- Jak zobaczyłam to nagranie to zamarłam. Serce mi waliło, w oczach miałam łzy - mówi dr Marta Siepsiak, psycholożka i wykładowczyni w SWPS w Warszawie. Chodzi o wideo, które opublikowała Akademia Muzyczna w Poznaniu. Na zainscenizowanym nagraniu widać jak wykładowcy obśmiewają nieprzygotowaną do sesji studentkę i wysyłają ją na "specjalną ćwiczeniówkę" do... piwnicy. Klipu nie ma już w internecie, ale wciąż nie milkną echa tej publikacji. Uczelnia tłumaczy, że to był tylko żart. Zamiast śmiechu wywołał falę krytyki.
Akademia Muzyczna im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu opublikowała w weekend w mediach społecznościowych nagranie, które z założenia twórców miało w sposób satyryczny pokazywać poprawkową sesję egzaminacyjną.
W klipie pojawia się studentka, która ma zdać egzamin z gry na fortepianie i nie przygotowała się do sesji. Egzaminatorzy - w tych rolach wystąpiło czterech mężczyzn, prawdziwych nauczycieli akademickich - informują ją, że mają "przygotowaną specjalną ćwiczeniówkę" i wybuchają gromkim śmiechem. Chwilę później studentka trafia do "celi" pod podłogą. A na ekranie pojawia się napis "Powodzenia w sesji poprawkowej".
Nagranie wzbudziło emocje. Jak twierdzi uczelnia, zupełnie nie takie, o jakie chodziło.
"Satyryczny przekaz zszedł na plan dalszy"
Pod postem na Facebooku uczelni pojawiły się negatywne komentarze. Internauci zwracali m.in. uwagę na to, że zachowanie wykładowców zaprezentowane w filmiku to sytuacje, z którymi realnie mierzyli się i nadal mierzą się studenci różnych uczelni w Polsce, nie tylko tych o profilu artystycznym. Podnoszono również, że egzamin to niezwykle stresujący moment, który "u wielu mógł powodować większe lub mniejsze traumy".
Wideo szybko zniknęło z oficjalnego kanału uczelni. Powód: wzbudzało zbyt duże kontrowersji. Pojawiły się przeprosiny.
"Pragniemy przeprosić wszystkich, którzy poczuli się urażeni filmem dotyczącym sesji poprawkowej. Władze Akademii dokładają wszelkich starań, aby edukacja w uczelni przebiegała w atmosferze szacunku bez względu na płeć i światopogląd osób studiujących. Film zaś w zamierzeniu miał właśnie ośmieszyć przemocowe i niepedagogiczne metody rodem z pruskiej szkoły wieku XIX. Stało się jednak inaczej i w rzeczywistości obudzone zostały złe skojarzenia a satyryczny przekaz zszedł na plan dalszy" - tłumaczono w oświadczeniu.
"Serce mi waliło, w oczach miałam łzy"
- Jak zobaczyłam to nagranie to zamarłam. Serce mi waliło, w oczach miałam łzy. Mówię to jako osoba, która ma dwie perspektywy: osoby, która była w systemie edukacji muzycznej oraz aktywnej zawodowo psycholożki i psychoterapeutki – powiedziała tvn24.pl dr Marta Siepsiak, wykładowczyni SWPS w Warszawie.
O swojej emocjonalnej reakcji mówi otwarcie, bo jak opowiada, ucząc się w szkołach muzycznych wiele widziała i przeszła. Na tyle dużo, że nie zważając na wszystko zmieniła szkołę zaledwie trzy miesiące przed maturą.
- Wszystkie wspomnienia wróciły, bo to, co widać na tym nagraniu to jest tak, jak to w wielu placówkach często wygląda naprawdę. Oczywiście nikt nikogo do klatki nie wsadza – to wyolbrzymienie. Ale te obrzydliwe komentarze o tym, jak ta studentka gra, to jest codzienność dla wielu osób w tym środowisku. Dla wielu, nie dla wszystkich - stwierdziła psycholożka.
To, co najbardziej oburza doktor Siepsiak to to, że tego typu nagrania normalizują zachowania, które powinny być niedopuszczalne. - Władze uczelni nie widzą nic niestosownego w żartowaniu z przemocy, przy tym negują istnienie problemu z przemocą. Wiele osób w komentarzach pod nagraniem zwracało też uwagę na to, że to seksistowski filmik. Myślę, że ważne jest, by podkreślić, że przemoc psychiczna w szkołach muzycznych i akademiach nie ma płci – tłumaczyła psycholożka i dodała: - Oczywiście trzeba wyraźnie zaznaczyć, że jest wielu wspaniałych pedagogów, mam nadzieję, że jednak większość. Nie chciałabym, żeby głośne mówienie o realnej przemocy zaszkodziło osobom, których to nie dotyczy.
"Ta sfera jest monitorowana cyklicznie"
Władze poznańskiej uczelni twierdzą, że starają się zapobiegać zachowaniom patologicznym, które mogłyby mieć miejsce na terenie uczelni. Jednym z takich działań było powołanie kilka lat temu Rzecznika Praw Studenta i Doktoranta. Rocznie rzecznik zajmuje się około 7-8 sprawami dotyczącymi niewłaściwego zachowania pedagogów.
- Wówczas niezbędna jest rozmowa/interwencja/upomnienie podczas spotkania z dziekanem i rzecznikiem, ewentualnie panią rektor lub którymś z prorektorów. Ta sfera jest monitorowana cyklicznie także poprzez ankiety studenckie i oceny pracownicze (ewaluacja pracownika - red.) - powiedział prof. Mikołaj Rykowski, prorektor ds. projektów badawczych, promocji i ewaluacji Akademii Muzycznej w Poznaniu.
Władze uczelni przypomniały wyniki anonimowej ankiety, którą przeprowadzono wśród studentów. Na pytanie "Twoje najbardziej pozytywne zaskoczenie odnośnie do studiowania" 37 proc. ankietowanych wskazało pozytywne relacje z pedagogami, a 89 proc. odpowiedziało twierdząco na pytanie "Czy określił_byś kontakty z dziekanatem swojego kierunku jako przyjazne?".
Choć kontrowersyjne nagranie wraz z krytykującymi je komentarzami zniknęło z oficjalnego kanału, władze placówki zapewniają, że nie obawiają się dyskusji o funkcjonowaniu akademii i dzielenia się opiniami na temat jej funkcjonowania. - Musimy jednak dbać o ich merytoryczny wydźwięk i formę odpowiadającą standardom dyskusji akademickiej. Niestety trudno o jej zachowanie w formacie komentarzy do filmu na profilu Facebook - przekazało Kolegium Rektorskie.
"Napisałam list do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego"
Doktor Siepsiak jest przekonana, że zamieszanie wokół nagrania opublikowanego przez poznańską uczelnię można przekuć w coś dobrego. A konkretnie w poważną, ogólnopolską debatę o tym jakie powinny być standardy nauczania tak, by skutecznie eliminować ewentualne zachowania przemocowe.
- Tak naprawdę w tym wszystkim nie chodzi o samą Akademię Muzyczną w Poznaniu, to jest problem, który dotyka pewnie wszystkich akademii i wielu liceów muzycznych, nawet podstawówek. Żeby coś zmienić, potrzebny jest zewnętrzny impuls. Dlatego napisałam list do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego (sprawuje nadzór nad placówkami artystycznymi – przyp. red.), w którym wspomniałam o tej sytuacji i zaapelowałam o zmiany. O szerszą dyskusję dotyczącą przemocy w edukacji muzycznej – poinformowała dr Siepsiak.
Psycholożka też chce do tej zmiany dołożyć coś od siebie. Zamierza przeprowadzić badania, by lepiej poznać skalę i specyfikę problemu. - Nasze szkoły muzyczne i akademie to jest coś wyjątkowego w skali Europy. Warto o to dbać - dodała.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: amuz.edu.pl