Zażalenie na zastosowanie tymczasowego aresztowania Zbysława C. skierował do sądu obrońca mężczyzny. Sprawę w piątek rozpoznał Sąd Okręgowy w Poznaniu.
Posiedzenie odbyło się bez udziału mediów. O decyzji sądu poinformowała dziennikarzy po wyjściu z sali rozpraw prowadząca postępowanie prokurator Katarzyna Ryżyńska-Banasiak.
- Sąd utrzymał w mocy zaskarżone postanowienie o zastosowaniu tymczasowego aresztowania i wszystkie podstawy, które zostały uwzględnione przez sąd pierwszej instancji zostały również uwzględnione przez sąd odwoławczy - powiedziała.
Jak wyjaśniła, zachodziła uzasadniona obawa, że C., który groził popełnieniem przestępstw przeciwko życiu i zdrowiu, może również te groźby zrealizować. - Również ze względu na rodzaj popełnionego przestępstwa grozi mu surowa kara, która jest przesłanką samoistną dla zastosowania tymczasowego aresztowania - powiedziała Ryżyńska-Banasiak.
Kolejną przesłanką jest możliwość bezprawnego wpływania na świadków w tej sprawie, gdyby wyszedł na wolność. Na piątkowym posiedzeniu sądu nie było obrońcy Zbysława C. Prokurator pytana, jakie argumenty przywołał on w swoim zażaleniu, powiedziała jedynie, że "obrońca jest osobą, która jest zobowiązana do tego, żeby w przypadku każdej osoby, w jego imieniu, jeżeli został też ustanowiony jego obrońcą z urzędu, realizować jego prawa do obrony". - Wszyscy doskonale zdajemy sobie z tego sprawę, że osoba, do czasu kiedy nie zostanie prawomocnie skazana, jest osobą niewinną, a nawet jeżeli zostanie skazana, to i tak jej prawa również muszą być respektowane. Tutaj mamy niewątpliwie do czynienia z tragedią z jednej i z drugiej strony – i prawa również pana podejrzanego, który jest osobą chorą, muszą być też respektowane - podkreśliła prokurator.
Czekają na opinię biegłych
Jak przekazała, opinia biegłych dotyczącą stanu poczytalności Zbysława C. w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu nie została jeszcze sporządzona. - Został przebadany przez biegłych lekarzy psychiatrów, a w przyszłym tygodniu jeszcze będzie poddany badaniu przez biegłą psycholog, bo opinia będzie kompleksowa, wydana przez dwóch biegłych lekarzy psychiatrów i przez biegłą psycholog - wyjaśniła.
Na razie nie wiadomo, czy do wydania jednoznacznej opinii biegłym wystarczyć będzie jednorazowe badanie, czy też konieczna będzie dłuższa obserwacja.
Prokurator dodała, że wciąż wykonywane są czynności z udziałem świadków.
Czytaj też: W deszczu symbolicznie pożegnali pięcioletniego Maurycego
Poznań. Ugodził nożem pięcioletniego Maurycego
18 października, około godziny 10, na ul. Karwowskiego na poznańskim Łazarzu 71-letni Zbysław C. z nieznanych przyczyn zaatakował nożem pięcioletniego Maurycego, który z przedszkolną grupą szedł na wycieczkę na pocztę. Chłopiec został raniony w klatkę piersiową, zmarł mimo natychmiastowej pomocy medycznej. Napastnik został ujęty przez przechodniów.
Prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu Zbysławowi C. zarzutu zabójstwa chłopca, skierowano także do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztu wobec mężczyzny. Stan zdrowia 71-latka nie pozwalał wtedy jeszcze na wykonywanie czynności procesowych z jego udziałem; Zbysław C. leczył się neurologicznie. W piątek, 20 października, decyzją sądu rejonowego mężczyzna został tymczasowo aresztowany. Zbysław C. jest izolowany na oddziale szpitalnym aresztu śledczego.
"Nie przyznaje się do winy"
Kilka dni później rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak poinformował, że Zbysław C. został przesłuchany 24 października. - Nie przyznaje się do winy, odmawia składania wyjaśnień. Nie pamięta, co się stało - mówił prokurator.
Informował też, że śledczy czekają na wydanie opinii psychiatrycznej dotyczącej stanu poczytalności Zbysława C. w chwili popełnienia zarzucanego mu czynu.
Sekcja zwłok pięciolatka wykazała, że przyczyną zgonu chłopca była rana kłuta klatki piersiowej. Jak ustalili śledczy, przed atakiem na dziecko 71-latek zaczepiał ekspedientkę w jednym z okolicznych sklepów oraz mężczyznę - w obu przypadkach został zignorowany. Zbysław C. miał grozić ekspedientce śmiercią, mężczyźnie miał pokazać nóż. Według prokuratury wszystko wskazuje na to, że dziecko było przypadkową ofiarą 71-latka.
Autorka/Autor: fc/ tam
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24