Zarzut znieważenia funkcjonariusza publicznego podczas czynności służbowych zapowiada stołeczna policja wobec mężczyzny, który w środę rzucił tortem w sędzię od sprawy Czesława Kiszczaka. Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności lub kara do roku więzienia. Po incydencie warszawski sąd zaostrza środki bezpieczeństwa.
W środę sędzia, która badała, czy zawiesić proces b. szefa MSW Czesława Kiszczaka za przyczynienie się do śmierci dziewięciu górników kopalni "Wujek" w 1981 r., została zaatakowana tortem. Jak przekazał Adam Słomka, który był wśród grupy protestujących, tortem rzucił internowany w stanie wojennym działacz Solidarności Zygmunt Miernik.
"Mamy do czynienia ze złamaniem prawa"
Jak poinformował w czwartek rzecznik komendanta stołecznego policji asp. Mariusz Mrozek, policja z Woli przyjęła zawiadomienie sędzi Anny Wielgolewskiej o przestępstwie z art. 226 Kodeksu karnego. - Sprawca jest ustalony. Obecnie nie wrócił jeszcze z Warszawy do miejsca zamieszkania. Jeśli zostanie zatrzymany, zostanie przesłuchany i usłyszy zarzut z art. 226 - powiedział Mrozek.
Wcześniej rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowki zapewnił, że zatrzymanie to kwestia najbliższego czasu. - Tu mamy do czynienia ewidentnie ze złamaniem prawa. Każdy, kto ma nawet najlepszą kartę, jaka wywodzi się z przeszłości, musi zdawać sobie sprawę z tego, że prawo jest po to, by go przestrzegać - podkreślał. Mężczyzna może usłyszeć zarzuty ataku na osobę, która pełni funkcję publiczną, a także naruszenia powagi sądu.
Będzie bezpieczniej
Po środowym zajściu warszawski sąd zaostrzył środki bezpieczeństwa. Od dziś do sądu można wnosić tylko rzeczy "niezbędne w postępowaniu sądowym". Rzeczniczka warszawskiego Sądu Okręgowego Agnieszka Domańska powiedziała, że dla zapewnienia większego bezpieczeństwa wydano w czwartek zarządzenie prezesa Małgorzaty Kluziak, zmieniające od tego dnia regulamin regulujący tę kwestię. - Dodano zapis, że wolno będzie wnosić tylko przedmioty niezbędne w postępowaniu przed sądem - oświadczyła. Zgodnie z regulaminem "przedmioty zbędne" trzeba oddawać do depozytu. Trzeba tam też oddawać bagaż "mogący utrudniać poruszanie się innych osób" po terenie sądu. Regulamin stwierdza też m.in, że zabrania się prowadzenia w obiektach sądowych "akcji agitacji i demonstracyjnych" bez zgody prezesa. Sędzia nie zaprzeczyła, pytana czy także dziennikarze będą objęci tymi rygorami. Nie wiadomo, czy policjanci pilnujący wejścia do sądu nie uznają za przedmiot niespełniający wymogów nowego regulaminu np. dyktafonu czy laptopa z zasilaczem.
Duże wątpliwości co do nowych obostrzeń ma dr prawa Adam Bodnar z zarządu Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. - Czy pospieszne przyjmowanie nowych przepisów, mogących mieć swe konsekwencje, jest najlepszą reakcją na incydent z tortem? - spytał. - Jeśli iść tym tropem, to możemy być skazani na zabieranie butów, bo przecież pewien kiedyś dziennikarz rzucił butem w prezydenta USA - dodał sarkastycznie.
Autor: nsz,mn/ja/k / Źródło: TVN24, PAP