Polska powinna zawetować budżet Unii Europejskiej, jeśli znajdą się tam zapisy uzależniające wypłatę środków od praworządności - powiedział minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Jego zdaniem "nie ma innej możliwości wobec bezprawia, które proponują największe kraje Unii Europejskiej".
W ubiegłym tygodniu negocjatorzy Parlamentu Europejskiego i niemieckiej prezydencji wypracowali porozumienie w sprawie mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z praworządnością. Zakłada ono, że Komisja Europejska będzie mogła uruchomić mechanizm prowadzący do zamrożenia środków, na przykład przy zagrożeniu dla niezależności sądownictwa w danym kraju. Ostateczna decyzja należy do przywódców państw, ale zapadać będzie większością kwalifikowaną.
Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że "Polska nie może zaakceptować tych mechanizmów w takiej wersji, gdyż prowadzi to do prymatu politycznych i arbitralnych kryteriów nad oceną merytoryczną". W sprawie tego mechanizmu skierował list do unijnych przywódców, w którym zagroził wetem budżetu Unii Europejskiej, jeśli taki system zostanie uruchomiony.
Ziobro: nie chodzi o żadną praworządność, chodzi o radykalne ograniczenie suwerenności
Na konferencji prasowej w poniedziałek głos w tej sprawie zabrał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - To jest kwestia, która będzie rozstrzygać o tym, czy Polska będzie suwerennym podmiotem w ramach wspólnoty, czy też zostanie poddana politycznemu zniewoleniu - ocenił.
Jego zdaniem "nie chodzi o żadną praworządność". - To tylko pretekst, piękne słowo, które trafia do ucha. Chodzi o instytucjonalne, polityczne zniewolenie, radykalne ograniczenie suwerenności - powiedział minister.
Przypomniał, że Solidarna Polska już na etapie negocjacji budżetowych w Radzie Europejskiej "zgłaszała, by pan premier skorzystał z prawa weta". - Teraz jest ten moment, gdy po raz kolejny jest możliwość skutecznego wykorzystania realnej władzy, jaką traktaty przypisują poszczególnym państwom - dodał.
Ziobro: Polska powinna użyć weta
Minister sprawiedliwości poinformował, że zajął stanowisko w tej sprawie i wysłał list do premiera Morawieckiego. - Mówimy "nie" i wskazujemy, że Polska powinna użyć weta - powiedział.
W jego ocenie "nie ma innej możliwości wobec bezprawia, które proponują największe kraje Unii Europejskiej wraz z Komisją Europejską". Dodał, że należy "skorzystać z tych środków, które gwarantują nam obronę naszych własnych interesów". Zdaniem ministra decyzje, o których mowa, dotyczą "spraw zasadniczych" i będą rozstrzygać o tym, co "przez dziesięciolecia będzie odbijać się na jakości życia Polaków".
Ziobro ocenił, że propozycja powiązania wypłat z budżetu z praworządnością "jest wymierzona w podstawowe interesy Polski". - Niezależnie jakie by to powodowało konsekwencje, Polska i wszyscy polscy politycy powinni mówić jednym głosem: nie zgadzamy się na takie rozstrzygnięcia, nie zgadzamy się na tak radykalne uderzenie w pozycję Polski, nie zgadzamy się na tak radykalne ograniczenie suwerenności Polski i dlatego składamy weto, ponieważ chcemy, aby nasze podstawowe interesy były wysłuchiwane - powiedział minister.
Rozwiązanie dotyczące praworządności - w ocenie ministra - "jest bezprawiem w rozumieniu traktatów". - O kuriozum tej sytuacji świadczy to, że mamy do czynienia z hasłem obrony praworządności i [propozycją - przyp. red.] w sposób ostentacyjny łamiącą praworządność - przekonywał.
Ziobro: brak weta oznaczałby całkowitą utratę zaufania do premiera
Szef resortu sprawiedliwości został zapytany na konfernecji, co się stanie, jeśli premier nie zdecyduje się na weto. - Rozumiem, że to jest kwestia teoretycznych rozważań. Słuchając wypowiedzi pana premiera i innych polityków PiS-u - na czele z prezesem [Jarosławem - przyp. red.] Kaczyńskim - nie mam wątpliwości, że to są zbieżne oceny z tym, co tutaj zaprezentowaliśmy na konferencji - odparł.
Jak dodał, jeśli Morawiecki nie zawetowałby weta, "oznaczałoby to całkowitą utratę zaufania do premiera ze wszystkimi tego konsekwencjami".
- Ale mamy ten komfort, że nie jesteśmy w takiej sytuacji, myślimy zgodnie - zaznaczył.
Jaki: to jest dyskusja o tym, czy Polacy mają mieć wpływ na to, co będzie działo się w kraju
Głos na konferencji zabrał też między innymi europoseł PiS Patryk Jaki, członek Solidarnej Polski. - Zadajmy sobie pytanie, co to praworządność. Klasyczna definicja to działanie na podstawie i w granicach prawa. To jest bardzo ważne, żebyśmy rozumieli o czym rozmawiamy - mówił eurodeputowany PiS Patryk Jaki.
Jaki wspomniał, "jedyna procedura na jaką Polska zgodziła się przy zmianie traktatów [unijnych - przyp. red.], to słynna procedura z artykułu 7". - Ta procedura wobec Polski toczy się już od kilku lat. Osoby, które oskarżają Polskę, nie są w stanie nawet przejść do drugiego etapu, dlatego że nie mają wymaganej traktatami większości - powiedział
Eurodeputowany PiS wskazał na punkty z obecnie obowiązującej oceny jakościowej, "za które grozi nam zabranie pieniędzy". Wśród nich znalazło się między innymi: "funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego", "sposób powołania pierwszego prezesa Sądu Najwyższego", powiązanie funkcji ministra sprawiedliwości z funkcją prokuratora generalnego, a także to, że "Rzecznik Praw Obywatelskich stoi w obliczu trudnego otoczenia ze strony rządzącej większości politycznej".
- Organizacja sądownictwa, obszar kultury, redystrybucji środków, obszar oświaty, definicji rodziny - wszystkie te kompetencje są zastrzeżone do państw członkowskich. To jest dyskusja o tym, czy Polacy mają mieć wpływ na to, co będzie działo się w ich kraju. To jest nowy mechanizm ustrojowy, który zostanie na lata. Proszę sobie wyobrazić, że Polacy głosują w przyszłości na jakiś program, ale on się nie podoba urzędnikom unijnym. I wtedy, dzięki takiemu mechanizmowi, Polacy mogą sobie mówić, a i tak urzędnik unijny zdecyduje jak ma być w Polsce - mówił Jaki.
"Mamy do czynienia z procesem politycznym, który służy obejściu traktatów"
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta powiedział, że "wchodząc do Unii Europejskiej, umówiliśmy się na pewne sprawy z państwami członkowskimi i z organami Unii Europejskiej". - Dzisiaj te fundamentalne zasady są łamane. Łamane są przez polityków w szczególności niemieckich, którzy dążą do stworzenia mechanizmów podległości politycznej tych państw członkowskich, które w ramach swoje suwerenności realizują inną niż porządna przez Berlin czy Bruksela agendę - mówił.
- Mamy do czynienia z procesem politycznym, który służy obejściu traktatów - ocenił.
Na konferencji wystąpili też inni politycy Solidarnej Polski: minister bez teki Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości Michał Woś i wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24