Była koronacja i zejście ze sceny tak pokonanym, że bardziej się już nie da. Było uderzenie "z byka" i "ręka Boga". Był gol widmo i spektakularny boiskowy rajd. Były drgawki, smutek i rozpacz. Z piłkarskich mistrzostw świata wybraliśmy dziesięć zdjęć wydarzeń, których nie sposób zapomnieć.
Najważniejsza impreza w świecie futbolu to niemal stuletnia historia radości, euforii, smutku i rozpaczy. Historia niejednego przestrzelonego karnego, gradu niesamowitych bramek, legendarnych akcji, spektakularnych porażek, czasem nawet blamaży, kontrowersyjnych zachowań, wreszcie - chwile wielkiej chwały, wznoszenia w górę upragnionego pucharu i przyjmowania biletu do piłkarskiej nieśmiertelności. Jednym słowem - połączenie tego, za co kibice kochają piłkę nożną pod niemal każdą szerokością geograficzną.
Dziś w Katarze mistrzostwa świata w piłce nożnej rozpoczną się po raz 22.
92 lat mundialowych zmagań nie da się zmieścić w dziesięciu zdjęciach, ale spróbowaliśmy wybrać te mogące być najlepszą pocztówką wysłaną z aren, które stały się świadkami historii. Obejrzyjmy je.
Byk chwycony za rogi
Trudno nie zacząć od tego momentu i od tej fotografii.
To najsłynniejsza czerwona kartka, najsłynniejszy faul, najsłynniejsze wyrzucenie z boiska i jednocześnie zakończenie kariery przez wielkiego zawodnika. A stawka meczu najwyższa z możliwych.
9 lipca 2006 roku. Stadion Olimpijski w Berlinie. Finał, w którym o tytuł mierzą się Włosi i Francuzi. Już początek meczu zapowiadał, że jego temperatura, wraz ze zbliżającym się ostatnim gwizdkiem turnieju, będzie tylko rosnąć. Zinedine Zidane, ikona francuskiej piłki, mózg zespołu Trójkolorowych, który zapowiedział, że po niemieckim mundialu definitywnie zawiesza buty na kołku, podszedł do rzutu karnego. Charakterystycznie podciął piłkę niczym Antonin Panenka w 1976 roku. Bramka.
To mogła być ostatnia złota karta, jaką Zizou zapisał w swojej bogatej karierze zawodnika.
Jednak los chciał, że ostatnie minuty Francuza na boisku miały kolor nie złoty, a czerwony. Włosi szybko wyrównali na 1:1, a tutaj swoją obecność zaznaczył drugi z dwóch głównych (jak się potem okazało) aktorów tego widowiska - Marco Materazzi. Włoski obrońca wyskoczył najwyżej do dośrodkowania Andrei Pirlo z rzutu rożnego i główką pokonał bramkarza Francuzów Fabiena Bartheza. Po 90 minutach był remis i o losie mistrzostwa świata miała rozstrzygnąć dogrywka.
Do kluczowego momentu doszło w 110. minucie. To właśnie wtedy Zidane i Materazzi, zdobywcy goli w tym meczu, sprawili, że po latach wynik tak ważnego meczu jak finał mistrzostw świata przypominany jest w drugiej kolejności. Po krótkiej wymianie zdań, Zidane przebiegł kilkanaście metrów, wyprzedził Materazziego, odwrócił się w jego kierunku i uderzeniem głową w klatkę piersiową powalił Włocha.
Stadion zamarł.
Grę przerwano, piłkarze i miliony kibiców na całym świcie byli zdezorientowani, nawet sędzia główny tego spotkania, Horacio Elizondo, zdawał się w pierwszej chwili nie wiedzieć, do czego właściwie doszło. Wyrok mógł być tylko jeden. Elizondo pokazał Zidane’owi czerwoną kartkę i na ostatnie minuty meczu Francuzi zostali pozbawieni swojego lidera.
Zidane w drodze do szatni przeszedł obok Pucharu Świata nawet na niego nie zerkając. Potem była seria rzutów karnych, w których triumfowali Włosi.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam