Mężczyzna ukradł mu motocykl wart 30 tys. zł. Policja nie potrafiła pomóc, wziął więc sprawę w swoje ręce. Wystawił na aukcji internetowej jego zdjęcie zarejestrowane przez monitoring i zaoferował za pomoc konkretną cenę. Prawo jednak może nie pomóc jemu - a rabusiowi.
Jak twierdzą adwokaci, mężczyzna, który ukradł motocykl może pozwać właściciela pojazdu za bezprawne użycie jego wizerunku i nazwanie go "złodziejem". Do tego - ich zdaniem - właściciel motocykla nie ma prawa, choć kamery nagrały jak odjechał jego motorem. Takim mianem nazwać bowiem może tylko sąd i to dopiero gdy wyrok się uprawomocni.
Zakaz pokazywania zdjęć złodziei
Właściciel motocykla nie ma prawa także prezentować zdjęcia innego człowieka w negatywnym kontekście. Na nic więc zdadzą się datki internautów, którzy zaproponowali składkę na wynajęcie billboardu, żeby pokazać zdjęcie "tego, który wyjechał nie swoim motorem z parkingu".
"Nie na naszą aukcję"
Pomysł nie spodobał się także Allegro. Firma usunęła ze swojego serwisu ogłoszenie. - Nie znalazła się w nim oferta sprzedaży konkretnego przedmiotu - tłumaczyła decyzję Magdalena Kurkowska z allegro.pl.
"Teraz już wie"
Policjantom również nie podoba się taktyka okradzionego. Mimo, że jej samej sprawcy znaleźć się nie udało, to zaznacza: - Dotarcie do niego jest tylko kwestią czasu. Ale teraz być może odległego, bo złodziej wie, że go szukamy. Został w ten sposób ostrzeżony - powiedział "Faktom" TVN rzecznik Marcin Szyndler.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn