Poznań

Poznań

Spłonęło mieszkanie, trzy osoby są ranne

Pożar wybuchł w jednym z mieszkań w budynku wielorodzinnym. Kłęby dymu zauważył strażak, który był w pobliżu. To on razem z kolegą wyprowadził z mieszkania starszego mężczyznę. Wtedy przyjechali wezwani strażacy. Uratowali jeszcze dwie osoby.

Pod citroenem zapadła się ulica

Strachu nabawił się właściciel citroena, który zaparkował auto w centrum Poznania. W mroźny poranek pod jego samochodem zapadła się ziemia. Do wyciągnięcia auta potrzebna była ekipa strażaków z profesjonalnym sprzętem.

62-letni bezdomny zmarł z wychłodzenia

W sobotę w podpoznańskiej miejscowości Chludowo policjanci znaleźli ciało 62-letniego bezdomnego mężczyzny, który zmarł z powodu wychłodzenia. W wyniku mrozów od początku października ub. roku zmarło w regionie już pięć osób.

Podróż zakończona koszmarem. Niepełnosprawna 72-latka na wózku pobita na dworcu

Poznali się na dworcu w Częstochowie. 33-latek, bardzo uprzejmy, zaproponował pomoc poruszającej się na wózku 72-letniej kobiecie. Razem jechali do Leszna, gdzie pomógł jej jeszcze wysiąść z pociągu. Tam sielankowa podróż zamieniła się w koszmar. Mężczyzna, nie wiedzieć czemu, najpierw zepchnął kobietę na torowisko, a następnie pobił ją leżącym obok kamieniem. - Tylko dzięki pomocy przechodniów udało się uniknąć tragedii - twierdzi prokurator.

Karambol tirów na krajowej "18". Droga była zablokowana kilkanaście godzin

Na drodze krajowej nr 18, na trasie w kierunku Wrocławia, zderzyły się trzy ciężarówki. Wypadek wyglądał bardzo poważnie, ucierpiał jeden z kierowców. - To konsekwencja niedostosowania prędkości do bardzo trudnych warunków panujących obecnie na drogach - mówiła Sylwia Woroniec z żagańskiej policji. Dopiero po niespełna 14 godzinach udało się odblokować drogę.

Nie wyhamował na śliskiej jezdni. Uderzył w tira

W Kaliszu kierowca osobowego auta nie zdołał wyhamować na śliskiej jezdni, wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle i uderzył w ciężarówkę. Szczęśliwie nikomu się nie stało. Całą sytuację nagrała kamera miejskiego monitoringu.

Mieli bić i wyzywać. Osiem osób oskarżonych o handel ludźmi

Miały być godziwe zarobki i praca we Włoszech, a było piekło dla ponad 50 osób. Przemoc fizyczna, groźby karalne czy popędzanie w wulgarny sposób, to warunki, z jakimi mieli spotkać się pracownicy. Gorzowska prokuratura w związku z tą sprawą oskarżyła osiem osób o handel ludźmi, oszustwa, a także udział w zorganizowanej grupie przestępczej.

"My wiemy, że tam był, że był z Ewą Tylman, że widział, jak wpadała do Warty"

Po pierwszej rozprawie w sprawie zabójstwa Ewy Tylman nadal trudno ocenić materiał dowodowy, jakim dysponuje prokuratura. Pełnomocnik rodziny kobiety przekonuje, że w sprawie dowodów jest sporo. - Wiemy, że Adam Z. był nad rzeką z Ewą Tylman, że widział, jak wpadała do Warty. Sąd musi ocenić, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy doszło do zabójstwa - mówił Mariusz Paplaczyk w "Dzień Dobry TVN". Podobne sprawy w ostatnich latach kończyły się już wyrokami skazującymi.

"Wpadła do wody. Płynęła z nurtem rzeki (...) Uciekłem jak tchórz". Dziś tego nie potwierdza

Adam Z. na nagraniu z eksperymentu procesowego powiedział, że widział, jak Ewa Tylman wpada do wody i odpływa z nurtem rzeki. Wtedy odwrócił się na pięcie i uciekł w drugą stronę. Byłem w ekstremalnej sytuacji, pierwszy raz w życiu. Nie wiem dlaczego uciekłem - mówił wtedy Adam Z. - Uciekłem jak tchórz w stronę schodów - dodał po chwili. Później już nigdy tego nie potwierdził. Zasłania się niepamięcią. W sądzie też nie potwierdził tych słów.

Ojciec Ewy Tylman o Adamie Z.: kręci, zachowuje się tak, jakby ktoś nim kierował

- Zostałem wplątany w sprawę, której nie popełniłem – powiedział przed sądem Adam Z. i odmówił składania wyjaśnień. Odpowiada tylko na pytania swojego obrońcy. Podkreślał, że nie pamięta okoliczności, w jakich miała zginąć Ewa Tylman, a do niekorzystnych dla siebie wyjaśnień zmuszali go policjanci. Adam Z. kręci, zachowuje się tak, jakby ktoś nim kierował – mówi ojciec Ewy Tylman.

"Nie chcę iść siedzieć za głupotę i alkoholizm". Rusza proces ws. zabójstwa Ewy Tylman

Kilkadziesiąt tomów akt, 60 przesłuchanych świadków, kilkanaście ekspertyz, dwa eksperymenty procesowe - we wtorek rusza proces, który ma odpowiedzieć na pytanie, jak zginęła Ewa Tylman. Według śledczych do śmierci 26-letniej dziewczyny miał doprowadzić Adam Z. Jednoznacznego dowodu winy nie ma. Jeżeli na sali sądowej uda się to wszystko ułożyć w logiczną całość, to oskarżony może zostać skazany na dożywocie. Materiał magazynu "Czarno na białym".

Łańcuch poszlak

Ta układanka jest jak domek z kart: wystarczy, że zabraknie choć jednej i domek się rozpada. Tak chyba najkrócej można opisać istotę procesów poszlakowych, takich jak ten w sprawie śmierci Ewy Tylman. Takie procesy to, jak wyjątkowo zgodnie mówią prokurator, obrońca i sędzia, największe wyzwanie dla wymiaru sprawiedliwości. Wyzwanie, któremu w dodatku z reguły towarzyszy wielkie zainteresowanie publiczności, co już ponad 80 lat temu pokazał głośny proces Gorgonowej. Zresztą - wracając do tej sprawy - dobrze widać, jak bardzo wraz z rozwojem nowoczesnych technologii kryminalistycznych zmieniła się definicja poszlaki. Dziś ten proces raczej poszlakowy by nie był.

Brakujące elementy

Cała Polska śledziła poszukiwania Ewy Tylman już kilka godzin po jej zaginięciu. Gdy ciało kobiety znaleziono w końcu po ośmiu miesiącach w rzece, nie było już możliwe ustalenie bezpośredniej przyczyny jej śmierci. Niejasności w tej sprawie jest więcej - w tym kluczowa kwestia: motyw zabójcy, którym według prokuratury jest kolega z pracy. Co przemawia za tym, że to było morderstwo, a nie nieszczęśliwy wypadek?