Śledczy po raz kolejny odtworzyli drogę, jaką Ewa Tylman i Adam Z. pokonali od wyjścia z klubu do okolic mostu św. Rocha. To kolejny eksperyment procesowy, w którym bierze udział kolega zaginionej. Jak ustalił tvn24.pl, według jego relacji dziewczyna poślizgnęła się i wpadła do Warty. On sam - jak mówi - widział ją tonącą, przestraszył się i uciekł.
Eksperyment rozpoczął się około godz. 11:30 w okolicach ulicy Wrocławskiej, gdzie Ewa Tylman ze znajomymi bawiła się w klubie Mixtura. Prokurator i policja przeszli z Adamem Z. całą trasę jaką miał pokonać z 26-latką po wyjściu z klubu.
W okolicach mostu św. Rocha mężczyzna opowiadał śledczym, jak wyglądał incydent, do którego doszło nad brzegiem Warty. Podczas wizji lokalnej w pewnym momencie Adam Z. objął osobę ubraną w białą kurtkę. Po chwili ta osoba skierowała się w stronę rzeki. Prawdopodobnie w ten sposób zaginiona miała znaleźć się w wodzie.
Przestraszył się i uciekł?
Jak ustalił tvn24.pl, według relacji Adama Z. dziewczyna poślizgnęła się, wpadła do Warty. On sam miał widzieć ją tonącą. Według jego zeznań dziewczyna miała nawet wyciągać ręce po pomoc. Ten miał się przestraszyć i uciec, nie powiadamiając o sprawie nikogo.
Według naszych źródeł w prokuraturze do przełomu w sprawie doszło przed kilkunastoma godzinami, podczas kolejnej sesji rozmów policjantów z mężczyzną. W końcu przyznał, że był razem z 26-latką nad brzegiem Warty. Jak opowiada, byli pijani, w pewnym momencie miało dojść między nimi do drobnego nieporozumienia.
Jak jednak się dowiedział portal tvn24.pl, mężczyzna usłyszał już zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci. Brzmienie tego zarzutu może się jeszcze zmienić. Dlatego prokuratorowi prowadzącemu śledztwo i współpracującym z nim policjantom tak zależy na odnalezieniu ciała Ewy Tylman. Sekcja zwłok pozwoli poznać kolejne szczegóły zdarzenia. Możliwe będzie sprawdzenie, czy na ciele kobiety są np. ślady, które mogłyby świadczyć o przemocy.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24