- Jeśli chcemy poczuć się dobrze wobec ludzi, którzy do nas przyjeżdżają, a właściwie uciekają przed śmiercią, to nie należy ich wrzucać do jednego zbioru, tylko zauważyć, że tam jest parę podzbiorów. Dzięki temu możemy im pomóc tak, jak oni tego potrzebują - mówił Piotr Jacoń na antenie TVN24 o osobach LGBT, które musiały uciec z Ukrainy.
Piotr Jacoń w ramach cyklu rozmów "Bez polityki" rozmawiał ze Slavą Melnyk, dyrektorem zarządzającym Kampanii Przeciw Homofobii (KPH) o osobach LGBT+, które muszą uciekać z Ukrainy z powodu wojny. 31 marca obchodzimy Międzynarodowy Dzień Widzialności Osób Transpłciowych, dlatego dziennikarz opowiedział o swoim wywiadzie na antenie TVN24.
- Osoby LGBT potrzebują, nie mówię, że wyjątkowej, ale specyficznej pomocy dla siebie. Jak mówimy o uchodźcach, którzy potrzebują dachu nad głową, to osoby LGBT też potrzebują tego dachu, ale chcą mieć pewność, że ten dach nie jest homofobiczny - mówił Jacoń.
Zobacz rozmowę: Osoby LGBT+ i bez wojny są na wojnie. "Nie rozumiem jak poglądy mogą definiować to, komu pomagamy"
- Jeśli rzeczywiście my, jako społeczeństwo polskie, chcemy poczuć się dobrze, fair wobec ludzi, którzy do nas przyjeżdżają, a właściwie uciekają przed śmiercią, to nie należy ich wrzucać tylko do jednego zbioru, tylko zauważyć, że tam jest parę podzbiorów. Dzięki temu naprawdę możemy im pomóc tak, jak oni tego potrzebują - dodał.
"Poczucie niesprawiedliwości jest ogromne"
Jak mówił Jacoń, w trudnej sytuacji są osoby transpłciowe, które nie mają dokończonych formalności związanych ze zmianą płci. - Poczucie niesprawiedliwości tej sytuacji i jeszcze większego dramatyzmu jest ogromne dla osób transpłciowych. Jak mówimy o osobie transpłciowej, która jest uchodźcą, uchodźczynią. Jeżeli ma nie w porządku te dokumenty, jest transkobietą, to musi zostać tam w Ukrainie, bo z punktu widzenia prawa jest ciągle mężczyzną w wieku poborowym. Ukraina staje się dla tej osoby więzieniem - tłumaczył.
Dodał, że nawet, jeśli wszystkie formalności są dopełnione, to taka osoba, kiedy przyjedzie do Polski, musi na nowo powiedzieć o swojej zmianie. – Dlaczego musi to powiedzieć? Żeby móc kontynuować terapię. Jeżeli prowadzi terapię hormonalną, a raczej tak, to potrzebuje leków. Żeby je dostać, musi je zdobyć legalnie, więc musi powiedzieć, dlaczego ich potrzebuje - tłumaczył.
Dziennikarz mówił, że rozmawiał ze Slavą Melnyk o Kampanii Przeciw Homofobii, która wysyła na granicę swoich wolontariuszy.
- Próbują znaleźć tych ludzi, czy dać im znać: słuchajcie, z nami jest bezpiecznie, my wam pomożemy - mówił. - Chcą na przykład powiesić plakat. Nie, że będzie tam tęcza. Tylko tam jest cały zestaw bardzo konkretnych informacji, takich praktycznych dla osób LGBT. I ci wolontariusze słyszą od koordynatora takiego miejsca, że nie. Tego plakatu nie chcemy, to znaczy, że co? Tych ludzi nie chcemy? Że ich życia nie chcemy? Już na dzień dobry chcemy ich życie zmienić? - dodał.
"Pomyślmy o ludziach, który są mniejszością podwójnie, są uchodźcą i mniejszością seksualną"
Jacoń przypomniał również o tym, że w czwartek, 31 marca, przypada Międzynarodowy Dzień Widzialności Osób Transpłciowych. Jak mówił, szczególnie ważne jest słowo "widzialność", które przypomina o tym, że powinniśmy dostrzec te osoby i ich potrzeby.
- Jeżeli patrzymy na całą grupę uchodźców empatycznie, nagle dostrzegamy to, ile w nich jest takiego niesprawiedliwego dramatu, to pomyślmy sobie o ludziach, którzy są mniejszością podwójnie, są uchodźcą i mniejszością seksualną, jakąkolwiek - tłumaczył.
Dodał, że Slava Melnyk, z którym rozmawiał, jest szefem KPH, ale też Ukraińcem. Dlatego zapytał go, jak wygląda sytuacja osób LGBT w ich kraju.
- Ze wstydem muszę powiedzieć, że pytałem w takim poczuciu, OK, ja wiem, że u nas jest nie najlepiej pod tym względem, ale Ukraina nie jest jeszcze w Unii Europejskiej, to tam pewnie jest gorzej. Teraz słyszę opowieść Slavy, który mówi, wiesz w kampanii prezydenckiej Zełenskiego pojawił się wątek "to nie ludzie, to ideologia". Tyle tylko, że w tej kampanii to się pojawiło w drugą stronę - z tłumu ludzie krzyczeli prowokacyjnie, że my ich nie chcemy i na to Zełenski im odpowiadał, ale stop, to są ludzie tacy sami, jak my - opowiadał Jacoń. - Taka anegdota polityczno-kampanijna załatwia nam patrzenie na nasze dwa kraje. Pamiętamy, jak wyglądała kampania prezydencka w naszym kraju. Ja ciągle oczekuję od prezydenta mojego kraju, że przeprosi za tamte słowa, ale tego nie robi - dodał.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj w TVN24
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24