Właściciele jednej z cukierni na Krupówkach w Zakopanem na dwa dni zawiesili działalność. Istniejący od ponad 50 lat zakład korzysta z pieca opalanego węglem, a tego zabrakło.
W jednej z cukierni na zakopiańskich Krupówkach 11 i 12 września klienci nie mogli kupić żadnych wypieków. Lokal został zamknięty na dwa dni z powodu braku węgla.
"Przez 52 lata nic takiego nie miało miejsca"
Przedsiębiorstwo istnieje już od ponad 50 lat, jednak - jak przyznają cukiernicy - prowadzenie działalności jeszcze nigdy nie było tak trudne. - Przez 52 lata nic takiego nie miało miejsca - mówi Karolina Dudzik, pracownica rodzinnej cukierni.
Decyzja o ograniczeniu działalności cukierni zapadła w ubiegłym tygodniu. Jak tłumaczy Dudzik, chodzi o to, żeby "jakoś przetrwać ten ciężki czas", bo obecnie cukiernia potrzebuje do działania około pięciu ton węgla miesięcznie, a w okresie świątecznym to zapotrzebowanie wzrośnie do ośmiu ton.
"Dziś przywieźli węgiel, na tydzień wystarczy"
Węgiel potrzebny jest w cukierni do wypiekania tortów i drożdżówek. Cukiernicy na Krupówkach korzystają z pieca opalanego węglem, działającego w lokalu - jak mówi Karolina Dudzik - "z dziada, pradziada".
Pracownica cukierni pokazała naszemu reporterowi piec, w którym wypiekają się ciasta. W środę cukiernicy przygotowywali już partię produktów, które w najbliższych dniach mają trafić na półki. - Troszkę węgla jest. Dzisiaj przywieźli, myślę, że na tydzień wystarczy - powiedziała nam Dudzik.
Nie wszyscy z 11 pracowników mają jednak co robić w okresie zamknięcia, dlatego wykorzystują zaległe urlopy.
Karolina Dudzik podkreśliła, że cukiernicy oczekują od rządu wsparcia małych przedsiębiorstw.
Źródło: TVN24