Coraz mniej osób decyduje się na bycie dawcami organów - alarmują lekarze. Dlatego w Poznaniu medycy spotykają się z uczniami, by przypomnieć im, jak cenna jest taka deklaracja. 26 października to Światowy Dzień Donacji i Transplantacji.
Spadek zauważono w trakcie pandemii, jednak wtedy uzasadniano go między innymi lockdownem i mniejszą liczbą wypadków komunikacyjnych. Obecność COVID-19 wymusiła też zmniejszenie liczby zabiegów chirurgicznych. Teraz jednak liczba organów do przeszczepów nie wzrosła, co niepokoi medyków.
Dlatego w środę lekarze spotkali się z licealistami z Poznania i okolic, by przekonać ich do zadeklarowania o chęci podarowania swoich organów po śmierci.
ZOBACZ W TVN24 GO: Pierwszy udany przeszczep serca w Polsce. "Tak zaczęła się nowa era kardiochirurgii"
"Zauważyliśmy większą liczbę sprzeciwów"
Jedną z osób, które żyją dzięki transplantacji, jest pani Anna. - Kiedyś ktoś powiedział, że ja otrzymałam życie, żebym mogła życie przekazać dalej, i 13 lat po drugim przeszczepie nerki urodziłam córkę Hanię. Przekonać możemy wyłącznie swoim przykładem, pokazując, jak żyjemy i jak wykorzystujemy ten dar - wskazuje rozmówczyni TVN24.
Obecnie tak zwanych "świadomych odmów", czyli osób, które deklarują, że po swojej śmierci nie zgadzają się na pobranie organów na przeszczep, jest około 30 tysięcy. - Zauważyliśmy większą liczbę sprzeciwów albo braku akceptacji, jeśli chodzi o pobranie narządów, ze strony społeczeństwa - przyznaje prof. Maciej Głyda, wielkopolski konsultant wojewódzki w dziedzinie transplantologii.
ZOBACZ TEŻ MATERIAŁ "FAKTÓW PO POŁUDNIU": "Życie to najpiękniejszy dar, jaki możemy ofiarować"
W tym roku do końca września w Polsce odbyły się 984 przeszczepy od zmarłych dawców. W najlepszych latach było ich rocznie około 1600. Pod koniec 2016 roku rekordzista czekał na szansę na drugie życie cztery lata, w 2020 - już 12. Dziś na przeszczep czeka 1837 osób.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock