Trybunał Konstytucyjny uznał w czwartek, że niektóre zapisy Traktatu o Unii Europejskiej, o jakie pytał premier Mateusz Morawiecki, są niezgodne z polską konstytucją. Decyzję Trybunału komentowali goście TVN24. - Ten wyrok jest kuriozalny - ocenił mecenas Ryszard Kalisz w programie "Tak jest". Sędzia Piotr Gąciarek uważa, że należy uznać go za "nieistniejący". - Konstytucja nie daje polskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu prawa oceny orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie o tym rozstrzyga i nie może rozstrzygać - mówił z kolei profesor Maciej Gutowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Trybunał Konstytucyjny w pełnym składzie, pod przewodnictwem prezes Julii Przyłębskiej, kontynuował w czwartek rozprawę zainicjowaną wnioskiem premiera Mateusza Morawieckiego z końca marca, dotyczącym zgodności z konstytucją niektórych z przepisów Traktatu o Unii Europejskiej. Zarzuty zawarte w liczącym blisko 130 stron wniosku premiera sprowadzają się między innymi do pytania o zgodność z polską konstytucją zasady pierwszeństwa prawa Unii Europejskiej oraz zasady lojalnej współpracy Unii i państw członkowskich. W czwartek TK uznał, że część przepisów unijnych, o które pytał szef rządu, jest niezgodna z konstytucją.
Kalisz: wyrok TK jest kuriozalny
Czwartkowe orzeczenie TK komentowali goście programu "Tak jest": mecenas Ryszard Kalisz i sędzia Piotr Gąciorek, wiceprezes stołecznego oddziału Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia".
Kalisz nazwał wyrok "kuriozalnym". - To są banialuki, rzeczy nie do pomyślenia, wypowiadane przez profesjonalnych prawników - ocenił.
Przypomniał, że "Polska rękami prezydenta Lecha Kaczyńskiego podpisała Traktat Lizboński i on obowiązuje w pełni wszystkie kraje członkowskie Unii Europejskiej". - Nie może być tak, że jakikolwiek kraj mówi, że poszczególne przepisy tego traktatu nie będą go obowiązywały, bo wtedy sam się wystawia poza Unię Europejską - stwierdził. - Trybunału Julii Przyłębskiej nikt w Polsce, ani na świecie, ani w Unii Europejskiej nie traktuje poważnie - dodał.
W jego ocenie istnieje "wielkie niebezpieczeństwo, że Jarosław Kaczyński przy pomocy Przyłębskiej oraz Morawieckiego wyprowadzi nas z Unii Europejskiej". - To, co PiS, pani prezes Przyłębska, nazywa konstytucją, to nie jest konstytucja. To są normy konstytucyjne w sposób bezprawny zmienione ustawami. Ustawami wprowadzono neo-KRS, która działa niezgodnie z polską konstytucją. Ustawą wprowadzono sąd specjalny, a tylko na czas wojny można wprowadzać sądy specjalne, który nazwano Izbą Dyscyplinarną. A konstytucję można zmienić tylko w specjalnym trybie - wskazał Kalisz.
Sędzia Gąciarek: ten wyrok należy uznać za nieistniejący
W ocenie sędziego Gąciarka "problemem nie jest to, że prawo europejskie jest niezgodne z konstytucją". - Oczywiście, że jest to nieprawda. To niektóre polskie ustawy, te, które niszczą wymiar sprawiedliwości, rzeczywiście są nie do pogodzenia z europejskim porządkiem prawnym, którego zobowiązaliśmy się przestrzegać - uznał.
W jego ocenie "ten wyrok w istocie należy uznać za nieistniejący". - Panowie (Mariusz) Muszyński, (Jarosław) Wyrembak i (Justyn) Piskorski z tego składu, bo Trybunał orzekał w pełnym składzie, nie są sędziami. To są osoby, które uzurpują sobie prawo do bycia sędziami TK - stwierdził Gąciarek. Jak podkreślił, "wyrok Trybunału Konstytucyjnego musi być wydany przez legalnie powołane osoby".
Według sędziego wyrok TK "nie wywrze żadnego skutku prawnego, gdyż polski Trybunał Konstytucyjny nie jest władny uchylić przepisu traktatu międzynarodowego".
Prof. Gutowski: Trybunał Konstytucyjny nie ma racji
Wcześniej gościem TVN24 był profesor Maciej Gutowski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Tłumaczył on, że TSUE w swoich orzeczeniach "nie wypowiada się na temat ustroju polskiego sądownictwa - wskazując, że ustrój sądownictwa to sprawa państw członkowskich - a jedynie standardu bezstronności i niezawisłości, który musi być zagwarantowany w każdym państwie członkowskim, żeby ten system naczyń połączonych, jakim jest Unia Europejska mógł działać prawidłowo". - Każdy człowiek musi mieć w prawie państw członkowskich Unii zapewniany ten sam standard orzeczniczy - podkreślił.
W jego ocenie "Trybunał nie ma racji mówiąc, że to orzeczenie (TSUE) może być badane przez polski Trybunał Konstytucyjny". - Konstytucja nie daje polskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu prawa oceny orzeczeń TSUE. Nie o tym rozstrzyga i nie może rozstrzygać - wskazał profesor.
Jak mówił, Polska "po pierwsze musi przestrzegać pierwszeństwa prawa unijnego, bo to wynika z art. 91. ust. 2. konstytucji, po drugie musi przestrzegać wiążącego prawa międzynarodowego, a po trzecie zgodziła się wyraźnie w traktatach na to, że poddaje się rozstrzygnięciom TSUE". - Ja rozumiem, że one dzisiaj są dla rządzących niewygodne. Dlatego, że wszelkie zmiany - dokonane zwykłymi ustawami, tutaj nie było żadnych zmian konstytucyjnych w ostatnich sześciu latach - dzisiaj Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i Europejski Trybunał Praw Człowieka kwestionują, jako niezgodne ze standardem bezstronności, który jest wymagany w Unii Europejskiej i w konwencjach międzynarodowych - zwrócił uwagę Gutowski.
Jak dodał, "to rozumienie staje się przedmiotem wniosku premiera do Trybunału Konstytucyjnego, a dziś przedmiotem tego interpretacyjno-zakresowego rozstrzygnięcia TK". - Czyli, krótko mówiąc, Trybunał Konstytucyjny mówi, jak chciałby rozumieć traktaty i mówi, że nie da się ich rozumieć, tak jak TSUE, bo to, jak rozumie TSUE, jest niezgodne z polską konstytucją. Tylko, że TSUE nic nie mówi o polskiej konstytucji. Mówi o ustawach, które w ciągu sześciu lat zostały przyjęte i które pozwoliły na to, by wyeliminować standardy właściwe państwom europejskim - wyjaśnił prawnik.
Wniosek premiera
Premier sformułował swój wniosek do TK po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z początku marca w sprawie możliwości kontroli przez sądy prawidłowości procesu powołania sędziego. Szef rządu zakwestionował przepisy, które w zaskarżonym rozumieniu uprawniają lub zobowiązują organ do odstąpienia od stosowania polskiej konstytucji lub nakazują stosować przepisy prawa w sposób niezgodny z nią.
Premier zaskarżył też normę Traktatu w rozumieniu, w którym uprawnia lub zobowiązuje organ do stosowania przepisu, który na mocy orzeczenia TK utracił moc obowiązującą. Istotne zastrzeżenia konstytucyjne premiera budzi też zaskarżony przez niego przepis prawa unijnego w rozumieniu, które uprawnia sąd do kontroli niezawisłości sędziów powołanych przez prezydenta oraz uchwał nowej Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie powołania sędziów.
Rozprawy Trybunału Konstytucyjnego przekładane i przerywane kilkukrotnie
Trybunał zajmował się sprawą wniosku premiera po raz pierwszy 13 lipca w składzie pięciorga sędziów TK. Poza prezes Przyłębską i sędzią Bartłomiejem Sochańskim, który jest sprawozdawcą, w składzie byli też wtedy sędziowie: Jakub Stelina, Michał Warciński i Leon Kieres, który już zakończył swoją kadencję w TK.
Stanowiska przedstawili wtedy uczestnicy postępowania. Przedstawiciele Prezydenta RP, Sejmu i Prokuratora Generalnego poparli stanowisko premiera o wyższości polskiej konstytucji nad prawem UE. Z tym zdaniem nie zgodził się ówczesny RPO Adam Bodnar.
Przed Trybunałem zakończyła się wtedy część rozprawy, w której poszczególni uczestnicy odnieśli się do stanowisk pozostałych stron, po czym prezes Przyłębska zarządziła przerwę do 15 lipca. Ale 14 lipca termin kontynuacji rozprawy został przełożony na 3 sierpnia. 15 lipca natomiast TK zdecydował, że rozpatrzy sprawę w pełnym składzie.
22 lipca termin rozprawy ponownie przełożono - na 31 sierpnia. Wtedy gdy sprawą zajął się już pełen skład, w związku z wnioskami złożonymi przez pełnomocnika Rzecznika Praw Obywatelskich Trybunał nie przeszedł do jej merytorycznego rozpoznawania, a prezes Przyłębska ogłosiła przerwę do 22 września. Rzecznik złożył wniosek w sprawie wyłączenia sędziego Stanisława Piotrowicza – RPO wskazywał między innymi, że sędzia ten, jeszcze jako poseł i przedstawiciel klubu parlamentarnego PiS, był "jednym z kluczowym polityków, który przeprowadzał zmiany w sprawie sądownictwa". Chciał też, aby TK rozpoznawał tę sprawę od początku, a strony ponownie przedstawiły swe stanowiska.
22 września natomiast prezes TK Julia Przyłębska ogłosiła przerwę w rozprawie przed fazą pytań sędziów do uczestników tego postępowania - jak mówiła - między innymi w celu przygotowania przez sędziów "wnikliwych pytań" do stron. 30 września Trybunał kontynuował rozprawę i zadawał stronom postępowania pytania. Po południu tego samego dnia Przyłębska ogłosiła przerwę do 7 października.
Źródło: PAP, tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24