76-latka z Poznania wrociła do sądu okręgowego i wznowiła swój protest głodowy. Częśc nocy spędziła w szpitalu, bo we wtorek wieczorem zasłabła i z budynku zabrała ją karetka pogotowia. Kobieta twierdzi, że przez pomyłkę sądu straciła swoją ziemię i domaga się ponownego rozpatrzebnia sprawy.
Staruszkę sprzed sądu zabrała we wtorek wieczorem karetka pogotowia. – Mama zrobiła się sina, osłabła, a jej ciśnienie wzrosło do 200 – mówi Grzegorz Brygier. Około godziny 3 kobieta została wypisana ze szpitala. Od godziny 8:00 wznowiła głodówkę w poznańskim Sądzie Okręgowym.
"Sąd popełnił błąd"
76-letnia kobieta głodówkę w poznańskim sądzie rozpoczeła w poniedziałek. Usiadła na korytarzu z wypisaną na piersiach tabliczką "protest głodowy". Twierdzi, że przez pomyłkę sądu straciła swoją ziemię.
- Będę głodowała do skutku. Według mecenasów, którzy mnie reprezentowali, uwłaszczenie się sąsiada na mojej działce nastąpiło z naruszeniem prawa. Chcę ponownego rozpatrzenia sprawy uwłaszczenia z 1994 roku - powiedziała we wtorek PAP Jadwiga Brygier.
We wtorek rzecznik poinformował, że sąd zajmie się wnioskiem o wznowienie postępowania w tej sprawie na niejawnym posiedzeniu. Mimo to, kobieta nie zrezygnowała z głodówki:
- Mama nie wierzy w słowność sądu i obawia się zlekceważenia jej problemu. Martwię się o jej zdrowie, bo w 1998 roku podczas jednej z rozpraw miała już zawał. Obawiam się, że jej serce może nie wytrzymać kolejnych stresów i głodu - martwi się syn głodującej.
Autor: FC / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: tvn24