- Jesteśmy dzisiaj w decydującym momencie historii Polski – mówił na niedzielnej manifestacji w Poznaniu były senator Józef Pinior. W zgromadzeniu "w obronie polskiego sądownictwa" wzięło udział około 300 osób, w tym także lider Komitetu Obrony Demokracji Mateusz Kijowski.
Zebrani na pl. Wolności skandowali hasła: "Państwo prawa, nie Jarosława", "Wolność, równość, demokracja". Manifestacja zorganizowana przez KOD odbyła się pod hasłem "art. 173". Ten artykuł konstytucji mówi, że "sądy i trybunały są władzą odrębną i niezależną od innych władz".
"Obronimy rządy prawa"
Uczestnicy zgromadzenia przynieśli ze sobą flagi narodowe i europejskie. Po odśpiewaniu hymnu głos zabrał m.in. były senator, współtwórca "Solidarności" Józef Pinior.
Pinior jest podejrzany o przyjęcie 46 tys. zł łapówki i płatną protekcję. Był zatrzymany przez CBA. W styczniu TVP ujawniła część stenogramów podsłuchanych przez CBA w 2015 r. rozmów Piniora i jego asystenta. Rozmowy miały dotyczyć łapówek od przedsiębiorców, m.in. w zamian za pozytywne decyzje w sprawie prowadzenia budowy.
W niedzielę Pinior mówił, że Polacy znajdują się obecnie w "decydującym momencie historii". Podkreślił, że "w tych tygodniach, w tych miesiącach, w tym czasie decyduje się los naszej ojczyzny – czy Polska będzie państwem rządów prawa, czy Polska stanie się państwem autorytarnym".
- Ta dzisiejsza manifestacja w Poznaniu pokazuje, że społeczeństwo obywatelskie rozumie stawkę w obecnej sytuacji politycznej. Ta manifestacja jest naszą odpowiedzią na to pytanie. Polska – nie pozwolimy na to – nie stanie się państwem autorytarnym. Obronimy rządy prawa – mówił.
Jak oświadczył Pinior, obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości "nie miał żadnych skrupułów, by na oczach całej Europy (…) bezwzględnie dokonać podporządkowania władzy wykonawczej Trybunału Konstytucyjnego".
Kijowski nie zabrał głosu
Na demonstracji był też lider KOD Mateusz Kijowski, ale nie zabrał głosu podczas zgromadzenia.
Na początku stycznia "Rzeczpospolita" i portal Onet podały, że pieniądze ze zbiórek publicznych na KOD trafiały do firmy lidera KOD Mateusza Kijowskiego i jego żony Magdaleny Kijowskiej. Chodzi o faktury na łączną kwotę 91 tys. 143,5 zł za usługi informatyczne, jakie firma Kijowskiego wykonała dla komitetu.
Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie prowadzącej postępowanie sprawdzające ws. Kijowskiego trafiło już zawiadomienie m.in. od byłego skarbnika KOD, który twierdzi, że był nakłaniany do fałszowania faktur, mających potwierdzić zwrot pieniędzy przez firmę lidera ugrupowania. Wcześniejsze zawiadomienie do prokuratury dotyczy m.in. "świadczenia usług przez Mateusza Kijowskiego na rzecz Komitetu Obrony Demokracji" oraz rozliczeń z tego tytułu.
"Przyjechałem, żeby być z ludźmi"
Po niedzielnej manifestacji Kijowski powiedział mediom, że do Poznania przyjechał spontanicznie. - W ostatniej chwili zdecydowałem. Nie chciałem dezorganizować planu, który był stworzony przez zarząd regionalny, więc się nie wtrącałem, a przyjechałem, żeby być z ludźmi, bo uważam, że to jest teraz najważniejsze – powiedział.
W styczniu Kijowski został wybrany na szefa mazowieckiego KOD. Podtrzymuje deklaracje, że na marcowym Krajowym Zjeździe Delegatów KOD będzie ponownie ubiegał się o stanowisko przewodniczącego zarządu głównego ugrupowania. W niedzielę w Poznaniu Kijowski po raz kolejny podtrzymał swą deklarację.
Autor: FC/b / Źródło: PAP