Prokuratorzy postawili dwa zarzuty zabójstwa 47-letniej mieszkance Kobylej Góry (Wielkopolska). Kobieta jest podejrzana o zabicie swoich dwóch córek. Wciąż przebywa w szpitalu. - Złożyła obszerne wyjaśnienia, które teraz prokuratura musi zweryfikować - przekazują śledczy.
Śledztwo w sprawie tego, co stało się w domu w Kobylej Górze, prowadzi Prokuratura Rejonowa w Ostrzeszowie. - Dotyczy ono zabójstwa dwójki małoletnich pokrzywdzonych. Prokurator przedstawił 47-letniej kobiecie dwa zarzuty dotyczące zabójstwa - poinformował Maciej Meler, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Kobieta wciąż przebywa w szpitalu. Prokurator wnioskował o zastosowanie wobec niej trzymiesięcznego aresztu. Sąd do wniosku się przychylił. - Złożyła obszerne wyjaśnienia, ale zachodzi konieczność ich weryfikacji - powiedział Meler. I dodał, że konieczne będzie też przeprowadzenie dodatkowych badań. - W tym przypadku badań pozwalających na ocenę stanu psychicznego podejrzanej. Te czynności będą wykonane w najbliższym czasie - przekazał.
Kobiecie grozi dożywocie.
O szczegółach sprawy ani o wyjaśnieniach kobiety śledczy mówić nie chcą.
Ojciec wszedł do domu, zobaczył ciała
Do zdarzenia doszło w czwartek (20 kwietnia) w domu jednorodzinnym w Kobylej Górze. W południe na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna. Z jego zgłoszenia wynikało, że po powrocie do domu znalazł ciało jednej z córek i żony.
Przybyłe na miejsce służby ratownicze znalazły ciało drugiej córki mężczyzny. Po zakończeniu akcji ratowniczej zgon stwierdzono u dwóch dziewczynek w wieku dziewięciu i 13 lat. Ich 47-letniej matce udało się przywrócić czynności życiowe. Kobieta w stanie ciężkim przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej w kaliskim szpitalu. Ze wstępnych ustaleń śledczych wynikało, że młodsza dziewczynka została uduszona, starsza i jej matka miały rany cięte.
47-latka ma jeszcze jedną córkę, 19-latkę z niepełnosprawnością. Nic jej się nie stało, w czasie, gdy odnaleziono dwie młodsze dziewczynki, nie było jej w domu.
U starszej z zamordowanych dziewczynek biegli stwierdzili kilkadziesiąt ran kłutych, głównie w okolicach szyi i głowy. - Były to również rany drążące w głąb ciała. Duże jest prawdopodobieństwo, że rany kłute były zadawane nożem lub podobnym narzędziem. Przyczyną zgonu było wykrwawienie - przekazywał po sekcji prokurator Marcin Kubiak z Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
W przypadku młodszego dziecka stwierdzono nieznaczne otarcia na szyi. Zdaniem biegłych jako najbardziej prawdopodobny mechanizm zgonu wskazano uduszenie gwałtowne.
Pobrano wycinki i krew do dalszych badań.
Przed tragedią do sądu trafiło pismo od matki
Rodziną zainteresował się wcześniej sąd rodzinny w Ostrzeszowie. Powodem było pismo, które matka zabitych dziewczynek przysłała do wydziału rodziny i nieletnich na przełomie marca i kwietnia. Treść pisma zaniepokoiła sędzię rodzinną ze względu na brak jakiekolwiek logiki w treści. Dlatego zdecydowano o wszczęciu z urzędu postępowania w celu ustalenia, co dzieje się w rodzinie.
Na środę - dzień przed tragedią - zostało wyznaczone posiedzenie opiekuńcze w celu rozeznania sytuacji rodziny i ewentualnej zmiany opiekuna prawnego dla najstarszej córki.
Wcześniej Sąd Rejonowy w Ostrzeszowie na opiekuna prawnego chorej 19-latki wyznaczył matkę. Sąd chciał mieć pewność, że kobieta nadal może pełnić funkcję opiekuńczą wobec najstarszej córki. Do spotkania w sądzie nie doszło, ponieważ rodzice nie przyszli. Dzień później dwie córki zostały zamordowane.
W szkole, w której uczyły się dziewczynki, nie zauważono niczego niepokojącego.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: TVN24 Poznań, PAP