- Życzyłbym wszystkim w Polsce takiej sytuacji, w jakiej ja się znajduje - podkreślił w "Piaskiem po oczach" Janusz Palikot pytany o stan swojego majątku. Jak dodał, "nie jest bankrutem", w swoich oświadczeniach majątkowych nigdy niczego nie ukrywał, a wszyscy, co tak twierdzą, są kłamcami.
Palikot był pytany o swoje ostatnie oświadczenie majątkowe, z którego wynika, że ma aż 8 mln zł zobowiązań, a jedynie 7 tys. rocznego zarobku. - Oczywiście, że tylko z tego rodziny nie utrzymywałem, myśmy mieli różnego rodzaju aktywa w bankach, papiery wartościowe, nieruchomości, dokonałem sprzedaży księgarni i jej nieruchomości i to wszystko jest w moim zeznaniu. Nie jestem bankrutem - podkreślił.
Poproszony jednak, aby znalazł w swoim zeznaniu majątkowym dochody z powyższych transakcji, wertując kartki był wyraźnie zmieszany, nie mogąc znaleźć odpowiedniego zapisu. Skwitował tylko, że "szkoda, że redaktor nie poprosił wcześniej, aby przyszedł do studia z odpowiednimi dokumentami".
"Nie jestem bankrutem"
Jak dodał, "być może jest tak, że część tych dochodów w wyniku podziału majątku znalazła się po stronie obecnej małżonki". - Ja już nie jestem tego w stanie zweryfikować, ale podkreślam, że nie jestem bankrutem - podsumował Palikot.
Odnosząc się do komentarza Konrada Piaseckiego, że z jego oświadczenia wynika, iż ma prawie osiem milionów długu i prawie żadnego majątku odpowiedział, że "życzy wszystkim w Polsce takiej sytuacje, w jakiej on się znajduje".
Podkreślił jednocześnie, że zarzuty jego eks-żony, jakoby ukrywał przed nią i przed urzędem skarbowym te wszystkie pieniądze, "nie są prawdą", a długoletnie działania prokuratury i CBA doprowadziły do wniosku, że "nic takiego nie miało miejsca".
Reakcje ws. listu Obamy przesadzone
Palikot odniósł się również do skandalu wokół słów prezydenta USA o "polskim obozie śmierci". Skomentował m.in. piątkowe słowa Donalda Tuska, który stwierdził, że Obama odpowiadając na list Bronisława Komorowskiego "zachował się jak mąż stanu". - Nie przesadzajmy. Mąż stanu jest wtedy, jak decyduje o wojnie, o przeciwstawianiu się opinii publicznej przeciwko jakimś zagrożeniom cywilizacyjnym - wyjaśnił polityk.
Jego zdaniem swoje kompleksy wobec Stanów Zjednoczonych pokazał też prezes PiS Jarosław Kaczyński, który "domagał się nie wiadomo czego i upatrywał jakiejś spiskowej akcji za słowami Baracka Obamy". - Do tego to nadkomplementowanie Tuska - to są kompleksy ludzi, którzy nie są pewni siebie - podkreślił Palikot.
Zapytany, co wobec tego powinniśmy zrobić w reakcji na słowa prezydenta Stanów Zjednoczonych uznał, że należało podejść do tego z większym humorem i dystansem. - Gdyby Bronisław Komorowski powiedział, że teraz już wiadomo, że to nie on robi największe gafy tylko Barack Obama to by była znakomita wypowiedź, która by nazwała rzecz po imieniu, a która nie robiłaby z tego histerii kraju, który ma kompleksy, że nie jest równy Amerykanom - wytłumaczył Palikot.
Według niego byłby to żart, podkreślający wyraźnie, że był to "problem Obamy". - To on się ośmieszył, a nie ci, o których mówił - zaznaczył poseł.
Autor: dp/fac / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24