Sytuację w obozie Zjednoczonej Prawicy komentował we wtorek w TVN24 lider Porozumienia i były wicepremier Jarosław Gowin. - I Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro zdają sobie sprawę z tego, że jeżeli PiS utraci władzę, to będą w kłopotliwym położeniu - mówił. Ocenił, że spekulacje o możliwości startu Solidarnej Polski razem z Konfederacją "należy włożyć między bajki".
TSUE oddalił w środę wniesione przez Węgry i Polskę skargi dotyczące mechanizmu warunkowości, który uzależnia korzystanie z finansowania z budżetu Unii od poszanowania przez państwa członkowskie zasad państwa prawnego. Zdaniem ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry należy mówić o "historycznym błędzie premiera", który "wyraził akceptację na szczycie w Brukseli w 2020 roku dla wprowadzenia tego rodzaju rozporządzenia". Zarząd Solidarnej Polski, partii Ziobry, określił swoje "czerwone linie" obecności w obozie rządowym.
Gowin o przedterminowych wyborach: Kaczyński mówił o tym wprost
O sytuacji w Zjednoczonej Prawicy mówił w TVN24 we wtorek były wicepremier i lider Porozumienia, byłego koalicjanta PiS i Solidarnej Polski, Jarosław Gowin. Został zapytany, czy gdyby Polski Ład okazał się sukcesem, dziś przygotowywalibyśmy się do wcześniejszych wyborów. - Tak. Jarosław Kaczyński mówił mi wtedy wprost, że jeżeli Polski Ład okaże się sukcesem to rozważa przedterminowe wybory wiosną 2022 roku. W tej chwili to nie wchodzi w grę - powiedział.
- Myślę, że głównym motywem do dążenia do przedterminowych wyborów była chęć, nie to, że pozbycia się koalicjantów, tylko przystrzyżenia ich do właściwego formatu - ocenił polityk. - Dzisiaj wiemy, że Polski Ład okazał się wielkim fiaskiem i mówię to naprawdę z goryczą, bo można było tego uniknąć - dodał.
Gowin: Morawiecki nie jest w stanie usunąć Zbigniewa Ziobry z rządu
Mówiąc o słowach Ziobry o "historycznym błędzie premiera" oraz "czerwonych liniach", gość TVN24 stwierdził, że nie wyklucza, iż PiS i Solidarna Polska pójdą jeszcze razem do wyborów. - I Jarosław Kaczyński, i Zbigniew Ziobro zdają sobie sprawę z tego, że jeżeli PiS utraci władzę to będą w kłopotliwym położeniu - ocenił.
- Te spekulacje o możliwości startu Zbigniewa Ziobry, Solidarnej Polski, razem z Konfederacją moim zdaniem należy włożyć między bajki. Konfederacja, a przynajmniej ta wolnościowa część Konfederacji, nie jest zainteresowana takim aliansem - mówił Gowin. - To raczej Zbigniew Ziobro zbliża się do tej części narodowej, zręcznie zresztą rozgrywając napięcia wewnątrz obozu rządowego i wykorzystując tę sytuację, że po wypchnięciu Porozumienia z rządu Jarosław Kaczyński stał się zakładnikiem Solidarnej Polski - dodał.
Stwierdził, że Morawiecki musiał przełknąć słowa o "historycznym błędzie", bo "nie miał innego wyjścia". - Jarosław Kaczyński stawia go w sytuacji, w której Mateusz Morawiecki wychodzi na ring, naprzeciwko niego staje Zbigniew Ziobro, ale Mateusz Morawiecki ma jedną rękę związaną, dlatego że nie jest w stanie usunąć Zbigniewa Ziobry z rządu - stwierdził Gowin.
Ocenił, że koalicja wytrwa do kolejnych wyborów, ale mamy "trudny moment dla koalicji rządowej". - Muszą zapaść jakieś rozstrzygnięcia dotyczące Izby Dyscyplinarnej. Tu chcę powiedzieć jasno w imieniu przynajmniej części opozycji, że jeżeli procedowany będzie projekt prezydencki to niech PiS się nie martwi o większość. Wiadomo, że tego projektu nie poprze Solidarna Polska, ale pod pewnymi warunkami być może za tym projektem gotowa jest zagłosować część opozycji - mówił. Dodał, że mówi w imieniu Porozumienia, ale myśli, że "także w innych klubach i kołach jest taka refleksja, że trzeba zrobić wszystko, żeby odblokować fundusze z Krajowego Planu Odbudowy".
Gowin o inwigilowaniu Pegasusem
Stwierdził, że nie zdziwił się, że nie był inwigilowany Pegasusem. - Uważam, że byłoby rzeczą absolutnie skandaliczną i sprzeczną ze standardami jakiegokolwiek demokratycznego państwa prawa, gdyby takie osoby jak wicepremier, a spekulowano także o takiej osobie jak prezydent państwa, były podsłuchiwane - powiedział.
Powiedział, że podsłuchiwanie szefa sztabu wyborczego opozycji także jest "skandaliczne" i dlatego Porozumienie jest za powołaniem komisji śledczej w tej sprawie. - Ze świadomością, że prawie na pewno do tego nie dojdzie, ale wrócimy do tej sprawy w następnej kadencji - dodał.
- Uważam, że polskie służby powinny dysponować, zwłaszcza w tych trudnych czasach, wszelkimi najnowocześniejszymi urządzeniami - stwierdził. Dodał, że kupowanie i używanie takiego sprzętu działo się bez jego wiedzy jako wicepremiera i nie może wykluczyć, że również "bez wiedzy premiera". - Nawet gdyby działania służb były w pełni uzasadnione trzeba to wyjaśnić, komisja jest potrzebna - mówił.
Ocenił, że nawet jeśli nie było intencją dotarcie do taktyki politycznej opozycji "to takie mogły być skutki uboczne" i co najmniej w momencie, kiedy Krzysztof Brejza został szefem sztabu "podsłuchy powinny być odłączone".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24