"Wczoraj w gmachu Organizacji Narodów Zjednoczonych doszło do haniebnych zdarzeń - nie jednego, ale trzech bardzo złowrogich incydentów" - napisał Donald Trump we wpisie na swojej platformie Truth Social.
Prezydent USA we wtorek wspomniał podczas wystąpienia na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, że napotkał uszkodzone schody ruchome i zepsuty prompter. Trump rozwinął ten temat we wpisie opublikowanym. Dodał, że dodatkowo pojawił się problem "całkowicie wyłączonego dźwięku".
"Nic dziwnego, że Organizacja Narodów Zjednoczonych nie była w stanie wykonywać zadań, do których została powołana" - napisał, krytykując napotkane problemy techniczne.
"Najpierw schody ruchome prowadzące na główną salę gwałtownie się zatrzymały" - napisał dalej. "To niesamowite, że Melania i ja nie upadliśmy twarzami na ostre krawędzie tych stalowych schodów. Dobrze, że mocno trzymaliśmy się poręczy, bo inaczej skończyłoby się to katastrofą" - ocenił.
Jako dowód na wspomniany "sabotaż", Trump wskazał na artykuł opublikowany przez londyński dziennik "The Times", według którego jeszcze przed rozpoczęciem jego przemówienia pracownicy ONZ mieli między sobą żartować, że mogą zablokować ruchome schody.
Prezydent USA nazwał zdarzenie "absolutnym sabotażem" i ocenił, że "ludzie, którzy to zrobili, powinni zostać aresztowani".
Wyjaśnienia rzecznika ONZ, Trump domaga się śledztwa
Rzecznik ONZ stwierdził we wtorek, że schody mają wbudowany mechanizm bezpieczeństwa - mógł zostać uruchomiony, gdy prezydent Donald Trump i pierwsza dama Melania Trump próbowali z nich skorzystać. Stephane Dujarric wyjaśnił, że mechanizm mógł zostać uruchomiony przez operatora kamery z amerykańskiej delegacji. Według portalu The Daily Beast, teleprompter był natomiast obsługiwany przez ekipę prezydenta.
Prezydent w dalszej części wpisu opowiedział o tym, jak prompter był "całkowicie wyłączony". Administracja Trumpa i ONZ spierają się o to, kto ponosi odpowiedzialność za ten błąd techniczny. Jeden z urzędników ONZ stwierdził, że to Biały Dom powinien obsługiwać prompter prezydenta, a inny, że to aparat należący do ONZ - przekazała stacja CNN.
Chociaż prompter w końcu zaczął działać, Trump napisał, że po jego wystąpieniu powiedziano mu, że "dźwięk w audytorium, gdzie wygłaszał przemówienie, był całkowicie wyłączony i światowi przywódcy, jeśli nie korzystali ze słuchawek tłumaczy, nic nie słyszeli".
Trump zapowiedział, że wyśle list do kierownictwa ONZ, wzywając do przeprowadzenia śledztwa i zabezpieczenia nagrań z kamer monitoringu z ruchomych schodów. Zaznaczył, że w sprawę włączone jest Secret Service. "To nie był przypadek, to był potrójny sabotaż w ONZ" - ocenił prezydent USA.
Autorka/Autor: asty//akw
Źródło: CNN, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Alexi J. Rosenfeld/Getty Images