Spodziewano się wyroku, ale sąd zaskoczył wszystkich i podczas ostatniej rozprawy w listopadzie wznowił przewód w sprawie śmierci 26-letniej poznanianki. Wcześniej prokuratura po dziewięciu latach trzymania się wersji o zabójstwie zmieniła zarzut wobec Adama Z. i uznała, że powinien odpowiedzieć jedynie za nieudzielenie pomocy. Sąd Okręgowy w Poznaniu przesłuchał dziś dwójkę świadków i wyznaczył kolejny termin.
Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu wciąż toczy się trzeci proces w sprawie śmierci Ewy Tylman. Sprawa ruszyła 30 października 2024 roku, a 12 listopada strony wygłosiły mowy końcowe. Przypuszczano, że w tym samym terminie zapadnie wyrok. Tak się jednak nie stało. Sąd zdecydował się wznowić przewód i odroczył rozprawę do 29 stycznia 2025 roku.
Prokuratura przypuszczała, że być może sąd chce jeszcze przyjrzeć się temu, w jaki sposób przeprowadzono eksperyment procesowy nad Wartą i czy właściwie poinformowano o tych czynnościach obrońcę Adama Z. Obrona miała kłaść duży nacisk na tę kwestię w mowach końcowych.
Dziś, 29 stycznia, posiedzenie sądu ruszyło o godzinie 9, a zakończyło się tuż po godzinie 11. Tak jak zaplanowano, udało się przesłuchać dwójkę świadków. Oskarżony Adam Z. nie pojawił się na sali.
Kolejne posiedzenie odbędzie się 25 marca.
Sprawa Ewy Tylman. Miał być wyrok, ale sąd wznowił przewód
Przypomnieli zeznania z śledztwa, odtworzyli nagrania
Trzeci proces rozpoczął się 30 października 2024 roku. Oskarżony Adam Z. pojawił się na sali sądowej. Odmówił składania zeznań, dlatego odczytano mu te ze śledztwa. Przypomnijmy, że wówczas mówił o tym, iż widział, jak Ewa Tylman wpada do wody, a on sam był w szoku i nie udzielił jej pomocy, tylko uciekł. W sądzie, podobnie jak i w pierwszej instancji, nie podtrzymał treści tych zeznań.
Podczas pierwszej rozprawy odtworzony został też m.in. eksperyment procesowy przeprowadzony 2 grudnia 2015 r. Oskarżony przebył wtedy tę samą drogę, jaką miał przejść w nocy 23 listopada 2015 r. wraz z Tylman. Przeprowadzono go, gdy jeszcze Adam Z. był podejrzewany o uprowadzenie kobiety. Po tym eksperymencie zdecydowano o postawieniu mu zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym.
Adam Z. nie podtrzymał tego, co mówił podczas eksperymentu.
O co wnioskowała prokuratura i obrońcy w mowach końcowych?
Po przesłuchaniu oskarżonego strony nie wniosły o ponowne przeprowadzenie dowodów, które są już w aktach sprawy i które były przedmiotem postępowania dowodowego w toku dwóch pierwszych rozpoznań w tej sprawy. Sąd zamknął więc przewód. Sąd przychylił się do wniosku jednego z obrońców, by wyznaczyć dodatkowy termin na wygłoszenie mów końcowych. Strony wygłosiły mowy 12 listopada.
Prokuratura w mowie końcowej wniosła o zmianę kwalifikacji prawnej czynu zarzucanego oskarżonemu - na art. 162 par. 1 kk, czyli nieudzielnie pomocy – i uznanie Adama Z. winnym tego przestępstwa oraz wymierzenie mu kary trzech lat pozbawienia wolności. Ponadto wniosła o zasądzenie nawiązki w wysokości 50 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej i obciążenie go kosztami procesu oraz wymierzenie opłaty sądowej.
Obrońca oskarżonego adw. Ireneusz Adamczak podkreślił natomiast, że poznańska prokuratura poniosła w tej sprawie "druzgocącą klęskę". Przypomniał, że Adam Z. był już dwukrotnie uniewinniany przez sąd okręgowy od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym, bo – jak wskazał – prokuratura "od początku miała wątpliwości i nie miała 100-procentowej pewności ani żadnych dowodów".
Dodał, że śledczy dysponowali w tej sprawie tylko poszlakami. Drugi z obrońców adw. Piotr Jóźwiak także wskazywał na liczne błędy prokuratury i podkreślał, że nie ma żadnych dowodów wskazujących na jakiekolwiek przyczynienie się oskarżonego do śmierci Ewy Tylman. Obrona wniosła o uniewinnienie Adama Z. zarówno od zarzucanego mu w akcie oskarżenia zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym, jak również – w przypadku zmiany kwalifikacji prawnej czynu – o uniewinnienie od zarzutu nieudzielenia pomocy.
Dwa uniewinnienia, dwie apelacje
Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 r.; po kilku miesiącach z Warty wyłowiono jej ciało. Ze względu na znaczny rozkład zwłok biegli nie byli w stanie jednoznacznie określić przyczyny śmierci. Według prokuratury 23 listopada 2015 r. Adam Z. zepchnął Ewę Tylman ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Zarzucane mu przez prokuraturę zabójstwo z zamiarem ewentualnym jest zagrożone karą do 25 lat więzienia lub dożywociem.
Czytaj też: 421 DNI OD TRAGEDII DO PIERWSZEGO PROCESU
Proces Adama Z. ruszył w styczniu 2017 roku. Sprawą zajmował się Sąd Okręgowy w Poznaniu. W kwietniu 2019 r. sąd ten uznał, że Adam Z. nie zabił Ewy Tylman i uniewinnił go od zarzutu zabójstwa z zamiarem ewentualnym. W styczniu 2020 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu uchylił wyrok sądu pierwszej instancji i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Ponowny proces Adama Z. ruszył w marcu 2021 roku. Prokuratura w mowie końcowej wnosiła o uznanie Adama Z. za winnego zarzucanego mu czynu i wymierzenie mu kary 15 lat pozbawienia wolności. Obrona z kolei wniosła o uniewinnienie, pełnomocnicy oskarżyciela posiłkowego natomiast o uznanie winy oskarżonego.
Sędzia podkreślił jednak, że "w ocenie sądu te materiały dowodowe nie pozwalały również na przypisanie winy w zakresie nieudzielenia pomocy".
- Faktem jest, że na ten moment dowody przeprowadzone w sprawie pozwalają nam jedynie na stwierdzenie tego, że faktycznie oboje znaleźli się w parku, i mamy dowody jedynie na to, iż pokrzywdzona na terenie tego parku pozostała, a oskarżony ten park opuścił - podkreślił sędzia w uzasadnieniu.
W grudniu 2023 roku Sąd Apelacyjny w Poznaniu ponownie uchylił wyrok uniewinniający Adama Z. - oskarżonego o zabójstwo Ewy Tylman - i skierował sprawę do ponownego rozpoznania przez sąd I instancji. Jak podawały lokalne media, sąd apelacyjny stwierdził, że w pierwszej instancji popełniono wiele błędów. Wskazano również, że pierwsze zeznania Adama Z. były wystarczające, by skazać go za nieudzielenie pomocy.
Adam Z. spędził w areszcie 15 miesięcy. Wyszedł na wolność jeszcze podczas trwania pierwszego procesu.
Ewa Tylman i Adam Z. na nagraniach z monitoringu
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24