Miał go bić, ciągnąć za uszy, chwytać za kark, zakazywać czytania książek czy kazać mu stać w jednym miejscu. Udręczony 10-latek wykorzystał fakt, że na chwilę został sam w domu i w podartej piżamie, kurtce oraz klapkach poszedł na komisariat. Policjantom z Lubonia (Wielkopolska) powiedział, że nie ma już sił znosić kolejnych kar wymierzanych przez ojczyma. W poznańskim sądzie rozpoczął się proces mężczyzny. Oskarżona jest także matka chłopca.
Proces Roberta H. i Katarzyny W. ruszył w środę (1 grudnia) przed Sądem Rejonowym Poznań–Nowe Miasto i Wilda. Kobieta jest matką 10-letnia Kacpra (chłopcu zmieniono imię), a mężczyzna jego ojczymem.
Podczas pierwszej rozprawy sąd zdecydował, że proces będzie toczył się z wyłączeniem jawności. A to oznacza, że rozprawy będą odbywały się za zamkniętymi drzwiami. - Jawność mogłaby naruszyć ważny interes prywatny pokrzywdzonego - tłumaczył sędzia. Jak dodał, wynika to z tego, że chłopiec zaczyna teraz nowe życie w nowych warunkach, w nowej szkole.
Historia chłopca poruszyła policjantów
28 kwietnia 10-letni Kacper wykorzystał moment, kiedy matka i ojczym wybrali się na zakupy, pospiesznie się ubrał, napisał na kartce kilka zdań, w których pożegnał się z mamą. "Uciekłem. Mamo, żałuję, że mnie urodziłaś. Żałuję, że z wami jestem. Do widzenia" - napisał. Po czym poszedł na komisariat policji.
Sierżant Monika Korfanty zobaczyła go przed wejściem do budynku. - Pukał w szybę do komisariatu, dlatego podeszłam. Stał bardzo smutny i roztrzęsiony, był w samych papciach, rozdartej koszulce – opowiadała Korfanty.
Policjantka szybko zorientowała się, że sprawa jest bardzo poważna. - Chłopiec odpowiedział, że nie chce wracać do domu. Zostawił kartkę swoim rodzicom z napisem: nie wracam, uciekłem – relacjonowała Korfanty.
Policjantom opowiedział swoją historię. Z każdą minutą rozmowy funkcjonariusze poznawali nowe okrutne fakty z życia dziecka. - Zapytałam się, czy chce coś zjeść, czy jest głodny. Chłopiec odparł, że tak, ponieważ w dniu wczorajszym, gdy dostał karę od taty, mama przyniosła mu dwie skibki chleba i kubeczek wody. Na to tata wpadł i zabrał mu ten posiłek – mówiła policjantka.
10-latek zdradził, że nie mógł sam zaglądać do lodówki, bo miał wiązane nogi i musiał klęczeć. - Chłopiec nie mógł spać na łóżku, gdy położył sobie główkę na poduszce, dostał za to wielkie lanie - relacjonowała Korfanty. Kary miały chłopca "uszlachetniać". - Z polecenia dyżurnego, z chłopakami, udałam się zatrzymać mężczyznę – dodawała funkcjonariuszka.
Matka też usłyszała zarzuty. Ale z syna była dumna
Policja zatrzymała w sprawie ojczyma dziecka. Mężczyzna usłyszał zarzuty psychicznego i fizycznego znęcania się nad 10-latkiem. Trafił do aresztu.
Szybko okazało się, że i matka chłopca miała się nad nim znęcać. Kobiecie odebrano prawa rodzicielskie, a Kacpra i jego brata umieszczono w rodzinie zastępczej.
- Jestem dumna z tego, co zrobił. Przykre jest tylko to, że ja nie miałam na tyle odwagi, żeby to zrobić wcześniej – mówiła Uwadze! TVN matka Kacpra.
Ojczymowi grozi 10 lat więzienia, matce osiem
Pół roku po zdarzeniu prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie. Ojczym chłopca, Robert H. został oskarżony o fizyczne i psychiczne znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad nieporadną osobą ze względu na wiek oraz o spowodowanie u niego obrażeń ciała trwających poniżej siedmiu dni. Grozi mu za to 10 lat więzienia.
- Mężczyzna stosował przemoc, wyzywał chłopca w sposób wulgarny, krzyczał na niego, karał za błahe przewinienia, zakazywał mu czytania książek czy wychodzenia na dwór, kazał mu stać w jednym miejscu z wyciągniętymi rękami, klęczeć, podnosił go za rzeczy, ciągnął za uszy, bił, chwytał za kark – wyliczał tylko część zarzucanych czynów prokurator Łukasz Wawrzyniak z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Robert H. nie przyznał się do większości stawianych zarzutów. - Przyznał się jedynie do bicia paskiem - poinformował Wawrzyniak. Mężczyzna cały czas pozostaje w areszcie. Aktem oskarżenia objęta została też matka dziecka. - Znęcała się nad osobą nieporadną ze względu na wiek: biła, krzyczała, popychała chłopca – podaje Wawrzyniak.
W przypadku zachowań kobiety śledczy nie stwierdzili, by doszło do znęcania się ze szczególnym okrucieństwem. Matce chłopca grozi za to osiem lat więzienia. - Katarzyna W. przyznała się do winy i złożyła szczegółowe wyjaśnienia. Potwierdziła, że mężczyzna psychicznie i fizycznie znęcał się nad dzieckiem i nad nią. Złożyła także zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa znęcania – wymienia Wawrzyniak.
Prokurator: nie widzę szans na powrót chłopca do matki
- Z taką historią do tej pory w swojej karierze jeszcze się nie spotkałam - powiedziała prokurator Marcelina Roszkiewicz. Pytana, czy kara w tej sprawie powinna być surowa, odpowiedziała: - Wręcz bym powiedziała, bardzo surowa, za to, co zrobił temu chłopcu.
Dodała, że wszystkie te zachowania, których oskarżony dopuścił się względem małoletniego dziecka były szokujące. - Szokujące było też to, że matka nie stanęła w obronie dziecka i nie zrobiła tak naprawdę nic, żeby dziecku pomóc, swojemu dziecku – podkreśliła prokurator.
Dodała, że ocenione przez psychologa zeznania chłopca są wiarygodne.
Odniosła się też do kwestii ewentualnego powrotu chłopców do biologicznej matki, która teraz stara się, by odzyskać dzieci. - Na chwilę obecną nie widzę takiej możliwości - oceniła prokurator.
Z kolei kuratorka 10-latka mec. Marta Urbańska pytana przez Jarosława Kostkowskiego z "Faktów" TVN, czy chłopiec odzyskał już wiarę w dorosłych, odpowiedziała, że "nie stracił jej nigdy". - Taka jest przynajmniej opinia specjalistów, że mimo wszystko dziecko nigdy nie straciło wiary w dorosłych. I myślę, że jest to jakiś pozytywny wydźwięk tej historii – powiedziała. Dodała, że chłopiec jest pod stałą opieką psychologa.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań