zaświadczenie (od seksuologa lub psychologa) potwierdzające, że jest homoseksualistą. Kiedy je dostarczył, stwierdzili, że sytuacja osób LGBTI w Ugandzie.... wcale nie jest taka zła i odmówili mu przyznania ochrony międzynarodowej w Polsce. Dodatkowo Rada do Spraw Uchodźców uznała, że zeznania Johna są niespójne, a informacja o tym, że jest homoseksualistą - niewiarygodna.

Batalia z polskimi urzędami o przyszłość Johna trwała… ponad 2 lata. Zaangażowały się w nią liczne organizacje pozarządowe, jak choćby Kampania Przeciw Homofobii, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego. Sprawę nadzorowało także Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. Batalię udało się wygrać dopiero pod koniec 2012 roku, gdy Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie pozytywnie rozpatrzył skargę Ugandyjczyka. Podejmując decyzję, sąd powołał się na notę Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców, ogłaszając, że w przypadku braku dowodów wyznacznikiem orientacji homoseksualnej powinna być deklaracja danej osoby. I tak John uzyskał status uchodźcy i mógł zostać w naszym kraju.

Powiedzenie, że John utorował drogę innych osobom uchodźczym LGBT byłoby zdecydowanym nadużyciem. Z drugim (a przynajmniej drugim potwierdzonym i udokumentowanym) przypadkiem przyznania statusu uchodźcy ze względu na prześladowania z powodu orientacji seksualnej mieliśmy w Polsce do czynienia dopiero kilka lat później, w 2015 roku. Wtedy też szef Urzędu do Spraw Cudzoziemców udzielił zgody na pobyt w naszym kraju obywatelowi Maroka. Ówczesny marokański Kodeks karny przewidywał karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 3 lat oraz karę grzywny za akty homoseksualne i bynajmniej nie były (i wciąż nie są!) to martwe przepisy. Każdego roku w Maroku kilkadziesiąt osób jest skazywanych za tego typu "przestępstwa". Jak podaje agencja Associated Press, tylko w 2011 roku odbyło się tam 81 procesów, w których oskarżony usłyszał zarzut "praktykowania homoseksualizmu".

Pozytywne rozstrzygnięcie w sprawie Marokańczyka być może nie byłoby możliwe, gdyby nie wstawiennictwo Kampanii Przeciw Homofobii i Stowarzyszenia Interwencji Prawnej. Organizacje zgodnie podnosiły, że pozostanie w ojczystym kraju mogłoby zagrażać zdrowiu, a nawet życiu obywatela Maroka. Zmusiłoby go do życia w ciągłym ukryciu, uniemożliwiłoby ekspresję tożsamości seksualnej i tym samym naruszałoby jego godność, należną przecież każdemu człowiekowi.

Czy kogoś to dziwi?

Nieliczne przypadki uchodźców LGBTI osiedlających się w naszym kraju i bardzo skąpe dane na ten temat w zasadzie nie powinny nikogo dziwić. W maju tego roku w raporcie ILGA-Europe - prezentującym stan równouprawnienia osób LGBTI w poszczególnych krajach Starego Kontynentu - Polska zajęła 44. miejsce na 49. Gorszy wynik uzyskały jedynie Białoruś, Rosja, Armenia, Turcja i Azerbejdżan. Co oznacza, że Polska wypadła najgorzej wśród państw Unii Europejskiej. I to już trzeci rok z rzędu. Jako kraj uzyskaliśmy jedynie… 13 procent na 100 możliwych. Dla porównania - znajdująca się na szczycie listy Malta otrzymała aż 92 procent punktów.

Dlatego nikogo nie powinno zaskakiwać, że Polska stosunkowo rzadko jest docelowym krajem dla osób prześladowanych ze względu na swoją orientację seksualną lub tożsamość płciową. Wyjątkiem są jedynie obywatele Ukrainy.

- Te osoby uciekają przed wojną, więc automatycznie otrzymują status uchodźcy. Natomiast są wśród nich osoby o odmiennej orientacji niż heteroseksualna albo innej tożsamości płciowej niż cis-kobieta lub cis-mężczyzna. Dla nas ogromną niespodzianką było to, że większość tych osób chciała zostać w Polsce. Mało tego. Część tych osób, która wyjechała za granicę, do Holandii lub do Niemiec, zdecydowała się później na... powrót do Polski. I znalazła się znowu pod naszą opieką - mówi Miłosz Przepiórkowski, członek zarządu fundacji LAMBDA. - I to mimo, że mówiliśmy (i zawsze mówimy) osobom z Ukrainy, że u nich sytuacja prawna dotycząca osób ze społeczności LGBTI jest lepsza niż w Polsce - podkreśla.

Trzeba tu jednak wężykiem podkreślić słowo "prawna", ponieważ podejście samego społeczeństwa ukraińskiego do osób LGBT niewiele różni się od tego, które znamy z naszego polskiego podwórka. Ukraina nieznacznie wyprzedza nas w raporcie ILGA-Europe (uzyskała 19 procent, co uplasowało ją na 39. miejscu).

Zważywszy na to, że Polska po raz kolejny została uznana za najbardziej homofobiczny kraj w UE chęć pozostawania w naszym kraju Ukrainek i Ukraińców ze społeczności LGBT może dziwić. Ale trzeba pamiętać, że tu rolę odgrywa także kilka innych czynników, jak chociażby bliskość geograficzna czy podobieństwo językowe i kulturowe. Ale też po prostu fakt, że wielu obywateli Ukrainy ma teraz w Polsce swoje rodziny, przyjaciół i znajomych, więc może utrzymywać tu kontakt ze swoją społecznością. Gdy do tego dodamy początkowy zryw społeczny i duże zaangażowanie Polaków w pomoc Ukraińcom w czasie wojny, ich decyzja o pozostaniu w Polsce nie powinna już tak zaskakiwać.

Ale i te przypadki pokazują, że homofobia w Polce wciąż ma się świetnie. - Jak wybuchła wojna, nasza organizacja pojechała na granicę polsko-ukraińską i wywieszała plakaty w ośrodkach recepcyjnych i uchodźczych z informacjami, gdzie osoby ze społeczności LGBTI mogą szukać pomocy. I Czerwony Krzyż odmówił powieszenia tych plakatów - opowiada Miłosz Przepiórkowski.

"Najwyższe osoby w państwie są zaangażowane w kampanię nienawiści"

Wykluczeni

A przecież tak ważne jest, by osoby, które uciekają przed przemocą, nie wpadły w kolejne sidła przemocy. Bo ta przemoc wobec określonej grupy społecznej może przybierać bardzo różne formy. Krzyczenie na ulicy "ty pedale!" będzie przemocą werbalną. Kary cielesne, wymierzane w niektórych krajach świata za akty homoseksualne, są przykładem przemocy fizycznej. Aresztowania, wytaczanie procesów sądowych czy pozbawianie kogoś wolności w związku z orientacją seksualną lub tożsamością płciową stanowią wyraz przemocy instytucjonalnej bądź też zinstytucjonalizowanej. A zmuszanie kogoś do życia w ukryciu, w nieustannym poczuciu zagrożenia, w niezgodzie z własnym sumieniem - jest niczym innym jak przemocą psychiczną.

Dlatego tak istotne jest, by osoby, którym udało się wyrwać z piekła, nie musiały znów mierzyć się z takimi samymi problemami. Z dyskryminacją, nietolerancją, niezrozumieniem czy odmawianiem im prawa do ekspresji własnej tożsamości płciowej. Bo trudów, którym muszą stawić czoła, i tak jest wystarczająco dużo. By w ogóle dostać się do bezpiecznego kraju, osoby uchodźcze często muszą przebyć trudną, wyboistą, przeważnie kosztowną i długotrwałą drogę. Gdy to się już uda, trafiają do miejsca, które jest im zupełnie obce. Gdzie ludzie mówią w innym języku, gdzie panują odmienne obyczaje, gdzie obowiązuje nieznana im kultura. Do tego są z dala od rodziny, przyjaciół i wszystkich bliskich osób, przez co mogą czuć się po prostu osamotnione. Już samo przystosowanie się do nowych warunków stanowi tutaj nie lada wyzwanie.

Osoby uchodźcze mogą czuć się wykluczone ze społeczności ze względu na różnice kulturowe, barierę językową i niemożność integracji. Wyobraźmy sobie zatem, co się stanie, jak do tego dodamy jeszcze ostracyzm związany z orientacją seksualną lub tożsamością płciową. - Dochodzi do wykluczenia intersekcjonalnego - mówi Miłosz Przepiórkowski z fundacji LAMBDA. Z "wykluczeniem intersekcjonalnym" mamy do czynienia wtedy, gdy do dyskryminacji danej osoby dochodzi na więcej niż jednej płaszczyźnie. Może to być chociażby wiek (ageizm - dyskryminacja ze względu na wiek), rasa, narodowość, kolor skóry lub wiara. Przykładowo: osoba uchodźcza LGBT, która przyjeżdża do Polski z Afganistanu, musi się zmierzyć nie tylko z nietolerancją ze względu na swoją orientację seksualną/tożsamość płciową, ale też ze względu na ciemniejszy kolor skóry czy bycie wyznawcą islamu. Mamy zatem prawdziwe combo.

Dach nad głową, który nie jest homofobiczny

O to, czy państwo polskie wypracowało mechanizmy i regulacje prawne, mające pomóc osobom uchodźczym ze społeczności LGBTI, pytam między innymi Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. - Na mocy art. 70 ust. 1 ustawy z dnia 13 czerwca 2003 r. o udzielaniu cudzoziemcom ochrony na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, takim osobom zapewnia się pomoc socjalną i opiekę medyczną - informuje mnie Anna Kabulska z Biura RPO.

- Pomoc socjalna obejmuje pomoc udzielaną w ośrodku dla cudzoziemców ubiegających się o ochronę międzynarodową, w tym m.in.: zakwaterowanie, całodzienne wyżywienie zbiorowe lub ekwiwalent pieniężny w zamian za wyżywienie, kieszonkowe na drobne wydatki osobiste (50 PLN/miesiąc), stałą pomoc pieniężną na zakup środków czystości i higieny osobistej albo środki czystości i higieny osobistej (20 PLN/miesiąc), a także pomoc udzielaną poza ośrodkiem polegającą na wypłacie świadczenia pieniężnego na pokrycie we własnym zakresie kosztów pobytu na terytorium RP, z wyłączeniem kosztów opieki medycznej - wylicza Anna Kabulska.

Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 19 lutego 2019 roku miesięczna kwota świadczenia pieniężnego dla jednej osoby na pokrycie we własnym zakresie kosztów pobytu na terytorium RP wynosi 750 PLN. To raczej kwota symboliczna, która nijak nie będzie w stanie zaspokoić kompleksowo potrzeb osoby uchodźczej. Dlatego tutaj na pomoc ruszają organizacje pozarządowe. W Polsce mamy ich co najmniej kilka: LAMBDA, Grupa Stonewall, Kampania Przeciw Homofobii czy Fundacja Ocalenie, zajmująca się pomocą uchodźcom/osobom ubiegającym się o azyl w naszym kraju.

LAMBDA otworzyła cztery dni po agresji Rosji na Ukrainę specjalne centrum wsparcia dla osób uchodźczych. Od początku wojny pomogła już ponad 450 osobom ze społeczności LGBT i ich rodzinom. - Jak na przykład mamy dziewczynę, która jest lesbijką, i jej siostrę, która jest heteroseksualną kobietą, to pomagamy im w pakiecie. Nie rozdzielamy ich. Szukamy dla nich wspólnego miejsca - mówi Miłosz Przepiórkowski, członek zarządu fundacji LAMBDA i jeden z koordynatorów centrum pomocowego.

- Mamy do czynienia głównie z osobami, które przyjechały z Ukrainy, natomiast nie są to wyłącznie obywatele ukraińscy, ale na przykład obywatele Białorusi, którzy byli działaczami i działaczkami na rzecz społeczności LGBT. Te osoby wyjechały do Ukrainy do pracy i poprzez to, co stało się pod koniec lutego, znalazły się u nas w kraju - zaznacza.

