W czwartek przed Sądem Okręgowym przesłuchany został kolejny - już były - funkcjonariusz Biura Ochrony Rządu w sprawie wypadku rządowej kolumny, gdzie w jednym z pojazdów znajdowała się ówczesna premier Beata Szydło. - Mimo upływu czasu wierzę w sprawiedliwość - powiedział reporterowi TVN24 Sebastian Kościelnik, kierowca seicento oskarżony o spowodowanie zderzenia. Kolejna rozprawa apelacyjna w sprawie wypadku zaplanowana jest na 14 września.
Jak dowiedział się reporter TVN24 Mateusz Półchłopek, w czwartek w sądowej kancelarii tajnej przesłuchiwany był kolejny z byłych funkcjonariuszy byłego Biura Ochrony Rządu (formacja została zastąpiona Służbą Ochrony Państwa). O ponowne przesłuchanie oficerów BOR wnioskował obrońca Sebastiana Kościelnika, kierowcy seicento, z którym w 2017 roku w Oświęcimiu zderzyły się rządowe limuzyny.
Prokuratura: kwestia użycia sygnałów dźwiękowych nie zmienia obrazu zdarzenia
Ponowne przesłuchiwanie przez sąd funkcjonariuszy to efekt wywiadów, których między innymi dla "Czarno na Białym" TVN24 udzielił były oficer BOR Piotr Piątek. Przyznał, że podczas poprzednich przesłuchań nie mówił prawdy na temat użycia przez rządową kolumnę sygnałów dźwiękowych. Jak twierdził, w tej sprawie kłamali również inni funkcjonariusze, a pojazdy używały jedynie sygnałów świetlnych.
Zdaniem obrony to okoliczność istotna w ustaleniu, czy kolumna, którą poruszała się ówczesna premier Beata Szydło, była uprzywilejowana. Innego zdania jest prokuratura. - Z perspektywy oskarżenia publicznego mogę wskazać, że w zasadzie nie zmieniło to nic w dotychczasowym obrazie przebiegu zdarzenia, jak i tych ustaleń, jakie poczyniła prokuratura - powiedział reporterowi TVN24 prokurator Rafał Babiński.
Na kolejnej rozprawie, wyznaczonej na 14 września, sąd "będzie podejmował decyzję co do dalszych wniosków dowodowych złożonych w sprawie, w tym tego o przesłuchanie pozostałych funkcjonariuszy BOR, którzy byli na miejscu (wypadku - red.)" - powiedział adwokat Władysław Pociej, obrońca Sebastiana Kościelnika.
Rozprawy z udziałem byłych funkcjonariuszy BOR odbywają się za zamkniętymi drzwiami.
Kościelnik: wierzę w sprawiedliwy wyrok
W połowie 2020 roku Sąd Rejonowy w Oświęcimiu uznał Sebastiana Kościelnika za winnego spowodowania zderzenia z kolumną rządową, tłumacząc, że nie zachował on należytej ostrożności, odstąpił jednak od wymierzenia mu kary. Współwinnym wypadku miał być kierowca Biura Ochrony Rządu, jednak po zawiadomieniu złożonym przez sąd prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania.
W rozmowie z dziennikarzem TVN24 Kościelnik przyznaje, że po pięciu latach od wypadku wciąż czeka na zadowalający go wyrok. - Szczerze mówiąc, przyzwyczaiłem się do tego, że przyjeżdżam tutaj (do sądu - red.) praktycznie co miesiąc na rozprawę. Fakt, trwa to już ponad pięć lat, z czego cztery lata przed sądem. Nadal, pomimo upływu czasu i tych wszystkich dziwnych rzeczy, które wydarzyły się po drodze, wierzę w sprawiedliwość i w sprawiedliwy wyrok - powiedział w czwartek Mateuszowi Półchłopkowi Sebastian Kościelnik.
Wypadek kolumny byłej premier Beaty Szydło
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 roku w Oświęcimiu. Wyrok pierwszej instancji zapadł w połowie roku 2020. Wówczas Sebastian Kościelnik został uznany za winnego spowodowania zderzenia z kolumną rządową. Sąd jednak nie wymierzył mężczyźnie kary. Jednocześnie, jako współwinny wypadku, został wskazany funkcjonariusz BOR. Sąd przekazał zawiadomienie w tej sprawie do prokuratury, jednak ta nie wszczęła postępowania.
Apelację w sprawie wypadku wniosła zarówno prokuratura, jak i obrońca Sebastiana Kościelnika. Proces odwoławczy rozpoczął się w marcu ubiegłego roku.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24