Małżeństwo, które opiekuje się córką z porażeniem mózgowym, straciło w pożarze cały dobytek. Mieszkańcy Gniezna spontanicznie zaoferowali im pomoc.
Pożar w domu Zbigniewa i Kingi Wdzięcznych wybuchł 9 marca w środku nocy. Ogień przeniósł się bardzo szybko z przybudówki na dom.
- To było przed godziną trzecią. Gdyby mama się nie obudziła, bo za oknem zrobiło się jasno, to nie wiem, czy by przeżyła. Na szczęście się obudziła i zaalarmowała całą rodzinę, czyli tatę i siostrę młodszą. Nawet udało się uratować psa, który był gdzieś tam u siebie schowany – mówi Wanda Wdzięczna.
"15 minut i ponad pół domu zajęte"
Ogień strawił połowę budynku. To, co ocalało, w większości zostało zniszczone podczas akcji gaszenia pożaru. W zasadzie po pożarze zostały osmolone ściany budynku i jego szkielet. Wdzięczni stracili miejsce do życia i niemal wszystkie rzeczy osobiste.
- Oszołomiło mnie tempo. 15 minut i ponad pół domu zajęte. Gdyby strażacy przybyli później, toby nie było co zbierać z tego – mówi Zbigniew Wdzięczny.
Przyczyną pożaru okazało się zapalenia sadzy w kominie.
Pomagają im sąsiedzi
Teraz przed małżeństwem wielki wysiłek w postaci próby odbudowania tego, co pochłonął ogień. Pan Zbigniew, który przez 20 lat budował dom, sam nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Doskonale zdają sobie sprawę z tego ich sąsiedzi, który ruszyli z pomocą pogorzelcom. Pomagają nie tylko w odgruzowaniu spalonego domu. Postanowili też wspomóc ich finansowo w odbudowie domu. W sieci uruchomiona została w tym celu zbiórka na jego odbudowę. Udało się zebrać już blisko połowę z potrzebnych 150 tysięcy złotych.
Skala zniszczeń jest tak duża, że i ta kwota może nie wystarczyć na wszystkie potrzeby małżeństwa i ich córki, która urodziła się z mózgowym porażeniem dziecięcym i wymaga stałej opieki.
Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: zrzutka.pl