Wspomina też o uchodźcach z Iraku. - Trzech chłopaków gejów, którzy spędzili trzy miesiące lesie na granicy polsko-białoruskiej. Trafili do ośrodka dla uchodźców, z którego ich wydostaliśmy, zapewniając im miejsce w naszym mieszkaniu interwencyjnym - opowiada Przepiórkowski.

Twierdzi, że są jedyną organizacją w Polsce, która w sposób kompleksowy pomaga osobom uchodźczym LGBT.

 - Takie osoby otrzymują od nas natychmiastowe wsparcie psychologiczne w języku ukraińskim. Zapewniamy im także bezpieczne miejsce. Jeśli na daną chwilę nie jesteśmy w stanie znaleźć żadnego pokoju u jakiejś innej osoby ze społeczności LGBTI albo u rodziny, która zgłosiła taką wolę, to te osoby trafiają do naszego mieszkania interwencyjnego. Wynajęliśmy mieszkanie w jednej z warszawskich dzielnic, w którym możemy jednocześnie przyjąć 15 osób. Nazywamy to mieszkaniem interwencyjnym, tymczasowym, bo założenie jest takie, że osoba trafia tam maksymalnie na dwie, trzy noce - mówi Przepiórkowski. Zaznacza, że w tym czasie trwają poszukiwania dla niej/dla nich innego pokoju, "jest to bardzo ważne zwłaszcza w przypadku par jednopłciowych oraz osób transpłciowych".

 - Jeśli osoba transpłciowa trafiłaby do ośrodka, to prawdopodobnie zostałaby umieszczona w pokoju wedle płci oznaczonej w dokumentach. To samo dzieje się zresztą z osobami transpłciowymi narodowości polskiej, znajdującymi się w kryzysie bezdomności. Jeśli zgłasza się kobieta, która w dokumentach ma oznaczenie męskie, to trafia do ośrodka męskiego. I wtedy dzieją się dramaty. Dramaty, bo nie dość, że jest kryzys bezdomności, to jeszcze tożsamość płciowa tej osoby nie jest respektowana. I tak samo wygląda to w przypadku osób uchodźczych - tłumaczy Miłosz Przepiórkowski.

Oprócz zapewnienia zakwaterowania, bezpiecznej przestrzeni i wsparcia psychologicznego w języku ukraińskim osoby uchodźcze ze społeczności LGBT mogą liczyć również na inne formy pomocy. - Wydajemy tym osobom bony na ubrania i na żywność. Prowadzimy kursy języka polskiego. Świadczymy usługi z zakresu poradnictwa prawnego. Pośredniczymy w poszukiwaniu pracy. Wiadomo, że chodzi tutaj o bezpieczne miejsca pracy - wyjaśnia Miłosz Przepiórkowski. A co może być bezpiecznym miejscem pracy dla osoby uchodźczej LGBTI? - Jeśli mówimy na przykład o fryzjerze, to szukamy zakładu fryzjerskiego, który ogłasza się jako LGBTI friendly. Są to też zaprzyjaźnione lokale gastronomiczne. Są to miejsca tęczowe. Miejsca, w których osoba LGBTI nigdy nie zostanie wyśmiana za to, kim jest - tłumaczy Przepiórkowski.

- Mamy też program aktywności dla tych osób. Dwa, trzy razy w tygodniu ktoś z wolontariatu ukraińskiego coś dla nich organizuje. Na przykład był to wypad na trampoliny, który my opłacaliśmy. Był też piknik w parku. Wyjście do muzeum - wylicza Miłosz Przepiórkowski. Dzięki takim wspólnym wyjściom i spotkaniom tworzą się przyjaźnie, budują więzi. Już nie ma takiego osamotnienia, bo osoby uchodźcze LGBTI mogą zintegrować się z innymi członkami swojej społeczności.

- To, co mnie najbardziej cieszy, to jest to, jak ludzie spotykają się w niedzielę w dużej Sali LAMBDY na grupie wsparcia psychologicznego. I potem te osoby idą sobie razem do knajpy na piwo. Dla mnie najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że te osoby znajdują siebie u nas - podsumowuje Miłosz Przepiórkowski.

CZERWIEC MIESIĄCEM PRIDE. ZOBACZ WSZYSTKIE ARTYKUŁY TEGO WYDANIA MAGAZYNU TVN24 >>>

Czytaj także: