W związku z rosnącym zagrożeniem powodziowym zarządzono ewakuację kilkuset mieszkańców Głuchołazów, a także część mieszkańców wsi Morów. Państwowa Straż Pożarna poinformowała, że do godziny 6 rano w sobotę strażacy odnotowali w całej Polsce 1300 interwencji związanych z usuwaniem skutków deszczu.
"Ciężka noc w Głuchołazach. Przed godziną 3 wobec podnoszącego się stanu Białej Głuchołaskiej i po naradzie z MSWiA i KGPSP, burmistrz podjął decyzję o ewakuacji mieszkańców kilku ulic przylegających do rzeki" – napisał na platformie X szef MSWiA Tomasz Siemoniak.
"Do akcji ruszy 60 policjantów, a miasto i rzekę zabezpiecza w tej chwili 100 strażaków. Zostajemy z wiceministrem Leśniakiewiczem do rana w powiecie nyskim - o 8 rano sztab kryzysowy w starostwie" – dodał.
Podczas porannego posiedzenia sztabu Siemoniak mówił, że "w takich sytuacjach kryzysowych najważniejsze jest to, co przed nami". - Na tym skupimy tę oprawę, bo najbliższe kilkanaście, kilkadziesiąt godzin według prognoz pogody będzie decydujące dla tego, jak tutaj sytuacja będzie przebiegała - mówił.
- Jestem w kontakcie ze wszystkimi wojewodami tego pasa południowego i z wojewodą wielkopolskim. W różnych miejscach podjęliśmy bardzo duże przygotowania - powiedział.
- Chcę podziękować też wicepremierowi (Władysławowi) Kosiniakowi-Kamyszowi za jego decyzję o wsparciu (ze strony) wojska zawodowego i wojsk terytorialnych. Jest absolutnie ważne, znaczące i wspiera Państwową Straż Pożarną i OSP w rozmaitych działaniach - podkreślał.
Ponad 1300 interwencji do sobotniego poranka
W sobotę rano Państwowa Straż Pożarna poinformowała, że do godziny 6 rano strażacy odnotowali 1300 interwencji związanych z usuwaniem skutków deszczu. Jak poinformowała PSP na platformie X, najwięcej interwencji miało miejsce na terenie województw: dolnośląskiego - 650, opolskiego - 231, śląskiego - 173, małopolskiego - 76 oraz wielkopolskiego - 48.
W Głuchołazach rzeka Biała Głuchołaska osiągnęła poziom ponad dwa metry powyżej stanu alarmowego. "Miasto i rzekę zabezpiecza w tej chwili około 100 strażaków, w tym między innymi 2 plutony wsparcia z woj. łódzkiego" - podała PSP.
Ewakuacja częściowa w związku z wysoką wodą nastąpiła także w miejscowości Morów (woj. opolskie). Do powiatu prudnickiego zadysponowano dwa plutony wsparcia z Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej w Kielcach.
Ewakuowano też część mieszkańców wsi Jarnołtówek położonej w gminie Głuchołazy.
"W woj. dolnośląskim, bardzo trudna sytuacja jest w powiecie kłodzkim, gdzie odnotowano już około 200 zdarzeń" - przekazała PSP.
Według informacji przekazywanych przez straż pożarną na platformie X, do powiatu nyskiego udał się zastępca komendanta głównego PSP nadbryg. Józef Galica, gdzie wspólnie z ministrem Spraw Wewnętrznych i Administracji Tomaszem Siemoniakiem oraz wiceministrem Wiesławem Leśniakiewiczem odebrali meldunki o sytuacji powodziowej na terenie powiatu.
IMGW poinformowało, że nad południową i centralną częścią województwa opolskiego wolno przesuwa się strefa deszczu, w której występują opady o natężeniu od 10 do 15 litrów deszczu na godzinę.
"Jeżeli rzeka wyjdzie stąd, to na pewno mnie odwiedzi"
W Głuchołazach jest reporter TVN24 Maciej Warsiński, który rozmawiał z mieszkańcami o zagrożeniu powodziowym. Pan Edward wspomniał powódź z 1997 roku. - Wtedy było jeszcze gorzej, bo rzeką szły drzewa. Na ten czas nie ma wielkiego niepokoju, bo tylko idzie sama woda - mówił.
Mężczyzna mieszka w odległości około 150 metrów od rzeki. - Jeżeli rzeka wyjdzie stąd, to na pewno mnie odwiedzi - powiedział.
- Z tego co pamiętam, to tutaj wiele rzeczy po prostu zniszczono, które chroniły miasto przed powodzią. Były specjalne kanały, które odprowadzały wodę. Ich nie ma, zasypane, zabetonowane, zamurowane - komentował.
Wspominając powódź z 1997 roku, mówił, że "po prostu obudziliśmy się i już była woda". - Nie zdążył nikt zareagować, bo tak woda przybrała i uderzyła, że głowa boli. Cały tydzień padało i najgorsze jest to, że, po czeskiej stronie lasy przestały przyjmować wodę i to poszło szybko - mówił.
Ewakuacja w Lądku-Zdroju na Dolnym Śląsku
Z powodu zagrożenia zalaniem kilkudziesięciu domów ewakuowano ich mieszkańców w Lądku-Zdroju na Dolnym Śląsku. Rzeka Biała Lądecka przekroczyła tam stan alarmowy o 67 cm i w pobliżu trzech ulic może dojść do podtopień posesji.
Inspektor ds. zarządzania kryzysowego w gminie Lądek-Zdrój Adam Rodak powiedział w sobotę rano, że ewakuowano mieszkańców trzech ulic: Widok, Langiewicza i Wiejskiej.
- Znajduje się tam kilkadziesiąt domów. Większość mieszkańców ewakuowała się sama do swoich bliskich czy znajomych. A w przygotowanym przez gminę miejscu ewakuacyjnym przebywa w tym momencie siedem osób- powiedział Rodak.
Dodał, że zagrożone posesje jeszcze nie są jeszcze zalewane i służby robią wszystko, by do tego nie doszło.
- Stan wody w rzece jest wysoki, ale jeszcze nie wystąpiła ona z koryta. Pracujemy ze strażakami, z przedstawicielami Wód Polskich, pracownicy pomocy społecznej opiekują się osobami ewakuowanymi. Deszcze pada, ale nie jest nawalny - powiedział inspektor Rodak.
Biała Lądecka w Lądku-Zdroju przekroczyła stan alarmowy o 67 cm. W leżących nad tą rzeką Ołdrzychowicach Kłodzkich może dojść do prewencyjnej ewakuacji części mieszkańców. Zostali już oni uprzedzeni o tej możliwości, ale decyzja jeszcze nie zapadła.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24