"Ta historia wyjątkowo nas poruszyła, postawiliśmy sobie za punkt honoru odnalezienie tego kota"

Strażacy uratowali kota, który zaginął po pożarze bloku
Mieszkanka Ząbek o wizycie w mieszkaniu po pożarze
Źródło: TVN24
- Jedna historia wyjątkowo nas poruszyła - mówią strażacy z OSP w Ząbkach, którzy pomagali gasić pożar bloku na osiedlu Kopernika. Już podczas akcji gaśniczej ratowali z budynku także zwierzęta, nie tylko psy, ale też m.in. świnki morskie. Po pożarze jeden z mieszkańców poprosił ich o pomoc w odnalezieniu zaginionego kota, za którym tęskniła cała rodzina, a szczególnie jego syn. Strażacy poszukiwania zwierzaka postawili sobie za punkt honoru.
Kluczowe fakty:
  • W czwartek wieczorem w jednym z bloków na ulicy Powstańców w podwarszawskich Ząbkach wybuchł pożar.
  • Ogień strawił poddasze budynku w kształcie litery U, gdzie - na najwyższych kondygnacjach - znajdowały się dwupoziomowe mieszkania.
  • Z informacji przekazanych przez wojewodę mazowieckiego Mariusza Frankowskiego wynika, że w 211 mieszkaniach mieszkało ponad 500 osób.
  • Służby podawały, że nie było ofiar wśród ludzi i zwierząt. Niektórzy mieszkańcy wciąż szukają jednak swoich pupili, które zaginęły podczas pożaru i akcji ratunkowej.
  • Ochotnicza Straż Pożarna w Ząbkach opisała jedną z takich akcji, która szczególnie ich wzruszyła.

"Musimy się z Wami podzielić tą historią, bo totalnie skradła nasze serca" - napisali w mediach społecznościowych strażacy z OSP w Ząbkach. Już podczas akcji ratowniczo-gaśniczej wynosili nie tylko psy, ale i świnki morskie oraz inne zwierzaki. "Niestety – z kotami to już zupełnie inna liga. To sprytne, niezależne istoty, z którymi nie ma miękkiej gry" - przyznali.

Strażacy poinformowali też, że tylko w niedzielę - na prośbę właścicieli - udało się odłowić dwa koty z górnych pięter. "Ale jedna historia wyjątkowo nas poruszyła" - wskazali.

Pożar w Ząbkach
Pożar w Ząbkach
Źródło: TVN24

Pożar przekreślił ich plany, zaginął ich kot

"Przyszedł do nas bardzo zamyślony, zmartwiony pan. Powiedział, że jego kot nadal biega gdzieś po górze, a w domu wszyscy za nim bardzo tęsknią - zwłaszcza dziecko. Zaczęliśmy rozmawiać, słuchaliśmy, jak opowiada o tym, że pożar przekreślił ich plany urlopowe... I wtedy, patrząc na jego minę, słuchając tonu głosu – postawiliśmy sobie za punkt honoru odnalezienie tego kota. Po prostu musimy go znaleźć" - napisali strażacy.

Już przy pierwszej próbie udało się namierzyć kota, który był niezwykle płochliwy. Zwierzę uciekło. Przy drugiej próbie kot - jak podali druhowie - "zniknął jak duch". Strażacy jednak tak łatwo się nie poddali.

"Do trzeciego podejścia dołączyła Natalia z OSP Kobyłka – specjalistka od spraw beznadziejnych i generalnie takich nie do zrobienia. Gdy zaoferowała pomoc – nie mieliśmy wątpliwości, że to będzie strzał w dziesiątkę. I co? Udało się? Oczywiście, że tak. Natalia złapała uciekiniera już po kilku minutach, po tym jak zamknęła się z nim na balkonie i stoczyła z nim naprawdę srogą walkę – sam na sam. Kot nie zamierzał się poddać bez walki, ale i Natalia nie odpuszczała. Wyszła z niej zwycięsko – wynosząc go z balkonu jak trofeum" - podali strażacy.

Przyznali też, że kot nie podzielał ich radości – musiał zostać "przekonany do współpracy przez strażaka". Później został zabezpieczony w transporterze.

dron
Pożar w Ząbkach. Zdjęcia z drona

"Nie mogę oderwać kota od syna"

"Zadzwoniliśmy do właściciela, który wcześniej zapewniał, że pojawi się o każdej porze dnia i nocy. No i dotrzymał słowa – był w parę minut. Nie obyło się bez łez wzruszenia i mocnych przytulasów przy przekazaniu kociaka. Ta wdzięczność... to coś, co zostaje w nas na długo. To właśnie takie momenty dają nam siłę i przypominają, dlaczego robimy to, co robimy" - przyznała OSP Ząbki.

"Mamy nadzieję, że ten turbo kot nie ma nam za złe, że turbo Natalia była jednak sprytniejsza. I że już teraz mruczy bezpiecznie tam, gdzie jego miejsce – przy swojej rodzinie. A my tylko dodamy na koniec jedno: współpraca między jednostkami straży pożarnej potrafi zdziałać cuda" - podsumowali strażacy.

Ich post skomentował również właściciel kota, udostępniając zdjęcie syna z odnalezionym pupilem. "Najlepsi z najlepszych OSP Ząbki. Nie mogę oderwać kota od Syna i Syna od kota. Wielkie podziękowania dla Pani Natalii - Nasza Bohaterka" - napisał.

Kilkuset strażaków i trudna akcja gaśnicza

Przypomnijmy: pożar bloku przy ulicy Powstańców wybuchł w czwartek wieczorem. Ogień strawił górne kondygnacje budynku w kształcie litery U. Akcja gaśnicza trwała całą noc. Płonęły wszystkie lokale mieszkalne na czwartej kondygnacji. Pozostałe mieszkania, według strażaków, również są zniszczone przez zalanie albo przez przedostanie się do nich ognia. Ogień przedostał się nawet do kondygnacji piwnicznej, gdzie znajdował się parking. W kulminacyjnym momencie akcji gaśniczej na miejscu pracowało 45 samochodów gaśniczych, pięć cystern, osiem podnośników i drabin, 19 samochodów innych - w sumie 77 pojazdów, ponad 300 strażaków, z czego ponad 100 to ratownicy Państwowej Straży Pożarnej i około 200 Ochotniczej Straży Pożarnej. Strażacy, którzy przeszukali wszystkie pomieszczenia, nie znaleźli ofiar. Trzy osoby, które znajdowały się na zewnątrz obiektu, doznały "bardzo lekkich urazów" i nikt nie trafił do szpitala. Poszkodowanych zostało trzech ratowników, w tym dwóch funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej. Wiele osób straciło swój dobytek, a po pożarze mieszkańcy wciąż szukają swoich zaginionych zwierzaków.

W piątek Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo w sprawie pożaru. Jest prowadzone pod kątem "sprowadzenia zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mającego postać pożaru".

Czytaj także: