Pieć kilogramów rogali świętomarcińskich z białym makiem trafiło do Wietnamu. Wszystko za sprawą poznańskiego społecznika Łukasza Kozłowskiego, który mieszka w Ho Chi Minh. Gdy zorientował się, że przysmak, którym 11 listopada zajadają się wszyscy poznaniacy, może go ominąć, postanowił spróbować go ściągnąć do Azji. Udało się.
- Rogale te są tak pyszne, że smutek nas ogarnął, gdy uświadomiliśmy sobie, że w Wietnamie nie ma na nie szansy - przyznaje Łukasz Kozłowski, poznański społecznik, który od sierpnia mieszka w Ho Chi Minh w Wietnamie i prowadzi tam blog 7000mil.wordpress.com, w którym wraz z żoną opisują swoje wrażenia z wizyty w tym kraju.
Gdy dowiedział się, że Polonia w Sajgonie organizuje obchody Dnia Niepodległości, uznał, że nie mogą się one odbyć bez tradycyjnych poznańskich rogali. - Wielu Polaków tutaj mieszkających nigdy nie miało okazji ich spróbować - zauważa.
Dzięki własnemu zaangażowaniu i pomocy przyjaciół udało się je dowieźć. Wypiekiem zajęła się jedna z poznańskich cukierni, dowieziono je następnie z Poznania do Warszawy, skąd wyczarterowanym dreamlinerem dotarły do Sajgonu. Tam czekał na nie już Łukasz Kozłowski, wyróżniający się na lotnisku szalikiem Lecha Poznań.
Zobacz jak się robi rogale świętomarcińskie:
Słodka tradycja
Tradycja rogali świętomarcińskich, nazywanych najsłodszym symbolem Poznania narodziła się w drugiej połowie XIX wieku. Ten tradycyjny przysmak jest nieodłącznym elementem obchodów dnia patrona głównej ulicy miasta – św. Marcina, które przypadają 11 listopada.
- Historia świętomarcińskiego rogala jest zawiła jak ciasto, z którego jest zrobiony. Pojawia się w niej niemal tyle wątków, ile bakalii w jego nadzieniu – mówi dr Wojciech Mania z Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej.
Poznańskie smakołyki wypiekane są z ciasta półfrancuskiego, z nadzieniem z białego maku, wanilii, cukru, orzechów, rodzynek, margaryny, skórki pomarańczowej i innych dodatków. Ich waga musi mieścić się w przedziale między 150 a 250 g.
Rogal świętomarciński wpisany jest do rejestru chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych w Unii Europejskiej. Oznacza to, że może on być wytwarzany tylko w Poznaniu i Wielkopolsce, zgodnie z określoną procedurą i przepisem.
Wziął się od podkowy
Sam kształt rogali, według legendy, pochodzi od podkowy zgubionej przez konia św. Marcina. Święty jest symbolem dobroczynności, a tradycja dzielenia się i jedzenia rogali przypominana i kultywowana jest co roku 11 listopada, właśnie w dzień św. Marcina – patrona jednej z głównych ulic Poznania. Co ciekawe, nazwa ulicy brzmi Święty Marcin, a nie Świętego Marcina. Pochodzi ona bowiem od nazwy założonej tu w XII wieku osady.
- Święty Marcin był częstym tematem listopadowych kazań w poznańskich kościołach. Podobno, podczas jednego z nich w 1891 roku ksiądz Jan Lewicki, proboszcz parafii świętomarcińskiej, wezwał wiernych do wsparcia potrzebujących, wzorem świętego z Tours – tłumaczy Mania.
W nabożeństwie brał udział cukiernik Józef Melzer, który zainspirowany słowami duchownego postanowił upiec kilka blach smakołyków. Sprzedawał je później zamożnym mieszkańcom, natomiast biednym – rozdawał. W kolejnych latach w inicjatywę włączyli się również inni poznańscy cukiernicy i piekarze.
- Prawdziwa historia rogali jest jednak starsza niż ta legenda - zauważył Mania, powołując się na archiwalne gazety sprzed ponad 150 lat. - Reklamy okolicznościowych rogali pojawiały się w poznańskiej prasie przynajmniej od początku lat 50. XIX wieku. Pod pełną nazwą rogal świętomarciński, wtedy jeszcze właściwie "Rogalik Św. Marciński" został zareklamowany po raz pierwszy w "Dzienniku Poznańskim" z 11 listopada 1860 roku – dodał.
Legenda wiąże go z odsieczą wiedeńską
Mimo, że poznańskie rogale związane są z postacią świętego, to pochodzenie i kształt tego wypieku niekiedy łączy się z pogańską tradycją, kiedy to bogom składano ofiary z rogatych wołów. W gorszych latach, mieszkańcy wypiekali dla bożków specjalne ofiarne ciasto, którego kształt przypominał właśnie rogi.
Według innych źródeł kształt rogali ma związek z królem Janem III Sobieskim. W 1683 roku polski władca wyruszył na osławioną odsiecz wiedeńską, zdobywając liczne tureckie chorągwie, zdobione półksiężycem, symbolem Imperium Osmańskiego. - Być może właśnie wtedy, na pamiątkę tego zwycięstwa powstał wypiek z ciasta francuskiego o charakterystycznym kształcie, który z czasem stał się popularnym croissantem - tłumaczy Mania.
Wersję tę potwierdzają m.in. Bracia Grimm. Jednak nie w słynnych baśniach, a w "Słowniku niemieckim", gdzie pod hasłem Kipfel, czyli rogalik wskazana jest data bitwy wiedeńskiej, jednak z zastrzeżeniem, że tego typu ciastka wypiekane były już w XIII wieku.
Jak podkreślają lokalni piekarze i cukiernicy, w historię rogali można wierzyć lub nie, ale pewne jest, że tradycja ta przetrwała wieki. Rokrocznie w Poznaniu, w okresie ok. 11 listopada, mieszkańcy i turyści zjadają nawet ok. 1 mln sztuk tego regionalnego przysmaku, a rogale świętomarcińskie można zamówić także przez internet.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Kozłowski