Poznańska straż miejska zaprosiła mężczyznę na "seans kinowy". "Bilet" kosztował go 500 złotych, bo pokazali mu nagranie, na którym widać, jak wyrzuca śmieci w lesie.
Wszystko działo się 21 czerwca. Kamera zarejestrowała ruch o godzinie 14:46. Wtedy do lasu wjechał terenowy samochód. Chwilę później z auta wychodzi mężczyzna. Otwiera bagażnik, wyciąga z niego worek i wyrzuca z boku polnej drogi. Po chwili wsiada za kierownicę, nawraca i odjeżdża.
Seans za 500 złotych
Fotopułapka nagrała wszystko idealnie, w jakości HD, do tego już po pierwszym ruchu do strażników wysłany został mms ze zdjęciem auta. Ci odczytali numery tablic rejestracyjnych i na podstawie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców ustalili dane właściciela pojazdu, a następnie wezwali go i zaprosili do obejrzenia filmu.
- Najpierw mieliśmy zbliżenie na samą rejestrację. Pan pewnie pomyślał, że został wezwany w sprawie drogowej. Po obejrzeniu filmu jego mina wyglądała już inaczej - mówi Robert Mielcarek z poznańskiej straży miejskiej.
Prawdopodobnie był to najdroższy film w jego życiu. - Koszt "biletu" był bardzo duży, bo 500 złotych - tyle wynosi mandat, jakim został ukarany - tłumaczy Mielcarek.
To najwyższa kwota mandatu, jakim mógł zostać ukarany. Dodatkowo mężczyzna musiał po sobie posprzątać. - Myślę, że będzie to nauczką dla niego i innych - wyjaśnia Mielcarek.
Śmieciarze na celowniku
Poznańscy strażnicy miejscy tylko przez pierwsze półrocze bieżącego roku usunęli 411 dzikich wysypisk śmieci. - Strażnicy Eko Patrolu wytypowali kilkanaście miejsc, w których najczęściej podrzucane są odpady. Miejsca te często są sprawdzane, a każde znalezione odpady skrupulatnie przeglądane w poszukiwaniu danych ewentualnych sprawców - wyjaśnia Przemysław Piwecki, rzecznik poznańskiej straży miejskiej.
Autor: FC/gp / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Straż Miejska w Poznaniu