Rząd zdecydował o podniesieniu od 6 czerwca limitu osób dla zarejestrowanych zgromadzeń, o zgodzie na zgromadzenia spontaniczne wciąż nie ma jednak mowy. - Mogę w wiele rzeczy uwierzyć, ale w spontaniczne spotkania, które przeradzają się potem w manifestacje liczące kilkaset osób, naprawdę nie wierzę - tak na pytania o tę sprawę odpowiadała marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
Minister zdrowia Adam Niedzielski na środowej konferencji prasowej przedstawił dalsze kroki w luzowaniu obostrzeń. Wśród nich jest decyzja o poszerzeniu limitu osób podczas imprez i zgromadzeń z 50 do 150 osób. Decyzje te nie dotyczą jednak zgromadzeń spontanicznych. Te w świetle rządowych rozporządzeń nadal są niedozwolone.
Niedzielski został zapytany podczas spotkania o obowiązujący zakaz zgromadzeń spontanicznych, mimo luzowania obostrzeń w kolejnych dziedzinach życia. W odpowiedzi uściślił, że podniesiony od 6 czerwca do 150 osób limit podczas zgromadzeń dotyczy wydarzeń rejestrowanych. - (Zgromadzenia - red.) spontaniczne odbywają się na tych zasadach, które są określone - dodał.
Na przypomnienie, że zgromadzenia spontaniczne są cały czas zakazane, minister zdrowia odparł: - To w takim razie pozostają zakazane.
Zapytany, czy może wyjaśnić, dlaczego taki zakaz jest utrzymywany, Niedzielski nie odpowiedział. - Bardzo proszę o następne pytanie - uciął.
Jak przepisy regulują zakaz spontanicznych zgromadzeń?
Rząd spontanicznych zgromadzeń zakazał w ubiegłym roku, jak tłumaczono, w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się epidemii COVID-19. Wolność do pokojowych zgromadzeń gwarantuje artykuł 57 konstytucji.
Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać ustawa.
Ogłoszony w marcu 2020 roku stan epidemii wprowadzony został na podstawie przepisów o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych. Obecnie obowiązujące rozporządzenie pochodzi z 6 maja 2021 roku i to ono zawiera zapisy ograniczające wolność do zgromadzeń. Ostatnia zmiana tych przepisów pochodzi z 10 maja.
W rozdziale trzecim o zakazie "organizowania lub udziału w zgromadzeniach" mowa jest w ustępie 1a paragrafu 26:
1a. Od dnia 29 maja 2021 r. do dnia 5 czerwca 2021 r. zakazuje się organizowania lub udziału w zgromadzeniach w rozumieniu art. 3 ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. – Prawo o zgromadzeniach, z wyłączeniem zgromadzeń organizowanych na podstawie zawiadomienia, o którym mowa w art. 7 ust. 1, art. 22 ust. 1, albo decyzji, o której mowa w art. 26b ust. 1 tej ustawy, przy czym: 1) maksymalna liczba uczestników nie może być większa niż 50; 2) odległość pomiędzy zgromadzeniami nie może być mniejsza niż 100 m
Z zapisów wynika zatem, o czym wspominał minister Niedzielski, że dozwolone są zgromadzenia zarejestrowane i to ich dotyczą wyznaczone przez rząd limity.
Witek: proponuję zobaczyć, jak wygląda demokracja w pandemii w innych państwach
O brak zmian w sprawie spontanicznych zgromadzeń pytana była marszałek Sejmu Elżbieta Witek. - Czy pan, panie redaktorze, naprawdę wierzy w spontaniczne spotkania, że nagle chcą się obywatele spotkać: tutaj pięcioro, tam pięcioro, a za chwilę robi się pięćset - zwróciła się do reportera TVN24 Radomira Wita. - To nie są spontaniczne spotkania - powiedziała.
- Mogę w wiele rzeczy uwierzyć, ale w spontaniczne spotkania, które przeradzają się potem w manifestacje liczące kilkaset osób, naprawdę nie wierzę - powiedziała.
Na przypomnienie, że prawo do manifestacji jest podstawowym prawem w demokracji, Witek odparła, że proponuje zweryfikowanie, "jak demokracja w pandemii wygląda na przykład w Niemczech". - Tam pan nie pójdzie do sklepu, do fryzjera, jeżeli pan się wcześniej nie umówi i nikt pana nie przyjmie - mówiła do Wita. - Tam są żołnierze, którzy chodzą z karabinami, tam długo była godzina policyjna, nie wiem, czy została zniesiona czy nie. We Francji podobnie - opisała.
Dodała przy tym, że spotkała się niedawno ze znajomą z Niemiec, która - jak mówiła marszałek - mówiła o Polsce, że "to normalny kraj i tu się normalnie żyje". - Nie narzekajmy - przekonywała. - Nigdy za wiele ostrożności - uczulała.
Witek argumentowała w tym temacie, że "pandemia wcale nie wygasła". Wspomniała, że "prawie na każdym posiedzeniu Sejmu żegnamy posłów, którzy umarli, także na skutek covidu".
Wcześniej, tego samego dnia, szef resortu zdrowia Adam Niedzielski ocenił, że sytuacja epidemiczna "zdecydowanie się poprawia". Dodał, że systematyczne luzowanie obostrzeń nie wywołuje negatywnych skutków w postaci przyspieszenia pandemicznego.
Sprawę komentuje się także przy Wiejskiej.
PiS "wykorzystuje obostrzenia do walki politycznej"
Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zauważyła, że "rząd Prawa i Sprawiedliwości wykorzystuje obostrzenia do walki politycznej, do swoich własnych celów". - Jeżeli można zwiększać limity zgłoszonych, zapowiedzianych zgromadzeń, jeżeli wszystko inne można otwierać, jeżeli mogą odbywać się mecze na stadionach przy zapełnionych w części trybunach, to naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dozwolone były także zgromadzenia spontaniczne - oceniła.
Posłanka podkreśliła, że "wirus nie wie, czy odbywa się zorganizowane, zapowiedziane wcześniej wydarzenie, czy też wydarzenie spontaniczne". - Nie ma tu dla wirusa żadnej różnicy: albo zagrożenie jest, albo go nie ma - skwitowała.
- Jeżeli ktoś inaczej traktuje zgromadzenia spontaniczne i inne wydarzenia, to znaczy, że podporządkowuje obostrzenia swoim własnym celom politycznym - powiedziała.
Kierwiński: losowość, przypadkowość, nielogiczność
Sprawę skomentował także sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński. Według niego w kwestii walki rządu z epidemią "wszystko jest losowe, przypadkowe, nielogiczne". - U Rydzyka może bawić się cały rząd na imprezie wtedy, gdy jest 20 tysięcy zachorowań. Dziś, gdy luzujemy obostrzenia w całym kraju, to spontaniczne zgromadzenia są problemem - powiedział.
Kierwiński nawiązał tu do 29. urodzin Radia Maryja z grudnia 2020 roku, po których interweniował sanepid.
>> Konkret 24: Ilu wiernych było w kościele na urodzinach Radia Maryja? Policzyliśmy. Ale problem jest inny
Jego zdaniem "władza bardzo boi się, że Polacy będą chcieli protestować przeciwko tej władzy", a wszystkie podejmowane przez nią decyzje mają tło polityczne. - Zawsze pandemia była traktowana przez ten rząd w sposób instrumentalny. Jak trzeba było robić wybory, to pandemię się odwoływało, a jak wybory były nie po myśli PiS-u, to się je przesuwało - mówił, nawiązując m.in. do zbliżających się czerwcowych wyborów prezydenckich w Rzeszowie, które pierwotnie były zaplanowane na maj.
"Sam minister zdrowia Adam Niedzielski był zaskoczony"
Rzecznik ludowców Miłosz Motyka zauważył, że "nie ma żadnego merytorycznego, zdrowotnego, medycznego uzasadnienia co do tego, żeby zgromadzenia publiczne były nadal zakazane".
- Widać, że sam minister zdrowia Adam Niedzielski był zaskoczony, że taka zmiana jeszcze jest - zauważył.
Ocenił, że nie ma tu żadnych merytorycznych uzasadnień, a jedynie "powody polityczne". - PiS się po prostu boi takich spontanicznych zgromadzeń, boi się, że zaraz na ulicach może pojawić się kolejna, niezadowolona grupa społeczna - stwierdził. Motyka przypomniał tu, że w przyszłym tygodniu planowany jest protest pielęgniarek i położnych.
- Pewnie jedynymi akceptowalnymi byłyby wiece poparcia dla rządzących, ale ich niestety nie ma się co spodziewać. Rządzący wiedzą, że są pod ścianą - przekonywał. - To sytuacja skandaliczna, ona jak najszybciej powinna wrócić do normy. Nie ma merytorycznego uzasadnienia, aby otwarte były hotele, restauracje, życie wracało, a nie wracało życie obywatelskie - podsumował.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24