Prokuratura oceniła, że policjanci mieli uzasadnione podstawy do podjęcia interwencji w Sitnie pod Szczecinkiem (woj. zachodniopomorskie) i zatwierdziła tę akcję. 8 marca antyterroryści weszli do domu, w którym miały znajdować się przedmioty pochodzące z kradzieży. Skuli dwóch mężczyzn, przeszukali posesję i odjechali. Niczego nie znaleźli. Po akcji przeprosili domowników.
8 marca wieczorem w Sitnie pod Szczecinkiem na jedną z posesji weszli antyterroryści. - Siedziałem, oglądałem telewizję z żoną. Nagle słyszę straszny hałas na dworze. Wybiegam. Od razu oślepiono mnie światłami. Usłyszałem krzyk: "Leżeć!". Przewrócono mnie, przyciśnięto, z tyłu skuto kajdankami - opowiadał pan Leszek.
W mieszkaniu był jeszcze jego syn z dziećmi i żoną.
Antyterroryści szukali skradzionego sprzętu budowlanego o wartości kilkuset tysięcy złotych. Nic nie znaleźli. Po przeszukaniu domu odjechali.
Szukali ładowarek
- W Złotowie prowadzone jest śledztwo w sprawie kradzieży dwóch ładowarek teleskopowych o wartości kilkuset tysięcy złotych. W ramach działań, które są prowadzone przez policję w tej sprawie, jeden z pokrzywdzonych złożył zeznanie, wskazując posesję pod Szczecinkiem, gdzie, jak twierdził, są ukryte te kradzione ładowarki. Jak zeznał, miała tam także przebywać grupa osób, członków zorganizowanej grupy przestępczej, która mogła dysponować także bronią - tłumaczył 13 marca Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu.
Policjanci weszli na teren posesji bez polecenia i zgody prokuratora. - Uważamy, że podjęte działania były uzasadnione. Policja w określonych przypadkach ma prawo do takich działań, bez uzyskania pisemnego polecenia prokuratury - wyjaśnia Magdalena Mazur-Prus, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Prokuratura zatwierdziła akcję
Takim przypadkiem są uzasadnione obawy, że na posesji znajduje się broń czy podejrzenie, iż znajdujące się na jej terenie rzeczy mogą zostać wywiezione. Po takiej akcji, funkcjonariusze muszą wystąpić o zatwierdzenie działań. Tak też zrobili. - W takich przypadkach prokurator ma siedem dni na zatwierdzenie takiej akcji, co w tym przypadku uczynił - mówi Mazur-Prus.
Policja po całej akcji przeprosiła rodzinę pana Leszka.
- Policjanci działali w najlepszej wierze, aby wypełnić swoje obowiązki związane z prowadzeniem takiego śledztwa. W związku z tym, że na terenie posesji nie przebywały żadne osoby podejrzane, zobowiązujemy się do pokrycia wszelkich szkód. Oczywiście tej rodzinie należą się także przeprosiny - mówił Andrzej Borowiak.
Rodzina zapowiada, że będzie walczyć o odszkodowanie.
Autor: ww, fc/gp / Źródło: TVN 24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Poznań